Zespół WRT zanotował świetne wejście w kategorię European Le Mans Series, odnosząc zwycięstwa na torach Catalunya i Red Bull Ring. Dlatego też oczekiwania względem występu w 4h Paul Ricard były spore. Zwłaszcza po udanych kwalifikacjach, w których ekipa Roberta Kubicy wywalczyła sobie drugie miejsce.
W niedzielnym wyścigu nie wszystko ułożyło się jednak po myśli WRT. Wprawdzie jeszcze podczas przejazdu Roberta Kubicy w środkowej fazie rywalizacji Belgowie znajdowali się na czele stawki, ale później sytuacja się skomplikowała. Chociażby za sprawą 5 s. kary, jaką załoga Kubicy otrzymała za naruszenie procedury startowej.
- Tym razem w przeciwieństwie do tego, co wydarzyło się w Barcelonie i na Red Bull Ringu, sprawy nie poszły po naszej myśli. Musimy to zaakceptować. Szkoda, bo notowaliśmy dobry występ - ocenił Vincent Vosse, po tym jak WRT ostatecznie sklasyfikowano na piątej pozycji w 4h Paul Ricard.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera
Szef zespołu Kubicy za kluczowy element wyścigu uznaje neutralizację, jaka miała miejsce w końcówce wyścigu. - Procedury związane z żółtymi flagami zmieniły wszystko. Postanowiliśmy zjechać na pit-stop o okrążenie wcześniej, bo traciliśmy czas w korku za innymi samochodami. Gdy auto było w boksach, to żółte flagi zaczęły obowiązywać na całym torze - wskazał Belg.
Zdaniem Vosse, już wcześniejsze neutralizacje sprawiły, że jego zespół WRT stracił wyrobioną wcześniej przewagę, co też przełożyło się na końcowy wynik. - Na początku wyścigu zbudowaliśmy sobie 13 s. przewagi, ale nadeszła neutralizacja i straciliśmy to wszystko przez samochód bezpieczeństwa. Potem doszło kolejnych 30 s. Trudno, ale takie są wyścigi długodystansowe - podsumował szef WRT.
Po wyścigu na francuskim torze Paul Ricard rywalizacja w ELMS osiągnęła półmetek. Przed Kubicą i jego kolegami jeszcze trzy rundy - na torach Monza, Spa-Francorchamps i Portimao. Obecnie WRT jest ciągle liderem mistrzostw. Ma na swoim koncie 60 punktów. Jednak przewaga nad drugim G-Drive zmalała do ledwie 3 "oczek".
Czytaj także:
Lewis Hamilton popełnił kosztowny błąd
Sergio Perez mógł nie dojechać do mety