Derek Stanley jest niezwykle doświadczoną osobą w brytyjskim motorsporcie. Jak ujawnił "Autosport", działał on na rzecz wielu klubów wyścigowych, a ostatnio był związany z organizacją Club Time Attack. W sezonie 2022 pełnił też funkcję dyrektora wyścigowego podczas krajowych mistrzostw samochodów turystycznych TCR.
Stanley wpadł jednak w tarapaty, po tym jak poprzez WhatsAppa wysłał jednej z funkcyjnych nagranie o intymnym charakterze. Oboje należeli do tej samej grupy na komunikatorze, bo przyszło im współpracować przy zawodach driftowych. Sąd podkreślił jednak, że wiadomości wysyłane przez Stanleya nie dotyczyły driftu.
Brytyjczyk po wysłaniu kontrowersyjnego nagrania próbował kolejny raz nawiązać kontakt z kobietą. W wiadomościach komentował jej urodę, choć zaznaczyła ona, że nie jest zainteresowana nawiązaniem relacji. Mimo to, dyrektor wyścigowy TCR wysłał jej później wiadomość mailową, w której pytał o plany na weekend.
Postępowanie przeciwko Stanleyowi wykazało, że poszkodowana kobieta nie jest pierwszą, którą w ten sposób nagabywał Brytyjczyk. Już wcześniej trzy inne pracownice miały zgłaszać podobne zastrzeżenia względem jego osoby. Sprawę we własnym gronie załatwił Club Time Attack, a Stanley zapewnił, że nie będzie już zachowywał się w ten sposób.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?
Ostatecznie sąd orzekł względem Stanleya 10-letni zakaz pełnienia jakichkolwiek funkcji w motorsporcie. - Dyrektor wyścigowy jest twarzą i przedstawicielem federacji samochodowej na każdym wydarzeniu, którym zarządza. Dlatego całkowicie niedopuszczalne jest zachowywanie się w ten sposób względem funkcyjnej, z którą współpracuje na imprezie. Takie działania powodowały, że kobiety czuły się nieswojo w jego obecności - powiedział sędzia Tony Scott Andrews.
- Kontynuowanie swoich praktyk poprzez wysyłanie wiadomości o wątpliwej treści również jest naganne. Aby było jasne, nic nie wskazuje na to, by zachowanie Stanleya obejmowało coś innego niż komentarze słowne i pisane wiadomości. Jednak federacja ma obowiązek chronić wszystkie osoby zaangażowane do organizacji wyścigów, a zachowanie Stanleya jest niedopuszczalne - dodał sędzia.
"Autosport" poprosił Stanleya o komentarz do ujawnionej afery, ale Brytyjczyk nie chciał rozmawiać z mediami.
Czytaj także:
Rekord Lewisa Hamiltona zagrożony. Brytyjczyk ciągle wierzy
"Irracjonalna decyzja". Wyszły na jaw kulisy negocjacji Alonso