To był słodko-gorzki wieczór dla Macieja Janowskiego. Lider Dackarny Malilla rozpoczął wyjazdowe spotkanie z Rospiggarną Hallstavik od dwóch zwycięstw. Później było gorzej, bo wrocławianin wjechał w taśmę, a następnie zanotował kiepsko wyglądający upadek. Po nim nie zdobył już ani jednego punktu.
Jak wyjaśnił Janowski w mediach społecznościowych, konsekwencje upadku były na tyle znaczące, że nie był on w stanie podjąć skutecznej walki z rywalami. "Pomimo dobrego startu, po wywrotce już nie dało rady więcej wycisnąć z tego meczu. Do Polski wracam mocno poobijany, ale kości całe" - napisał żużlowiec z Wrocławia.
Wiadomość o wypadku Janowskiego na pewno zmartwiła kibiców Betard Sparty Wrocław, której niekwestionowanym liderem jest 30-letni żużlowiec. Gdyby kapitan ekipy z Dolnego Śląska nabawił się poważniejszej kontuzji, aktualny mistrz Polski znalazłby się w ogromnych tarapatach.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Mirosław Jabłoński ma pomysł jak usprawnić sędziowanie
Wrocławianie już teraz stosują bowiem manewr taktyczny z zastępstwem zawodnika, co ma związek z zakazem startów dla Rosjan w PGE Ekstralidze. W ten sposób Betard Sparta radzi sobie z niedostępnością Artioma Łaguty.
Janowski ma teraz kilka dni, by odzyskać pełnię sił. W najbliższą niedzielę jego zespół podejmie na własnym torze Motor Lublin. Chociaż Betard Sparta Wrocław dysponować będzie atutem własnego toru, to wydaje się, że faworytem niedzielnej konfrontacji są "Koziołki". Zespół ze wschodu Polski wygrał dotąd wszystkie tegoroczne spotkania ligowe.
Czytaj także:
Ukochana wspiera Nickiego Pedersena. Słowa chwytają za serce
Nicki Pedersen dostał zgodę na powrót do kraju. Jest jeden problem