Obecnie kategoria Hypercar w długodystansowych mistrzostwach świata WEC przeżywa piękne chwile. Nowe przepisy techniczne sprawiły, że do rywalizacji w tej kategorii powróciły takie marki jak Ferrari czy Porsche, a w stawce mamy też Toyotę, Cadillaka i Peugeota. W roku 2024 dodatkowo pojawią się Alpine, BMW i Lamborghini.
Za jazdą w klasie Hypercar rozgląda się Robert Kubica, który przy okazji niedawnej wizyty w stolicy zdradził, że wybiera między dwiema ofertami. Nie wiemy jeszcze, gdzie trafi 38-latek, ale na pewno nie przyjdzie mu rywalizować z Glickenhaus Racing. Amerykański zespół właśnie ogłosił, że nie przystąpi do WEC w sezonie 2024.
Jim Glickenhaus, który jest wielkim pasjonatem motorsportu, ze względu na problemy finansowe nie wystawił zespołu do rywalizacji we wrześniowym 6h Fuji. Nie zobaczymy go też w listopadzie w Bahrajnie na zakończenie tegorocznej kampanii.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
W rozmowie z motorsport.com Glickenhaus wyjaśnił, że będzie kontynuował projekt w WEC pod warunkiem, że znajdzie sponsora na sezon 2024. To się nie udało. - Nie przystąpimy do mistrzostw. To nie ma dla nas sensu. Aby być konkurencyjnym, musielibyśmy stworzyć różne wersje prototypu i je przetestować. To nieopłacalne dla prywatnego przedsiębiorcy - powiedział amerykański biznesmen.
Glickenhaus podkreślił, że posiadanie sponsora albo kierowcy, który opłaciłby cały projekt, jest dla niego jedynym rozwiązaniem. Jego firma, Scuderia Cameron Glickenhaus, skupia się natomiast na produkcji modelu samochodu sportowego 004 i nie może dokładać do występów w WEC.
- Mamy pewne możliwości produkcyjne i sprzedażowe, ale pewnego progu nie przeskoczymy, więc występy w WEC nie pomogą nam sprzedać więcej aut. Dla naszej małej firmy rywalizacja w WEC po prostu nie ma sensu - stwierdził Glickenhaus.
Najlepszym wynikiem Glickenhaus Racing pozostanie zatem zdobycie podium w 24h Le Mans w sezonie 2022. Zespołowi należącemu do Amerykanina udało się wtedy pokonać takich gigantów jak Peugeot czy Porsche. - Byliśmy ważną częścią mistrzostw, kiedy nas potrzebowali - podsumował przedsiębiorca, nawiązując do ostatniego boomu wokół WEC.
Czytaj także:
- Obraził Hamiltona. Sąd wydał wyrok
- Konflikt na szczycie Red Bulla? Ważna persona na wylocie