"Nadzieja umiera ostatnia" - tak mówił pod koniec marca Krzysztof Gałańdziuk w magazynie WP SportoweFakty, kiedy poruszany był wątek Emila Sajfutdinowa i przywrócenia Rosjan do jazdy na żużlu.
Nadzieja jednak umarła i raczej nie ma co spodziewać się tego, aby reprezentanci Sbornej wrócili w tym sezonie do rywalizacji w Europie. Pozostaje im wyłącznie rywalizacja w ojczyźnie, na co zdecydowało się kilku krajowych jeźdźców, z Grigorijem Łagutą na czele.
- Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń. My już nic w tej sprawie nie możemy zrobić. Mam nadzieję, że to, co w tej chwili dzieje się za naszą wschodnią granicą, jak najszybciej się zakończy. Ten bandycki napad, musi się zakończyć. Ale kiedy wróci spokój i normalność? Tego nie wiemy. Z Emilem jesteśmy cały czas w kontakcie, dużo rozmawiamy i bardzo byśmy chcieli, żeby wrócił na tor - powiedział Gałańdziuk w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
ZOBACZ WIDEO Woźniak mechanikiem Zmarzlika. "Zawsze to cenne doświadczenie"
Sajfutdinow kilka tygodni temu odbył sesję treningową w węgierskim Debreczynie. Dowiedzieliśmy się o tym tylko dlatego, że dumnie chwalił się tym miejscowy klub. Sam zawodnik odciął się od social mediów, próżno wyłapać go wzrokiem podczas transmisji z zawodów żużlowych. Prezentuje on obecnie zupełnie inną postawę od swoich rodaków - Artioma Łaguty czy Wadim Tarasienko, którzy z kolei mocno wspierają swoich klubowych kolegów.
- Emil pojawia się na stadionie. Na meczach jednak nie. To jest dla niego bardzo trudne. Każdy zawodnik ma psychikę i osobowość. Jednemu w tym trudnym okresie pomaga to, że jest na stadionie i blisko kolegów, a drugi chce być, jak najdalej od tego, bo nie jest mu lekko. Indywidualna sprawa. Tak jak mówię, to jest kwestia osobowości i charakteru. Emil ma taki, Artiom jest inny. Każdy przeżywa to inaczej, ale zapewniam, że Emil przeżywa bardzo - dodał menedżer For Nature Solutions Apatora Toruń.
Czytaj także:
Zirytowany Bartosz Zmarzlik. "Nie o to chodzi w żużlu"
Lawina hejtu w kierunku menedżera Startu. Wojsko go na to przygotowało