4-letnia Ayda została wyciągnięta z gruzów zawalonego budynku 91 godzin, po tym jak potężne trzęsienie ziemi nawiedziło zachodnią Turcję i część Grecji. W samej Turcji liczba ofiar śmiertelnych wzrosła już do 102, poszkodowanych w różnym stanie jest prawie tysiąc - podaje "Al Jazeera".
"Wraz z wielkim bólem, którego doświadczamy, mamy też poczucie radości w tym momencie" - napisał na Twitterze burmistrz Izmiru, Tunc Soyer, po tym jak 4-letnia dziewczynka została wyciągnięta na powierzchnię.
Motocyklowy mistrz mówi o cudzie
"Wszyscy śledziliśmy tę akcję ratunkową z zapartym tchem i czuliśmy się, jakby chodziło o nasze własne dziecko. Z całego serca gratulujemy zespołom zaangażowanym w poszukiwanie Aydy, które cierpliwie i ciężko pracowały, by wydobyć ją z gruzów. To cud, że po 91 godzinach od trzęsienia ziemi przeżyła" - napisał z kolei w social mediach Kenan Sofuoglu, wielokrotny motocyklowy mistrz serii World Supersport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowa rola Anity Włodarczyk
Gdy strażacy i ratownicy wyciągali Aydę z gruzów i przenosili do karetki, zgromadzony wokół tłum skandował "Bóg jest wielki". Nusret Aksoy, pomagający przy ratowaniu dziewczynki z zawalonego budynku, powiedział tureckim mediom, że podczas przeczesywania gruzu usłyszał głosy 4-latki. Następnie Ayda zaczęła machać w jego kierunku.
Dzień wcześniej ratownikom w Izmirze udało się wyciągnąć z zawalonego budynku dwie dziewczynki w wieku 3 i 14 lat. W tym przypadku radość mieszała się ze smutkiem - z gruzów wydobyto bowiem ciała ich rodzeństwa.
W Izmirze rozstawiono ponad 3,5 tys. namiotów i 13 tys. łóżek, które mają służyć jako tymczasowe schronienie dla wszystkich poszkodowanych wskutek trzęsienia ziemi. W akcji ratowniczej do tej pory wykorzystano ponad 8 tys. osób oraz 25 psów ratowniczych.
Skala tragedii w Turcji jest tak duża, bo w kraju nie brakuje starszych budynków, które nie są odpowiednio zabezpieczone na wypadek trzęsienia ziemi. Do tego część z nich powstała w sposób nielegalny albo z wykorzystaniem najtańszych materiałów. Dlatego niedawno w kraju zaostrzono przepisy, które mają doprowadzić do wzmocnienia obecnych konstrukcji albo też wyburzenia tych, których stan jest fatalny. Jednak postępy w pracach w tym zakresie nie są zbyt duże i nie nadążają za rzeczywistością.
Kenan Sofuoglu sam stracił dziecko
Sofuoglu przed kilkunastoma miesiącami zakończył karierę zawodniczą i zajął się polityką. Działa w parlamencie tureckim i żyje w dobrych relacjach z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem. Wspólnie zaczęli działać m.in. w kwestii poprawy infrastruktury torowej w kraju, a Erdogan znalazł w budżecie państwa środki na budowę nowego obiektu wyścigowego.
Turecki motocyklista sam doświadczył trudnych momentów w życiu. W 2016 roku świat motorsportu wspierał go, gdy jego nowo narodzony syn Hamza walczył o życie. Dziecko, mając ledwie dwa miesiące, doznało wylewu krwi do mózgu. Trafiło do szpitala w stanie krytycznym. To właśnie wtedy Sofuoglu nawiązał bliskie relacje z Erdoganem. Prezydent włączył się w akcję ratowania Hamzy, pomagając w załatwieniu operacji chłopca. Niestety, po kilkumiesięcznej batalii, dziecko zmarło.
Gdy latem 2016 roku mały Hamza walczył o życie, doszło też do zgrzytu między motocyklistą a jego zespołem. Kawasaki wymogło na nim, aby wystartował w kolejnej rundzie World Supersport i nie pozwoliło mu czuwać przy szpitalnym łóżku. - Jestem tutaj i żyję tak naprawdę z telefonem przy uchu. Moja żona i jej ojciec bardzo często dzwonią, co godzinę informują o sytuacji i chcieliby, żebym był z nimi - mówił wtedy Sofuoglu.
- Kalendarz wyścigów nie uwzględnia spraw osobistych - odpowiadał Steve Guttridge, menedżer zespołu, w którym startował wówczas turecki motocyklista.
Sofuoglu ścigał się w wyścigach motocyklowych na międzynarodowej arenie od 2003 do 2018 roku. W tym czasie zdobył pięć tytułów mistrza klasy World Supersport. Próbował też swoich sił w motocyklowych mistrzostwach świata Moto2, ale na maszynach tego typu nie był aż tak skuteczny, więc wrócił do rywalizacji w WSS.
Czytaj także:
Giovinazzi w końcu zasłużył na pochwały
Hamilton napił się szampana z buta Ricciardo