Tym samym po ciężkim boju na trudnym terenie w Daugavpils, gdzie Niedźwiadkom udało się zwyciężyć jednym punktem, przyszło wysokie zwycięstwo nad tarnowskimi Jaskółkami. Nasz rozmówca przekonuje jednak, że nie można było mówić o "spacerku" w tym pojedynku.
- Wcale nie było tak łatwo. Musiałem się trochę napracować w kilku wyścigach. Dodatkowo należało uważać w parkingu i w odpowiednim czasie podejmować właściwe decyzje. Jedyne, co mogę mieć sobie do zarzucenia, to zakończenie piętnastego wyścigu. W ostatnim wirażu mogłem nieco bardziej zaryzykować i pojechać po płocie, ale Peter Ljung mnie wyczuł. On mnie trochę już zna, bo spędziliśmy dwa lata w jednej drużynie (Unii Tarnów - przyp. red.). Jechał mądrze, myślałem, że uda mi się go zmylić, ale jednak on jest starym wygą i mnie wyczuł - mówił po wygranym meczu Daniel Kaczmarek, w rozmowie z WP SportoweFakty.
Pojedynek z tarnowianami był dla wychowanka leszczyńskiej Unii trzecim z rzędu, w którym wywalczył on dwucyfrową zdobycz. Jak się okazuje, po przegranym na własnym torze spotkaniu ze SpecHouse PSŻ-em Poznań w jego teamie doszło do zmiany, która zaczęła przynosić wyraźne efekty.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Smektała o swoich występach: "Szału nie ma"
Nadal trwa jego dobra passa
- Był to trzeci mecz, w którym poszło mi tak dobrze. Ja zakładam to i pracuję nad tym, aby być liderem całej drużyny, nie tylko krajowym. Chcę prowadzić naszą drużynę do wygranych. Bardzo dziękuję w tym miejscu panu Jackowi Rempale i Maćkowi Jąderowi oraz prezesowi, który po tym moim słabym meczu z drużyną z Poznania (trzy punkty w trzech startach - przyp. red.) przydzielił go do mojego teamu. On mi to wszystko fajnie poukładał i mnie dobrze prowadzi, więc dziękuję właśnie tym osobom za tę pomoc. Będziemy razem pracować, żeby takich meczów było więcej - zapewnił.
Zeszłotygodniowe, ważne zwycięstwo na trudnym terenie w Daugavpils i wysoka wygrana z tarnowską Unią sprawiły, że Metalika Recycling Kolejarz Rawicz wrócił chyba na właściwe tory, jeśli chodzi o walkę z fazie play-off. Podobnego zdania jest nasz rozmówca.
- Myślę, że tak. Z pewnością szkoda tej porażki, którą ponieśliśmy w Pile, bo z tego powodu zrobiło trochę gorąco. Wydaje mi się jednak, że to wyjazdowe zwycięstwo w Daugavpils było bardzo przełomowe. Myślę, że drużyna już ruszyła. Czasami musi być źle, żeby później było dobrze - zaznaczył.
W rewanżu łatwo nie będzie
Sprawa punktu bonusowego w dwumeczu z tarnowianami została praktycznie wyjaśniona w pierwszym pojedynku. Do rewanżu pomiędzy obiema drużynami dojdzie w Jaskółczym Gnieździe już za tydzień. Niedźwiadki jednak z pewnością nie będą walczyć tam tylko o bonus, a udadzą się na południe Polski z myślą o zgarnięciu pełnej puli.
- Tak, pojedziemy tam po zwycięstwo. Wiadomo jednak, że Tarnów też będzie chciał wygrać u siebie. Czeka nas zatem emocjonujący mecz, ponieważ rywale na własnym torze są mocni. Po prostu mamy zamiar dobrze przygotowywać się do tego meczu. Walczymy dalej - podkreślił.
W sobotnim meczu lider rawickiego zespołu rywalizował ze swoją byłą drużyną. Wprawdzie w składzie z sezonów 2019-2020, w których to przywdziewał on kevlar Jaskółek występował również Peter Ljung, to jednak na torze sentymentów być nie mogło. W kolejną sobotę rywalizacja przeniesie się zatem na owal, który Kaczmarek trochę już zna i może przypomnieć sobie na nim kilka ścieżek.
Pamiętali o tragicznie zmarłym koledze
- Jeździłem już na wszystkich torach, więc to tak do końca nie jest. Dosypie się nawierzchni i zawsze gospodarze mogą inaczej go przygotować. Znam geometrię tarnowskiego toru, postaram się coś sobie przypomnieć, ale to będzie nowy dzień i kolejne zawody - dodał krótko.
Mecz w Rawiczu odbył się dokładnie w szóstą rocznicę śmierci Krystiana Rempały. Spiker przypomniał przed meczem o wydarzeniach sprzed lat, a tragicznie zmarły zawodnik został wyczytany pod numerem ósmym i nagrodzony przez zebraną publiczność oklaskami. Nasz rozmówca dodatkowo w tym spotkaniu używał błotnika z logotypem, który stosował śp. Krystian Rempała, oznaczonym numerem 509, podobnym, jaki znajdował się również m.in. na motocyklach zespołu gości. To pokazało, że wszyscy nadal nie zapominają o tragicznie zmarłym zawodniku.
- Co mogę powiedzieć? Pamiętamy o nim. Szkoda, że tak się wtedy stało. Chociaż tak możemy uczcić pamięć o nim. Tutaj nie ma co za dużo mówić na ten temat. Pozostała nam pamięć o nim i modlitwa - zakończył refleksyjnie rozmowę z WP SportoweFakty Daniel Kaczmarek.
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Popis jazdy byłego mistrza Polski. 39-letni debiutant ciągnął wynik Unii
Czekał, czekał i się doczekał. Po tylu latach Vaculik znów z triumfem w Grand Prix