Choć początkowo wydawało się, że przesiadka na silniki od Ashleya Hollowaya da natychmiastowe efekty, to jednak wciąż nie wszystkie problemy wydają się być rozwiązane.
Podczas Grand Prix Polski w Warszawie Brytyjczykowi nie udało się wjechać do finału, a w ostatnim meczu ligowym we Wrocławiu zdobył dziewięć punktów w sześciu wyścigach. Po sześciu meczach jest 14. zawodnikiem PGE Ekstraligi, a w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata zajmuje dopiero 10. pozycję.
W ostatnim czasie zawodnik miał sporo czasu na dodatkowe testy nowego sprzętu i nieoficjalnie wiadomo, że cały team jest już bardzo zadowolony z nowych silników. Czas jednak na potwierdzenie postępu podczas najważniejszych zawodów.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Smektała o swoich występach: "Szału nie ma"
W ostatnim czasie Brytyjczyka znacznie rzadziej można spotkać z charakterystycznym uśmiechem od ucha do ucha. Zawodnik zapewnia jednak, że żużel nie przestał sprawiać mu przyjemności.
- Czasem bywam po prostu sfrustrowany, bo doskonale wiem, na co mnie stać i jeśli idzie mi gorzej, to nie czuję się z tym dobrze. Kocham żużel i to całe moje życie. Jednocześnie wymagam od siebie dużo i nawet po meczach, w których zdobywam 13 punktów w pięciu biegach, bywam zdenerwowany. Po prostu wiem, że mogłem zdobyć komplet. To dla mnie charakterystyczne, że cały czas chcę więcej i więcej. Jeśli więc nie idzie mi dobrze, to pojawia się frustracja. Najlepszym lekiem na to jest zrobienie kroku w tył i spojrzenie na swoje dokonania z dystansu. To pozwala znaleźć szczęście i docenić to, co udało mi się zdobyć do tej pory. Już sama obecność mojej rodziny mocno mnie uspokaja. W ostatnich latach nauczyłem się zostawiać złe emocje na torze. Po powrocie z meczu, czy treningu nie myślę o tym, co tam się wydarzyło. Patrzę tylko w przyszłość - zapewnia Tai Woffinden.
W najbliższy weekend rywalizacja najlepszych żużlowców świata przenosi się do Pragi, która jest wyjątkowo szczęśliwym miejsce dla Woffindena. W ostatnich latach Brytyjczyk sześciokrotnie stawał tam na podium, z czego aż trzy razy kończył zawody jako zwycięzca. Sobotnie zawody rozpoczną się o godz. 19 i w Polsce będzie można je oglądać za pośrednictwem Eurosport Playera.
- Faktycznie Praga jest dla mnie dość szczęśliwym miejscem i wielokrotnie odnosiłem tam sukcesy. To jednak już przeszłość i nie będzie to miało żadnego znaczenia w sobotę. Przed nami zupełnie nowe wyzwanie. Cieszę się na myśl o wizycie w tym mieście, bo bardzo je lubię, a dodatkowo wiem, że przez cały weekend będzie towarzyszyła mi rodzina, to już zresztą tradycja, że do Pragi zawsze jeździmy wspólnie. Na tym torze najważniejsze będą starty, a jeśli przeanalizujemy moje ostatnie występy, to akurat ten element wychodził mi dość dobrze - dodaje zawodnik.
Brytyjczyk ma też dobrą wiadomość dla wszystkich fanów Betard Sparta Wrocław, która po słabym początku zajmuje obecnie piąte miejsce w rozgrywkach ligowych.
- Jest jak jest i na razie nic z tym nie możemy zrobić. Staramy się robić, wszystko najlepiej jak możemy, ale nie zawsze to wychodzi. Atmosfera jest jednak taka sama jak rok wcześniej i nie ma żadnej nerwowości. Czasami zdarzają się gorsze momenty, ale wszyscy chcemy wygrywać i mam nadzieję, że lepsze dni jeszcze nadejdą. Przedstawiciele klubu wciąż w nas wierzą i nie robią żadnych nerwowych ruchów - przyznaje zawodnik.
Czytaj więcej:
Zawodnicy sami powinni decydować, kto będzie wykluczony
Menedżer Łaguty kończy czasowo współpracę ze Spartą