W środę, w meczu ligi duńskiej, lider ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, Nicki Pedersen, zanotował fatalny upadek. U trzykrotnego mistrza świata doszło do złamania żeber i uszkodzenia jednego z płuc. Oznaczało to, że grudziądzanie będą musieli sobie radzić bez Duńczyka m.in. w piątkowym spotkaniu w Częstochowie.
Jak się okazało, GKM w meczu z Włókniarzem był bezradny. Gospodarze zdecydowanie pokonali osłabionego brakiem Nickiego Pedersena rywala 65:25. W pomeczowej mixzonie prowadząca studio w Eleven Sport Anita Mazur zapytała Przemysława Pawlickiego o to, czy w drużynie podupadły morale, jak dowiedzieli się, że przyjadą do Częstochowy bez swojego lidera.
- Morale? Raczej nie. Wiedzieliśmy, że przyjedziemy mocno osłabieni, ponieważ Nicki jest naszym liderem i od początku brakowało nam go. Włókniarz pokazał nam, jak dopasowany i szybki jest na swoim torze - mówił zawodnik.
ZOBACZ WIDEO To oni rządzą żużlem z tylnego siedzenia? Faworyzowanie niektórych zawodników i wyścig zbrojeń
Sam Pawlicki nie był usatysfakcjonowany wynikiem całej drużyny, ale także swoim. W sześciu startach starszy z braci zainkasował 8 "oczek", jednak to nadal nie było to, do czego 30-latek przyzwyczaił swoich kibiców w tym sezonie.
- Nie jestem zadowolony. Nie wygrywam startów ani wyścigów. Sporadycznie jak się wszystko dobrze ułoży na torze, to gdzieś odjadę na korzystną ścieżkę i tam ucieknę. Ewidentnie brakuje mi prędkości i startów. Jeździmy i szukamy, ale w dalszym ciągu to nie jest to, co by się chciało znaleźć - dodawał.
Co ciekawe, Pawlicki znacznie lepiej prezentuje się w szwedzkiej Bauhaus-Ligan niż w PGE Ekstralidze. Zdaniem zawodnika ma to związek z innym przygotowywaniem torów.
- Szwedzkie tory różnią się przede wszystkim nawierzchnią. Często jest tak, że silniki, które nie pasują w Polsce, pasują w Szwecji. U mnie to się sprawdza. Staram się brać silniki stąd, które chcę przygotować jak najlepiej. Jest duża różnica między Szwecją a Polską - podsumował.
Po stronie zielona-energia.com Włókniarza bezbłędny był m.in. Bartosz Smektała. Choć niespełna 24-letni zawodnik w piątek nie zaznał goryczy porażki, to jednak nie wszystko przychodziło mu z łatwością.
- Jestem zadowolony z wyniku, ale cały czas trzeba było szukać. Na każdy wyjazd było coś innego w motocyklu, bo nie czułem się dobrze. Motocykl nie jechał tam, gdzie bym chciał, ale była to wyłącznie kwestia ustawień. W 14. biegu czułem się już najpewniej na motocyklu i z perspektywy kasku też dobrze to wyglądało - podsumował.
Zobacz także:
- Ciąg dalszy walki o utrzymanie. Beniaminek jeszcze bez posiłków z zewnątrz
- Konstelacja gwiazd! Zmarzlik, Drabik, Dudek i Janowski ścigali się w jednym meczu