Biznesmen został zatrzymany 8 czerwca, w związku ze śledztwem Krajowej Administracji Skarbowej w sprawie tzw. "hurtowni faktur". Grzyb usłyszał zarzut prania brudnych pieniędzy na łączną kwotę 66 milionów złotych. Z naszych ustaleń wynika, że zgodnie z materiałem dowodowym za wykonanie przestępstwa mógł otrzymać 600 tysięcy złotych.
Podczas pierwszego posiedzenia aresztowego sąd uznał, że dowody zebrane przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie są na tyle mocne, że słusznym będzie zastosowanie trzymiesięcznego aresztu. Marek Grzyb chciał opuścić areszt za poręczeniem majątkowym w wysokości miliona złotych.
We wtorek doszło do rozpatrzenia odwołania obrońców Grzyba i po blisko 1,5-godzinnym posiedzeniu poznaliśmy ostateczną decyzję. - Sąd nie uwzględnił zażalenia obrońców Marka Grzyba i utrzymał decyzję o tymczasowym aresztowaniu. W tym momencie ścieżka odwoławcza została wyczerpana i aresztowany pozostanie w areszcie przez najbliższe trzy miesiące - mówi Dawid Hieropolitański, występujący w roli rzecznika Prokuratury Rejonowej w Warszawie.
To nie koniec złych wiadomości dla Grzyba, bo jeszcze dziś ma odbyć się Walne Zebranie Stowarzyszenia KS Stali Gorzów, na którym były działacz zostanie usunięty z władz klubu, a tym samym straci jakikolwiek wpływy.
Nowy prezes Moje Bermudy Stali Gorzów, Waldemar Sadowski, już rozpoczął "czyszczenie" klubu z zaufanych współpracowników Grzyba i całkiem możliwe, że decyzja sądu tylko przyspieszy ten proces.
Grzyb doskonale zdaje sobie sprawę w jak poważnej jest sytuacji. Niedawno w internecie pojawiła się choćby oferta sprzedaży jego luksusowego samochodu. Dowody zgromadzone przez prokuraturę w jego sprawie są na tyle mocne, że biznesmenowi może grozić nawet kilka lat odsiadki.
Czytaj więcej:
Przyszłość Drabika nie jest pewna
Cieślak już z propozycją na 2023
ZOBACZ WIDEO Ilu jest w Polsce zwolenników KSM? Zaskakująca zmiana frontu działaczy