Żużel. Problem z nagrodą dla mistrza Polski? Były menadżer stawia sprawę jasno

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Maciej Janowski (z lewej), Bartosz Zmarzlik (w środku) i Janusz Kołodziej
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Maciej Janowski (z lewej), Bartosz Zmarzlik (w środku) i Janusz Kołodziej

Czapka Kadyrowa to jeden z najpopularniejszych przedmiotów w żużlu i zarazem od blisko 60 lat symboliczne trofeum, które przyznawane jest indywidualnemu mistrzowi Polski. Teraz niektórzy zastanawiają się, czy nie powinno się zaprzestać tej tradycji.

Historia czapki Kadyrowa nie jest do końca potwierdzona. Na przestrzeni lat pojawiło się wiele hipotez, skąd tak naprawdę znalazła się ona u pierwszego zwycięzcy w 1963 roku. Według najpopularniejszej Gabdrahman Kadyrow podarował czapkę Andrzejowi Pogorzelskiemu, który przebywał w Ufie m.in. wraz z Piotrem Żyto i Andrzejem Wyglendą. Ci, przywieźli ją potem do Polski. Inna wersja mówi, że polscy żużlowcy zabrali czapkę konduktorowi lub bagażowemu.

Niektórzy twierdzą za to, że Polacy po prostu zabrali czapkę radzieckiemu zawodnikowi, być może dla żartów. Prawdy zapewne nigdy się już nie dowiemy, ponieważ nawet uczestnicy tamtych wydarzeń mają po wielu latach różne wspomnienia z przeszłości. Pewne jest jednak, że czapkę w 1963 r. założył mistrz Polski z tamtego sezonu, czyli Henryk Żyto i tak zaczęła się tradycja przekazywania oraz podpisywania czapki przez zwycięzcę turnieju.

Inwazja Rosji na Ukrainę bardzo silnie wpłynęła na światowy i polski żużel. W zawodach międzynarodowych wykluczeni zostali rosyjscy zawodnicy. Podobnie postąpiono w polskich rozgrywkach i od początku sezonu na ligowych torach w Polsce nie oglądaliśmy żadnego Rosjanina. Teraz gdy pomału zbliżamy się do pierwszego finału IMP, wśród działaczy Polskiego Związku Motorowego i Głównej Komisji Sportu Żużlowego padają głosy, aby zrezygnować także z symbolicznej nagrody dla zwycięzcy turnieju.

ZOBACZ WIDEO Mistrz Świata ukrywał treningi przed mamą. Na początku szkolił go wujek

Swoje zdanie wyraził Jacek Gajewski, według którego powinniśmy być konsekwentni ze wszystkim, co związane z wojną, jednak w tym wypadku postąpiłby inaczej. - To trofeum ma bardzo symboliczny wymiar. On kojarzy się jednoznacznie właśnie z mistrzostwami Polski. Po 1989 roku zmieniła się rzeczywistość i nikt nad tym tematem się nie pochylał ani tego nie kwestionował. Moim zdaniem nie powinniśmy wchodzić już w ten temat. Jeśli należało to zrobić, to już dawno, ale raczej nie teraz - powiedział w rozmowie z polskizuzel.pl.

Trzeba też zauważyć, że najprawdopodobniej dla większości fanów "czarnego sportu" w Polsce jest ona po prostu zwykłym symbolem i tradycją nierozłączną z Mistrzostwami Polski. - Poza tym mam przekonanie, które graniczy z pewnością, że większość kibiców nie zna historii tej czapki i nie wie, kto i dlaczego ją komu przekazał. Dla nich ma one przede wszystkim wartość emocjonalną i łączy się z Polską, a nie Rosją. Z tego powodu zostawiłbym wszystko tak, jak jest - zakończył były menadżer.

Czytaj także:
Żużel. Po bandzie: Pawlicki, Paluch, presja i lista życzeń
Żużel. Ukochana wspiera Nickiego Pedersena. Słowa chwytają za serce

Komentarze (3)
avatar
stalowy paprykarz
4.07.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Myślę, że nie ma problemu czapki, bo czapka dawno temu wyemigrowała z Rosji do Polski, ma polskie obywatelstwo, a poza tym chyba jest przeciwna wojnie. 
avatar
stalowy paprykarz
4.07.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciekawe jak to się stało, że Wyględa z Pogorzelskim byli w Ufie z niemowlakiem czyli z Piotrem Żyto, który wtedy miał 1 roczek. :D 
avatar
fancio34
9.06.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pisałem o tej czapce już trzy miesiące temu na instagramie Marcina Majewskiego , nikt się tym tematem nie zainteresował.