Opłakuje śmierć 15-letniego kuzyna. Nie ma głowy do ścigania
W ubiegły weekend na torze w Jerez zginął 15-letni Dean Berta Vinales. Po kilku dniach od tamtego wydarzenia jego kuzyn Maverick nie potrafi skoncentrować się na ściganiu. Dlatego podjął ważną decyzję o swojej przyszłości w MotoGP.
Zawodnik Aprilii dotąd nie komentował tragicznego wypadku. W czwartkowy wieczór zamieścił jednak wymowny wpis na Instagramie. "Dziękuję Aprilii za zrozumienie mojej sytuacji i życzliwe podejście do mojej decyzji" - napisał Vinales.
"Chciałem się ścigać dla mojego małego kuzyna, ale w tej chwili emocje są głęboko we mnie. To sprawia, że trudno zapomnieć o tym, co się wydarzyło i pozostać skupionym na ściganiu" - dodał reprezentant Aprilii.
Włoski zespół wydał natomiast oświadczenie, w którym podkreśla, że Vinales ma "bezwarunkowe wsparcie w trudnych chwilach". "Będą inne okazje i kolejne wyścigi, aby wznowić tę obiecującą, wspólną przygodę. Ta podróż musi być kontynuowana z poszanowaniem dla ludzi i ich uczuć" - napisała Aprilia, która ledwie kilka tygodni temu rozpoczęła przygodę z Vinalesem.
15-letni Dean Berta Vinales startował w klasie Supersport 300 w zespole, który sponsorował jego kuzyn - Maverick. Na dodatek na czele ekipy stoi ojciec Mavericka - Angel. W tej sytuacji tymczasowe wycofanie się z rywalizacji w MotoGP wydaje się dość zrozumiałe w przypadku Hiszpana.
Czytaj także:
Kierowca F1 wytoczył proces gigantowi. Dostanie pokaźne odszkodowanie
Czy zdążą na czas? Tor dopiero powstaje, a wyścig F1 w grudniu