Piątkowe zwycięstwo Betard Sparty Wrocław było dopiero... czwartym w tym sezonie, a trzeba pamiętać, że starcie w Ostrowie Wielkopolskim było rozgrywane w ramach 10. kolejki PGE Ekstraligi.
Maciej Janowski w pomeczowej mixzonie przyznał, że taki mecz, jak ten na terenie ostatniej drużyny rozgrywek ligowych był im potrzebny. To było podanie tlenu drużynie mistrza Polski, która wciąż walczy o to, by w ogóle znaleźć się w fazie play-off.
- Ostatnio nasza drużyna była mocno pokruszona. Teraz można było poczuć taki przypływ energii. Początek był nerwowy, ale później delikatne zmiany i nasze motocykle spisywał się naprawdę dobrze. To zwycięstwo było nam potrzebne - przyznał lider Betard Sparty Wrocław.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Staszewski, Kołodziej i Louis gośćmi Musiała
Nadal bez punktów w tym sezonie pozostają z kolei żużlowcy Arged Malesy Ostrów, w której przełamanie wierzył sam mistrz świata z 2010 roku, Tomasz Gollob. I choć podopieczni Mariusza Staszewskiego rozpoczęli naprawdę udanie (13:11 po czterech biegach), to ostatecznie skończyło się rezultatem 34:56. Tylko cztery "oczka" do dorobku swojej drużyny dorzucił Grzegorz Walasek, który po meczu nie ukrywał, że...
- Przestałem lubić ten tor, przestała mnie tutaj bawić jazda, bo nawet jeśli coś ugram na starcie, to muszę później trzeba zaciekle bronić pozycji, a jak się to robi, to się kończy tak, jak to zrobił Maciej, że pokonał mnie na ostatnim łuku, co boli najbardziej. Później wprowadza się zmiany, które w moim przypadku nic nie wnoszą, co by było szybciej. Jest troszeczkę lepiej, ale w innym miejscu tracę i ciężko to wytłumaczyć - powiedział w mixzonie były mistrz Polski.
Czytaj także:
PGE Ekstraliga odpowiada na zarzuty Sparty o "ułomności" regulaminu
Klub zamroził pensje dla zawodników