DTM: Aston Martin może wrócić do stawki. Przeciąga się temat startów Roberta Kubicy
DTM przeżywa kryzys w związku z wycofaniem się Aston Martina. Brytyjskie samochody możemy zobaczyć na polach startowych w roku 2020, ale na zupełnie innych zasadach. Problemy DTM rzutują na brak deklaracji, co do przyszłości Roberta Kubicy.
Szef DTM ma kilka scenariuszy. Jeden z nich zakłada uruchomienie dodatkowych, prywatnych zespołów BMW czy Audi. Właśnie w takim, finansowanym przez Orlen, miałby znaleźć się Robert Kubica. Inny wariant to namówienie do współpracy japońskich producentów - Hondę, Toyotę czy Lexusa.
Czytaj także: Zespoły F1 wyrzuciły miliony w błoto
Tymczasem "Speedweek" napisał o jeszcze jednym scenariuszu. Ratunkiem dla DTM może być sam... Aston Martin. Pięć pojazdów tej marki znajduje się w tej chwili w siedzibie firmy HWA, która w zeszłym roku przygotowywała silniki dla R-Motorsport i Aston Martina.
ZOBACZ WIDEO F1. Czy Robert Kubica ma szansę na udział w wyścigu w sezonie 2020? Ekspert rozwiewa wątpliwości- Rozmawiamy z Bergerem o tym, jak może wyglądać przyszłość DTM. Bo jako HWA jesteśmy wielkimi pasjonatami tej serii. Gdybyśmy mogli w jakiś sposób pomóc DTM, zrobilibyśmy to - powiedział Hans Werner Aufrecht, szef i założyciel HWA.
Ewentualny ratunek ze strony HWA to... zbieg okoliczności. Pięć pojazdów Aston Martina miało zostać sprzedanych prywatnemu inwestorowi w Chinach. Znaleziono nawet kupca, ale obecne problemy Chińczyków z koronawirusem wstrzymały transakcję. - Ze względu na lokalizację przeprowadzenie sprzedaży będzie trudniejsze niż się spodziewano - wyjaśnił w "Motorsport Total" Ulrich Fritz, członek zarządu HWA.
HWA chce sprzedać Aston Martiny, by zminimalizować straty wynikające z przedwczesnego wycofania się z DTM. Niemcy liczyli na co najmniej czteroletnią współpracę z R-Motorsport, podczas gdy firma wypowiedziała im umowę już po ledwie jednym sezonie. - Dla nas liczy się wyłącznie cena, jaką możemy uzyskać za te samochody - dodał Fritz.
DTM musiałoby pomóc HWA w znalezieniu sponsorów, którzy byliby w stanie wyłożyć nawet ok. 20 mln euro na rywalizację czterech samochodów. Szanse wydają się na to niewielkie, jeśli popatrzymy na wyniki Aston Martina w minionym sezonie DTM i awaryjność całej konstrukcji. Co więcej, HWA szybko musiałoby otrzymać nowy silnik, bo ten przygotowany w specyfikacji na sezon 2019 jest niezgodny z tegorocznymi przepisami.
Perturbacje z wycofaniem się Aston Martina z DTM sprawiają, że przeciąga się temat startów Roberta Kubicy w tej serii wyścigowej. W tej chwili bowiem nie wiadomo, czy BMW zakontraktuje Polaka do swojej ekipy fabrycznej, czy też Kubica startować będzie w prywatnym zespole Orlenu.
Polak jako jeden z nielicznych kierowców ma na tyle duże wsparcie sponsorskie, że stać go na wystawienie do rywalizacji teamu prywatnego. Gdyby Kubica ostatecznie trafił do zespołu prywatnego, to ostatnie wolne miejsce w fabrycznym BMW zająłby Jonathan Aberdein, który jeszcze rok temu startował w Audi.
Czytaj także: Nowy tor F1 w Wietnamie na ukończeniu
W tej chwili możemy być pewni tego, że DTM w sezonie 2020 składać się będzie co najmniej z 14 samochodów (po sześć fabrycznych Audi i BMW, dwa prywatne Audi). Kubica w prywatnym zespole Orlenu byłby piętnastym kierowcą w stawce. Szefowie niemieckiej serii chcieliby jednak, aby liczyła ona 18 zawodników.