Człowiek ważniejszy od maszyny. Valentino Rossi w drodze po upragniony tytuł

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Konsekwencje przegranego tytułu w 2015 roku 

W roku 2015 to samo wicemistrzostwo "Doctor" potraktował już jako porażkę. To on przewodził klasyfikacji generalnej przez cały sezon, jednak pod koniec zmagań padł ofiarą własnych gierek. Zdarzenia z Malezji, sprowokowanie wypadku Marqueza, pretensje Lorenzo i ostatecznie przesunięcie na koniec stawki na starcie do decydującego wyścigu w Walencji. To zadecydowało o porażce Rossiego. Jeszcze kilka tygodni wcześniej Rossi na swoim kasku umieszczał wizerunek małej rybki z numerem "46", na którą poluje rekin. Symboliki nikomu nie trzeba było tłumaczyć. Tym rekinem był Lorenzo i w końcu połknął on "rybkę", zabierając jej tytuł.

Tamte wydarzenia miały też wpływ na rywalizację w zeszłym sezonie. W nim Rossiemu miały pomóc nowe opony. Włoch miał już okazję startować przed laty na ogumieniu firmy Michelin. Rzeczywiście, Rossi był szybki, ale też popełniał głupie błędy. W efekcie już na początku rywalizacji postawił się pod ścianą, bo jego strata do Marqueza wynosiła kilkanaście punktów. - Byłem wyczerpany walką o tytuł w sezonie 2015. Jeśli zdobywasz tytuł po takim wysiłku, to dostajesz dodatkowego kopniaka i motywację. Natomiast jeśli przegrywasz, to zaczynasz sezon z mniejszym zapasem energii - powiedział Rossi z jednym wywiadów.

Dziesiąty tytuł marzeniem Rossiego

Rossi kolejną mistrzowską próbę podejmie w tym roku. Tyle, że już w zupełnie innych okolicznościach. Jego partnerem w Yamasze będzie Maverick Vinales. 22-latek już podczas zimowych testów kręcił lepsze czasy od Włocha, a co dopiero będzie gdy lepiej zapozna się z japońskim motocyklem? Rossi w transferze Vinalesa widzi jednak pozytywy. Jego relacje z Hiszpanem, póki co, są dużo lepsze niż z Lorenzo. Do tego style jazdy obu zawodników są bardzo podobne. W efekcie Yamasze łatwiej rozwijać motocykl, bo prace idą w tym samym kierunku. W przypadku Lorenzo trzeba było szukać nie tylko innych ustawień, ale też i części, bo Włoch potrafił korzystać i chwalić jedną ramę, podczas gdy Hiszpan drugą.

Włoch po pierwszych testach w Malezji bardzo mocno chwalił jednak maszynę Yamahy, tak jakby wiedział coś, czego nie może zdradzić. W Australii zdążył już powiedzieć, że jego głównym rywalem w tym roku będzie Marquez, ale "jest facetem do pokonania". Analiza czasów z pierwszego dnia testów na Phillip Island jasno pokazuje - Marquez miał najlepsze tempo na zużytych oponach. W czasie 1:30 pokonał 27 okrążeń, podczas gdy Rossi miał takich "kółek" 11. Lepsze tempo od Włocha miał też Vinales z 18 okrążeniami na poziomie 1:30.

Czy to już koniec?

Kontrakt Rossiego obowiązuje do końca sezonu 2018. Czy gdyby w tym roku sięgnął po tytuł, to postąpiłby jak Nico Rosberg w Formule 1 i w glorii chwały odszedł z MotoGP? Nie, bo jest innym typem człowieka. Włoch jest typem zwycięzcy i zacząłby myśleć o kolejnym mistrzostwie. Czy jest to ostatni kontrakt Włocha w MotoGP? Tego też nie wiadomo. On sam kiedyś przyznał, że nie wyobraża sobie, że będzie się ścigać jako 40-latek. Z drugiej strony, przyznaje, że ciało 38-latka a 40-latka niczym się nie różni.

- Kocham motocykle, jazda na nich sprawia mi frajdę. Gdy przestanę czerpać z tego radość, odejdę - stwierdził Włoch w zeszłym roku, po podpisaniu nowego kontraktu z Yamahą.

Łukasz Kuczera

Czy Valentino Rossi wywalczy upragniony dziesiąty tytuł mistrza świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×