Do pierwszego skandalu doszło tuż przed inauguracyjnym meczem. Podczas zgrupowania rosyjskich zawodników wykonano zdjęcie całej grupy i nie byłoby w tym pewnie nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na zdjęciu widać było stojącego dumnie dyrektora Turbiny Bałakowo Siergieja Mantopta, który pozował w plastronie z symbolem "Z". Symbol inwazji Rosji na Ukrainę pojawił się zresztą na plakacie promującym pierwszy mecz tej drużyny i jest obecny na stadionie do dziś.
Każdy zawodnik występujący w tamtej lidze świadomie musi więc liczyć się z tym, że swoją jazdą legitymizuje przekaz tamtejszych działaczy i włącza się w rosyjską propagandę wobec agresji na Ukrainę. Każdy z uczestników tych rozgrywek już do końca życia będzie musiał mierzyć się w Europie z pytaniami o swoją rolę w rosyjskiej propagandzie. To w oczywisty sposób utrudni każdemu z nich ewentualny powrót i jazdę w europejskich ligach. O ile w przypadku Grigorija Łaguty jazdę w Rosji można zrozumieć, zawodnik tuż po rozpoczęciu wojny wprost poparł inwazję na Ukrainę, o tyle w przypadku innych to spora niespodzianka.
ZOBACZ WIDEO Anders Thomsen o finansach Stali po zniknięciu Marka Grzyba
Przed powrotem do swojej ojczyzny nie wahali się zawodnicy, którzy jeszcze kilka tygodni temu deklarowali przywiązanie do europejskich wartości i pragnęli ułożyć sobie życie w naszym kraju. Ostatecznie jednak Siergiej Łogaczow, Roman Lachbaum czy Wiktor Kułakow uznali, że powrót do swojego kraju jest dla nich lepszym rozwiązaniem. Największe zaskoczenie to zachowanie tego ostatniego, który od lat mieszkał w Polsce i otwarcie mówił o chęci ubiegania się o polski paszport. Po wybuchu wojny nie chciał wypowiadać się na ten temat i po zimie spędzonej w Rosji już nie wracał do naszego kraju.
Trzeba jednak przyznać, że nie wszyscy poszli w ich ślady i w Polsce została całkiem spora grupa zawodników, którzy z symbolem "Z" nie chcą mieć nic do czynienia i robią wszystko, by być jak najdalej całej sytuacji. Wśród nich jest choćby Andriej Kudriaszow, który oficjalnie wciąż jest zawodnikiem Turbiny Bałakowo, ale w tym sezonie wziął udział tylko w jednym z czterech meczów i to tylko dlatego, by nie otrzymać kary.
Zawodnik cały czas otrzymuje powołania na kolejne spotkania, ale już trzykrotnie udawało mu się uniknąć wyjazdu pod różnymi pretekstami. Woli zostać w Polsce, choć został tu pozostawiony samemu sobie i nie ma stałego źródła utrzymania. W przeciwieństwie do innych Rosjan, od Kudriaszowa odwrócił się jego dotychczasowy klub Bedmet OK Kolejarz Opole i nie dał szansy zarabiania w inny sposób niż występami na torze. Mimo to 31-latek wychodzi z założenia, że jazda w Rosji w obecnej sytuacji jest dość wątpliwa moralnie, więc lepiej nie jeździć nigdzie i czekać na lepsze czasu, niż ryzykować później oskarżeniami o promowanie inwazji na Ukrainę.
Na jazdę w Rosji nie zdecydował się także mistrz świata Artiom Łaguta. - Nie było nawet propozycji jazdy w lidze rosyjskiej, ale nawet gdybym ją otrzymał, to i tak bym odmówił. Swoje zdanie w sprawie obecnej sytuacji już powiedziałem - skomentował specjalnie dla nas Łaguta. Jego menedżer Rafał Lewicki nie zostawił żadnych wątpliwości o motywy takiej decyzji i dodał: - Artiom ma podpisane kontrakty w Polsce i Szwecji i w tych krajach chce jeździć. Żyje w Polsce i z tym krajem wiąże przyszłość.
Z podobnego założenia, co wcześniej wymieniona dwójka, wychodzi też Wadim Tarasienko. Jego sytuacja nie jest jasna, bo zawodnik jest ponoć zawieszony przez federację rosyjską, ale tego faktu nie potwierdzają władze PZM, do których żadne oficjalne pismo w sprawie zawieszenia nie wpłynęło.
- Wadim realizuje się obecnie jako doradca młodzieży w ZOOleszcz GKM-ie Grudziądz i bardzo podoba mu się nowa rola. Tak dużo pracy nie mieliśmy nawet, gdy Wadim ścigał się w I lidze. Starty w lidze rosyjskiej zupełnie go nie interesują, bo jest przeciwnikiem wojny - przyznaje menedżer zawodnika, Robert Błażak.
Co ciekawe, na starty w Rosji nie zdecydował się także Emil Sajfutdinow, który od początku wojny nie zabrał głosu w kontrowersyjnej sprawie. Ostatecznie jednak Rosjanin mieszkający w Bydgoszczy woli sporadyczne indywidualne treningi niż występy w rodzimej lidze. Jego menedżer nie odpowiedział na nasze pytania o powody takiej decyzji. Wciąż nie jest jasne, czy Sajfutdinow odmówił jazdy w Rosji ze względów finansowych czy moralnych.
Choć czterech zawodników postawiło się rosyjskim działaczom, to trzeba otwarcie powiedzieć, że zdecydowana większość żużlowców nie ma żadnego problemu z jazdą na stadionach, na których wyeksponowany jest symbol "Z". W tej grupie poza wymienionymi wcześniej Grigorijem Łagutą, Łogaczowem, Kułakowem, Lachbaumem są także znani z występów na polskich torach Mark Karion, Władimir Borodulin, Ilja Czałow, Renat Gafurow, Jewgienij Sajdullin i Witalij Kotlar.
Czytaj więcej:
Motor Lublin może zmienić transferową strategię
Sparta dostała mocną odpowiedź od PGE Ekstraligi