Choć w kalendarzu dopiero początek czerwca, a sezon ligowy wkracza w fazę rewanżową, to działacze klubów żużlowych już pracują nad tym, aby w listopadzie sfinalizować możliwie najlepsze ruchy transferowe dla swoich zespołów.
Prezesi oraz członkowie zarządów są aktywni w sondowaniu nie tylko czołowych zawodników PGE Ekstraligi, jak np. Leon Madsen (więcej na ten temat TUTAJ), ale również coraz śmielej spoglądają w kierunku eWinner 1. Ligi.
Najbardziej gorącym nazwiskiem na pierwszoligowych torach jest z pewnością uczestnik Grand Prix - Max Fricke, który znalazł się na liście życzeń ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. Ekipa spod znaku "Gołębia" interesuje się również tym, jak dalej będzie prezentował się Oskar Fajfer, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ.
ZOBACZ WIDEO Ekspert grzmi: To antyreklama żużla! Czy Polska popełnia błąd w szkoleniu?
Gnieźnianin w tej chwili ma na swoim koncie 60 punktów i dwa bonusy, co wykręcił w 28 biegach. Takie statystyki dają mu średnią biegową 2.214 i ósme miejsce. Czy to mogą być faktycznie ostatnie miesiące 28-latka na zapleczu najlepszej żużlowej ligi świata?
- Nie ukrywam i szczerze powiem, że zainteresowanie na ten czas jest bardzo duże. Gdzieś już się rozmawia o planach, nikt nie mówi o konkretach, ale luźne zapytania padają. Ja robię wszystko, aby znaleźć się w PGE Ekstralidze, bo wiadomo, że to podnosi nasze umiejętności i każdy chce się ścigać wśród najlepszych - powiedział podczas wideoczatu #PierwszaNajlepsza.
Oskar Fajfer zna już smak rywalizacji w rozgrywkach ligowych w innych barwach, niż te gnieźnieńskie, bowiem reprezentował barwy Apatora Toruń oraz Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Czy jeśli miałby zostać na sezon 2023 w eWinner 1. Lidze, to wyłącznie w macierzystej drużynie, czy rozważyłby jazdę w innym teamie, który np. walczyłby o wyższe cele sportowe?
- Trudne pytanie. Wiadomo, że człowiek zawsze najlepiej czuje się w domu i nie ukrywam, że niczego mi do rozwoju nie brakuje, bo choć nie powodzi nam się w Gnieźnie jeśli chodzi o wyniki, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby mój rozwój szedł do góry - dodał Fajfer.
Aforti Start Gniezno nie należał do faworytów eWinner 1. Ligi i to potwierdzają wyniki. Podopieczni Błażeja Skrzeszewskiego bronią się przed miejscem spadkowym, ale Oskar Fajfer przyznaje, że mały dorobek punktowy to m.in. kwestia złego losu. - Nie ukrywam, że trochę pech nas dokuczał i dokucza, bo nie mamy podstawowego zawodnika Petera Kildemanda, który również leczy kontuzję. Nie możemy pokazać swoich możliwości, jako zespół i koledzy łatali to, jak się dało, ale wracam, mam nadzieję, że wkrótce doskoczy Peter i będziemy mogli wejść na swój poziom i pokazać, co potrafimy - skomentował żużlowiec.
Dla Fajfera ostatnie dni to powrót do jazdy po kontuzji. W rozmowie z Jarosławem Galewskim nie mogło zabraknąć tego wątku i tego, jak obecnie czuje się żużlowiec z pierwszej stolicy Polski. - Czas w przypadku każdego zawodnika, który złapie kontuzję jest najważniejszy. Tak naprawdę już wyrażałem chęć jazdy w meczu z Wilkami Krosno, ale byłem jeszcze zablokowany przez zwolnienie lekarskie, którego nie szło ominąć i musiałem pauzować. Na dzień dzisiejszy forma jest już bardzo dobra - powiedział.
Czytaj także:
Czas płynie, a ból pozostaje ten sam
Ekstremalne plany trzykrotnego mistrza świata