Jadący z dziką kartą podczas Grand Prix w Gorzowie Szymon Woźniak z czterema punktami zajął czternaste miejsce i był po zawodach niepocieszony. - Deszcz, który spadł podczas prezentacji, pokrzyżował plany. Nie zakładałem sobie na sobotni wieczór żadnego planu minimum. Chciałem po prostu namieszać w gronie najlepszych żużlowców świata i pokazać się z dobrej strony kibicom. Niestety, nie udało. Bardzo żałuję, że te warunki były trochę niecodzienne. Nie chcę się tłumaczyć, bo powinienem być na to wszystko przygotowany, ale mam pecha do ważnych imprez międzynarodowych - powiedział po sobotnich zawodach Szymon Woźniak.
Reprezentant Moje Bermudy Stali Gorzów na potwierdzenie tych słów przywołał inne swoje deszczowe występy na arenie międzynarodowej. - Jechałem kilka lat temu w Grand Prix z dziką kartą i też przed zawodami spadł deszcz. Występowałem w Speedway od Nations w Lublinie w strasznych warunkach, bo jeździliśmy praktycznie w deszczu. Kolejny raz otrzymałem dziką kartę na Grand Prix i znowu deszcz przed zawodami. Żałuję, że w tych międzynarodowych imprezach nie mogę się pokazać w normalnych warunkach, bo czuję się na to gotowy i mógłbym namieszać - przyznał.
Warunki torowe rzeczywiście były niecodzienne, a żużlowcy musieli sobie radzić w skrajnie różnych okolicznościach. - Tak naprawdę to mieliśmy trzy różne tory podczas jednych zawodów. Po opadach deszczu zrobił się bardzo śliski, później zaczął się robić bardzo przyczepny, a na koniec turnieju był twardszy. Mieliśmy trzy różne nawierzchnie. Totalnie nie poradziłem sobie na tym torze. Źle dopasowałem sprzęt, nie mogłem się połapać, a to są zawody, w których rywale nie wybaczają błędów - podkreśla Woźniak.
Na podium Grand Prix w Gorzowie stanęło jednak trzech żużlowców, którzy na co dzień reprezentują barwy miejscowej drużyny. Wygrał po raz pierwszy w karierze Anders Thomsen, drugi był Martin Vaculik, a trzeci Bartosz Zmarzlik. - Gratuluję całej trójce. Fajnie, że dali kibicom dużo radości. Mamy Stalowe podium. Oni sobie dali radę. Ja nie poradziłem sobie w tych warunkach. Szkoda, ale już myślę o niedzielnym meczu w Częstochowie - zakończył Szymon Woźniak.
Zobacz także:
Niespodzianka w Grand Prix w Gorzowie
Twardziel przykuty do wózka
ZOBACZ WIDEO Mariusz Staszewski: Odpalimy i jeszcze dopiszemy punkty do tabeli