DTM. Nowa seria atrakcyjna dla zespołów. Opcja dla Roberta Kubicy na rok 2022

Materiały prasowe / BMW / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / BMW / Na zdjęciu: Robert Kubica

Wszystko wskazuje na to, że DTM po sezonie 2020 przestanie istnieć, co nie jest dobrą nowiną dla Roberta Kubicy. Równocześnie rośnie zainteresowanie serią roboczo nazwaną Series One, która miałaby zastąpić DTM. Tyle że najwcześniej w roku 2022.

W tym roku, gdy DTM w końcu ruszy, na polach startowych zobaczymy 16 samochodów - Audi wystawi do rywalizacji 9 maszyn, a BMW  - 7, a za kierownicą jednej z nich usiądzie Robert Kubica. Jako że firma z Ingolstadt wycofa się z rywalizacji z końcem sezonu 2020, przyszłość niemieckiej serii wydaje się być przesądzona.

Jeszcze kilka tygodni temu pojawiały się plotki, że Audi może nadal produkować samochody dla prywatnych ekip DTM. Byłaby to szansa na przetrwanie tej serii w roku 2021. Nadzieja na to zdaje się właśnie umierać.

- Nie wiem, czy jakiekolwiek osoby są w stanie sobie na coś takiego pozwolić. Jak dotąd nie otrzymaliśmy żadnej takiej prośby - zdradził w "Motorsport Magazin" Dieter Gass, szef motorsportu w Audi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Adrian Mierzejewski pokazał swój trening

Do tej pory Audi współpracowało z tylko jednym zespołem prywatnym - belgijskim WRT. Do rozpoczęcia sojuszu doszło w roku 2019, a wiec stosunkowo niedawno. Koszt wystawienia do rywalizacji dwóch samochodów DTM pochłaniał ok. 5 mln euro, przez co trudno znaleźć prywatne teamy, które byłyby w stanie wydać takie kwoty.

- Nie mogę powiedzieć, że byłem zaskoczony decyzją Audi o wyjściu z DTM. Bardziej jej terminem. Już gdy wchodziliśmy do DTM w roku 2019 istniało ryzyko, że Niemcy się wycofają. Szybko spostrzegliśmy, że Japończycy też nie chwycili pomysłu jazdy w DTM, a Aston Martin nie dołączył do stawki oficjalnie jako producent - wyjaśnił w "Endurance-Info" Vincent Vosse, szef WRT.

To oznacza jedno. DTM najpewniej po roku 2020 przestanie funkcjonować w obecnym kształcie, co nie jest dobrą nowiną dla Roberta Kubicy, który ledwo co wszedł wraz z Orlen Team ART do tego programu wyścigowego. Coraz głośniej mówi się jednak o utworzeniu w miejsce DTM nowej serii wyścigowej. Dostała ona roboczą nazwę Series One, a niektórzy określają ją mianem "wyścigowej Ligi Mistrzów".

Samochody Series One miałyby zostać opracowane według wytycznych kategorii LMDh, które będą mogły startować też w wyścigach długodystansowych WEC i północnoamerykańskim IMSA. Dlatego też projekt wydaje się być tak ciekawy, bo będzie dawać możliwość rywalizacji w wielu zakątkach świata, a nie tylko w Europie - jak obecnie DTM.

- Od dłuższego czasu przyglądamy się LMDh. Projekt jest kopią programu GT3, dlatego istnieją wszelkie argumenty mówiące za tym, że odniesie sukces. Możliwość jazdy w tak kultowych wyścigach jak Le Mans, Daytona czy Sebring to coś świetnego. Platforma na pewno będzie atrakcyjna dla różnych producentów. WRT na pewno będzie nią zainteresowany - zdradził Vosse.

Problem polega na tym, że Belgowie potrzebują samochodu, aby wystawić go do rywalizacji w nowo powstałej serii. WRT od lat współpracuje z Audi również w innych kategoriach wyścigowych i tak naprawdę firma z Ingolstadt wydaje się być jedyną nadzieją zespołu z Belgii. WRT jest nawet w stanie sfinansować część prac.

- To dyskusja, jaką musimy przeprowadzić. Większość producentów ściga się w różnych seriach wyścigowych, nie tylko w DTM. Dlatego być może Audi zaangażuje się w inne projekty - skomentował Gass.

Nowa seria może być też opcją dla Kubicy i BMW, ale najwcześniej w roku 2022. W tej sytuacji krakowianin musiałby sobie znaleźć zajęcie na sezon 2021. W najgorszym wypadku może nadal pełnić rolę kierowcy rezerwowego w Formule 1. Tyle że będzie to dla niego oznaczać kolejny rok bez okazji do regularnego ścigania, a na tym Kubicy zależy najmocniej.

Czytaj także:
Vettel straszakiem na Hamiltona
Kubica i Alonso byliby problemem Ferrari

Źródło artykułu: