Przed wyścigiem o Grand Prix Ameryk sytuacja Jorge Lorenzo w klasyfikacji generalnej MotoGP była nie do pozazdroszczenia. Trzykrotny mistrz świata królewskiej kategorii miał na swoim koncie tylko pięć punktów, wywalczonych w Katarze. W Argentynie "Por Fuera" zanotował upadek w pierwszym zakręcie i przedwcześnie zakończył rywalizację.
W amerykańskim Austin Lorenzo zajął dziewiątą pozycję, co jest jego najlepszym rezultatem w tym roku. - Grand Prix Ameryk ułożyło się lepiej niż się spodziewałem. Przynajmniej jeśli chodzi o moje tempo w treningach i kwalifikacjach. Na pewno nie możemy być zadowoleni z końcowej pozycji w wyścigu, bo nasz cel zakładał zdecydowanie wyższe miejsce - powiedział 29-latek.
Lorenzo może być szczególnie zadowolony z pierwszych okrążeń, kiedy to po udanym starcie dysponował dobrym tempem i wydawać się mogło, że włączy się nawet do walki o miejsca na podium. - Odczucia co do motocykla i nasze tempo są lepsze, więc nawet w wyścigu zrobiliśmy mały krok do przodu. Rywalizacja układała się tak jak to zakładałem, aż moja przednia opona zużyła się i zacząłem tracić kontakt do czołówki - dodał Hiszpan.
W kwalifikacjach do Grand Prix Ameryk Lorenzo był najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem na motocyklu Ducati. W wyścigu Hiszpana wyprzedzili jednak Andrea Dovizioso oraz Danilo Petrucci, którzy również korzystają z włoskich maszyn. - Myślę, że mogłem dojechać do mety zaraz za Dovizioso, gdyby nie problemy z oponą. Sytuacja jednak była coraz gorsza, z okrążenia na okrążenie jechałem wolniej. Dlatego Iannone i Petrucci mnie wyprzedzili - podsumował Lorenzo.
ZOBACZ WIDEO W Łodzi można było jechać do końca? Zawodnik Orła uważa, że należało trochę poczekać