Żużel. Jonasson pojedzie dalej w Polsce, o ile prawda wyjdzie na jaw. "Nie chcę widzieć kłamstw"
Co dalej z Tomasem Hjelmem Jonassonem? To pytanie zadają sobie obecnie wszyscy fani Budmax-Stal Polonii Piła. Szwed czeka na rozwój wydarzeń związanych z jego osobą i na to, aby prawda wyszła na jaw.
Szwed w trakcie trwania spotkania był dosyć aktywny w mediach społecznościowych. Tam opublikował również wpis na wzór oświadczenia, w którym przyznał, że nie rozumie, dlaczego nie może się ścigać. Zawodnik dodał, że czuje się urażony i jego przyszłość w naszym kraju stoi pod znakiem zapytania.
Głos w tej sprawie zabrał menadżer pilskiej Polonii - Ryszard Dołomisiewicz, który w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że brak Szweda w niedzielnym meczu, to kwestia... jego samego. - Tomas miał nieco słabszy tydzień w Szwecji, więc doszedł do wniosku, że lepiej będzie chwilę odetchnąć i dać szansę innym zawodnikom, którzy potrzebują jazdy. Zaakceptowaliśmy jego decyzję, według mnie postąpił słusznie - mówił w poniedziałek Dołomisiewicz.
ZOBACZ WIDEO Woźniak mechanikiem Zmarzlika. "Zawsze to cenne doświadczenie" Jednak to, o czym opowiada menadżer z Piły, kłóci się z tym, co w lokalnych mediach mówi sam zawodnik. On sam czuje duże rozczarowanie tym, że w niedzielę miał "wolne". - Budmax-Stal Polonia Piła to drużyna bardzo mi bliska, którą wspieram i której kibicuję i to od wielu lat. To był dla nas duży cios, że nie znalazłem się w składzie również z powodu tego, w jaki sposób ta wiadomość została przekazana. To było nieprofesjonalne - powiedział w rozmowie z serwisem twoja.pila.pl.Szwed w rozmowie z dziennikarzem z Grodu Staszica relacjonował, że na treningu miał dostać informację, iż czasy, które kręci są lepsze od pozostałych o nawet sekundę. Zawodnik chciał sprawdzić, czy jest w stanie być jeszcze szybszym i chciał spróbować innych rozwiań. Mimo to miał dostać informację, że trening dla niego dobiegł końca, a po chwili, że nie pojedzie w niedzielę w ogóle.
- W ogóle o tym nie rozmawialiśmy po tej sytuacji. To była jego decyzja. Poszedłem do szatni, przebrałem się, wróciłem do hotelu i tyle. To była bardzo dziwna sytuacja - dodał Jonasson.
Dziennikarz serwisu twoja.pila.pl kontynuując rozmowę zweryfikował informacje, jakie posiadał. Jedna z osób miała mu powiedzieć, że pojawiły się głosy mówiące o tym, że były uczestnik cyklu Grand Prix był o sekundę, ale wolniejszy od kolegów, a pojawiły się również plotki mówiące, jakoby Jonasson do Polski przywiózł sprzęt z ojczyzny, który tam już nie spisywał się zbyt dobrze.
33-latek przyznał otwarcie, że sam również słyszał cztery historie, dlaczego nie pojechał przeciwko Kolejarzowi Rawicz, jednocześnie zaprzeczając opisanym nowinom, a także dementując wieści mówiące o rzekomej kontuzji.Kiedy dziennikarz zapytał, czy to jest ten moment, w którym w Polonii trzeba będzie wybierać między Jonassonem a Dołomisiewiczem, kapitan pilan stwierdził, że ma swój honor i dumę, tak samo, jak jego polski menadżer, lecz raz jeszcze podkreślił, że jemu zależy wyłącznie na prawdziwe. A ta ma być jedna i zawarta w słowach, które menadżer wypowiedział do niego na treningu.
Czytaj także:
Chcą, żeby Greg Hancock wznowił karierę! Otrzymał ofertę z klubu PGE Ekstraligi
Jako jedyny nie bał się eksperymentu
-
ISN Zgłoś komentarz
rozwiązanie. Niech się Szwedy i Duńczyki języków uczą - w Polsce jadą za spore pieniądze!!! he he -
Stalowy_ Holender Zgłoś komentarz
a mnie sie wydaje ze powodem nieporozumienia jyst polisch/englisch Dolomisiewicza ... ciezko terazpolknac te zabe i beda fochy -
Lipowy Batonik Zgłoś komentarz
W skrócie czeski film. -
ISN Zgłoś komentarz
zaczyna się sypać. Ludzie, nie informacje na FB czy Insta, nie wysyłanie szczątkowych SMS, ale normalna rozmowa, nawet przez telefon. Czy świat już tak się zrobił informatyczny że brakuje czasu na rozmowę twarzą w twarz?