Sport w życiu kandydatów na prezydenta. Duda i Trzaskowski mierzą wysoko. Obaj kochają góry

Andrzej Duda uwielbia piłkę nożną i koszykówkę. Rafał Trzaskowski woli windsurfing i nurkowanie. Jeden sport jednak łączy kandydatów na prezydenta Polski. To narciarstwo. Szusują obaj i wychodzi im to naprawdę nieźle.

Dawid Góra
Dawid Góra
Andrzej Duda w koszulce Cracovii z czasów przedcomarchowskich Twitter / sobieski.krakow.pl / Na zdjęciu: Andrzej Duda w koszulce Cracovii z czasów przedcomarchowskich
Bijący się o fotel prezydenta kandydaci sport uprawiają i uprawiali czysto amatorsko. Kibicami są raczej niedzielnymi, choć polityk z Krakowa zadeklarował niegdyś sympatię do Cracovii - klubu piłkarskiego.

- W czasach szkolnych byłem za Cracovią. To były czasy, kiedy Wisła Kraków była klubem milicyjnym. Dla mnie, jako człowieka, który dążył do wolnej Polski, kibicowanie takiemu klubowi było nie do przyjęcia. Pozostawała tylko Cracovia, miejski klub - tłumaczył Duda kilka lat temu.

To, że Cracovia jest mu bliska, potwierdził nawet podczas trwającej kampanii. Na przyjęciu weselnym odwiedził jednego z kibiców Pasów. Po krótkiej pogawędce z parą młodą zwrócił uwagę na przypinkę Cracovii, którą świeżo upieczony mąż miał w klapie marynarki.

ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"

- Spytał, czy jestem związany z klubem, a ja potwierdziłem. Mamy więc coś wspólnego, bo prezydent również kibicuje Pasom - relacjonował Szymon Nawrocki w rozmowie z WP SportoweFakty, który prezydenta na swoje wesele zaprosił za pośrednictwem Twittera.

Trzaskowski nigdy nie składał jednoznacznych deklaracji przynależności klubowej. Podczas zwycięskiej kampanii na prezydenta Warszawy twierdził, że szacunek należy się wszystkim klubom. A mówił to w kontrze do Patryka Jakiego sympatyzującego z Legią.

Urodzony w Warszawie polityk wychował się na osiedlu Polonii i choć był na kilku meczach, nie jest zagorzałym kibicem Czarnych Koszul.

Szusowanie wyższej potrzeby

Zimą prezydent Duda, kiedy tylko ma okazję, zakłada buty narciarskie. Często robi to w szczytnym celu. W styczniu pojechał do Zakopanego, aby na stoku Polany Szymoszkowej wesprzeć fundację "Handicap Zakopane" aktywizującą osoby niepełnosprawne. To na jej konto wpłynęły środki z akcji, podczas której narciarze jeździli między chorągiewkami trasy slalomowej, pokonując kolejne rekordy w szusowaniu bez przerwy podczas "12h Slalom Maraton". Duda zjechał z numerem 1 jako kapitan zespołu.

W 2017 roku Duda był na nartach siedem razy. Tak przynajmniej podawał prezydencki minister Andrzej Dera.

- To naturalna rzecz, że w okresie wypoczynku, ferii, ludzie wypoczywają i również pan prezydent ma prawo jeździć na nartach. Pan prezydent bardzo intensywnie pracuje. Tego, czego brakuje panu prezydentowi, to właśnie ruchu, tego żeby się odprężyć, żeby fizycznie troszeczkę się zmęczyć - cytuje Derę gazeta.pl.

W liceum grał w piłkę nożną. Odnosił sukcesy ze szkolną drużyną koszykarską. Jednak jego prawdziwą miłością już wtedy były narty. Marzył o karierze w narciarstwie sportowym, choć, jak sam stwierdził, na zawodach szło mu kiepsko.

- Dopiero, gdy byłem poważnym facetem, pracowałem na uniwersytecie, robiłem doktorat, trafiła się okazja i podjąłem ambitną próbę prawdziwego ścigania się na stoku między tyczkami. Początki były trudne. Dostawałem straszne baty od starszych kolegów, ale się nie poddałem. Wręcz przeciwnie. Porażki mobilizowały mnie do jeszcze cięższej pracy i jeszcze intensywniejszych treningów - wyznał Duda podczas nagrania, jakie jego kancelaria opublikowała z okazji akcji #witajwklubie.

Kiedy wreszcie zaczął osiągać zadowalające rezultaty, zajął się polityką i o poważnych treningach już nie było mowy. Sport dał mu przekonanie, że wszystko jest możliwe. Niemożliwym było jednak zarażenie tą pasją żony.

Prezydent wyznał kiedyś, że Agata uczyła się jeździć na nartach jeszcze jako jego dziewczyna. Po ślubie krakowianin zaproponował żonie wspólny wyjazd na narty, ale napotkał zdecydowaną kontrę, po której Agata Kornhauser-Duda wyrzuciła narty do piwnicy. W rozmowie z "Super Expressem" śmiał się nawet, że to "największa zdrada matrymonialna" jego żony.

Dźwięk łamanej narty

Rafał Trzaskowski zimą, podobnie jak jego konkurent, wybiera narty. Michał Żebrowski, przyjaciel prezydenta Warszawy ze szkolnej ławki, wyznał w rozmowie z "Vivą", że Rafał na nartach jeździł "jak szalony".

Kandydat na urząd głowy państwa szusując stara się choć na chwilę zapomnieć o trudach pracy polityka. Na stok, razem z rodziną, pojechał choćby po sporze o wysokość bonifikat od opłat za zmianę użytkowania wieczystego. Sprawa odbiła się szerokim echem w Polsce na początku jego prezydentury w Warszawie.

W spocie promującym Trzaskowskiego wspomniany już Żebrowski odniósł się do pasji polityka w oryginalny sposób. - Skoro znasz języki, to jak po angielsku będzie: "dźwięk łamanej narty". Nie wiesz? Trzask of ski. Trzaskowski!

Jeszcze przed rozpoczęciem kampanii Trzaskowski zbierał podpisy pod swoją kandydaturą m.in. w Zakopanem. Tam spotkał się z instruktorami narciarstwa.

- Tak się składa, że jest jedna rzecz, bo bardzo często się mnie wszyscy pytają, czy jest jakaś rzecz, która mnie łączy z prezydentem Dudą. Na pewno jest to miłość do narciarstwa. Akurat tak się składa, że tutaj, nieopodal na Olimpie uczyłem się jeździć na nartach - stwierdził Trzaskowski cytowany przez "Do Rzeczy".

Na nartach nauczył się jeździć, gdy miał trzy lata. Zimą każdą wolną chwilę spędza w górach. Latem obiera jednak odwrotny kierunek. "Narty zamieniam na deskę windsurfingową i nurkuję" - napisał na swojej stronie internetowej Trzaskowski.

Kandydat KO jest też zapalonym rowerzystą. Miłośnicy jednośladów mogą więc liczyć na przychylność w okresie ewentualnej kadencji.
Franciszek Smuda zdradził, na kogo odda głos w II turze >>  Wawrzynowski: Wykopmy politykę ze stadionów >>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×