Konrad Mazur, WP SportoweFakty: Lada moment pana podopieczni zaczynają rywalizację w Speedway of Nations. Pana zespół będzie bronić tytułu. Rok temu wydarzyło się naprawdę wiele. Dla was ten dzień był z pewnością wyjątkowy. Jak pan pamięta tamten wieczór, gdy sięgaliście po złote medale? Wywalczone dla Wielkiej Brytanii po wielu latach.
Oliver Allen, trener reprezentacji Wielkiej Brytanii: Przystępując do rywalizacji czuliśmy się pewnie. Wiedzieliśmy, że każdy z naszych zawodników jedzie dobrze na naszym torze w Manchesterze. Czuliśmy, że mamy mocną trójkę żużlowców. Przed tymi zawodami zastanawialiśmy się, kto ma pojechać. Daniel Bewley, zawodnik Belle Vue, Robert Lambert w dobrej formie oraz Tai Woffinden, który wiadomo, jest liderem kadry. To była trudna decyzja. Sytuacja, która nastąpiła, sprawiła, że każdy z nich pojechał i to bardzo dobrze. Tak naprawdę nie było wielkiej presji, bo nie mieliśmy żadnych oczekiwań. Spoglądałem w stronę polskiego obozu, gdzie dało się wyczuć napięcie, wielkie oczekiwania, bo jesteście największą siłą żużla w tym momencie. Polska może wystawić pięć zespołów w Speedway of Nations i każdy z nich będzie dobry. Żaden z krajów nie może tego dokonać. Myślę, że brak tych oczekiwań w naszym zespole sprawił, że czuliśmy się bardziej wyluzowani. Przed półfinałem Simon Stead zadał mi pytanie, co sądzisz? Powiedziałem, że chłopaki nie mogą przyjechać na ostatnim miejscu i wszystko jest możliwe. To był bardzo dobry dzień dla brytyjskiego żużla, Taia, Roberta, Dana, Toma Brennana i nas.
Wielka Brytania sięgnęła po złoty medal po 32 latach. Teraz bronicie tytułu. Będzie znacznie trudniej w Vojens niż u siebie w Manchesterze. Nie uważa pan?
Prawda, tak samo wygląda w rywalizacji indywidualnej. Rozmawiałem z wieloma sportowcami, z różnych dyscyplin i każdy mówi, że znacznie łatwiej zdobyć tytuł, niż go obronić. W Esbjerg by było inaczej niż w Vojens. Powinniśmy na tym skorzystać.
ZOBACZ WIDEO Wytypował kandydatów na następców Zmarzlika. W tym gronie nie ma syna legedny
Wasz sukces sprzed roku. Czy odbił się echem albo był komentowany w najpopularniejszych mediach w Wielkiej Brytanii? Wiemy, że brytyjski żużel jest w kryzysie, a taki sukces mimo wszystko powinien pchnąć do przodu. Czy tak jest?
Na pewno nie wystarczająco, jak mogłoby być o tym głośno w mediach. Prawda jest jednak smutna, żużel w naszym kraju nie jest wystarczająco duży czy popularny. Na pewno wiele osób myślało, że złoty medal, po tylu latach, takim oczekiwaniu sprawi, że będziemy na tapecie mediów. Jednak rzeczywistość jest taka, że żużel w Anglii jest po prostu mały. Na pewno tytuł nam pomógł, trochę ludzi mogło dzięki temu się dowiedzieć o żużlu czy się nim zainteresować, jednak to nie poruszyło świata, nie zmieniło gwałtownie sytuacji naszego żużla. Największy plusem jest wytworzenie inspiracji dla młodych angielskich zawodników, może dla kogoś, kto zechce zostać żużlowcem. Odbudowa żużla w Anglii zajmie nam naprawdę dużo czasu.
W ostatnim czasie, mieliśmy szokującą informację, że mistrzostwa zostaną przeniesione z Esbjerg do Vojens. Bardzo jestem ciekawy pana reakcji, zaraz po tej decyzji. Zawód, radość a może zwyczajny spokój i analiza, jak i na co macie być przygotowani?
Pierwsze, co pomyślałem, dobrze i źle. To drugie, bo to domowy tor Taia Woffindena. Nabył na nim doświadczenia i wiedzy o tym torze, dzięki czemu mógłby pomóc chłopakom. Vojens to tor, znacznie bardziej przypominający brytyjskie. Ma mniejsze i węższe łuki. Esbjerg jest bardziej kontynentalny. To nam sprzyja. Myślę, że Vojens będzie dla nas lepsze niż Esbjerg.
Tai Woffinden zrezygnował z jazdy w lidze szwedzkiej, na rzecz duńskiej, co było dosyć zaskakujące. Z pewnością chciał mieć ważną wiedzę przed SoN. Dzięki czemu jeszcze lepiej moglibyście walczyć o obronę tytułu, ale cały plan zawiódł.
(uśmiech). Tak się stało. Jednak jak powiedziałem, Vojens jest lepszym torem dla naszej trójki. Na pewno się tym nie martwię. Każdy z naszych zawodników przyjął tę informację ze spokojem. Tai miał bardzo dobre występy w Vojens, więc nie stanowi to dla nas problemu.
Manchester to był wasz domowy tor, mieliście spory atut w trakcie SoN. Natomiast jak będzie w Vojens?
Tor w Belle Vue jest niesamowity, jeden z najlepszych torów do jazdy na żużlu, masz wiele opcji wyprzedzania, dobre wyjście ze startu nie musi znaczyć zwycięstwa, trudno się tam bronić. W Vojens będzie inaczej, myślę, że nie tak znakomite ściganie jak u nas, bo to nie ten rodzaj toru, ale w ogóle nas to nie martwi. W Vojens kluczowy będzie start, ale też odpowiednia jazda parowa. Jestem szczerze przekonany, że Tai Woffinden, który jest jednym z najlepiej jeżdżących parowo zawodników na świecie mocno się przyczyni do naszego dobrego wyniku. Robert i Dan także pokazują do tego predyspozycje. Jestem optymistą przed tymi zawodami.
Ma pan świetną trójkę, która zaprezentuje się w Vojens. Z pewnością żaden z nich nie chce czekać na rezerwie. Ma pan plan na te zawody, jak rozstawicie to w programie?
Rozmawialiśmy już z Simonem na ten temat i wiemy, kto ma zacząć zawody. Mamy plan jak pojechać dobrze w półfinale, oczywiście musimy sobie zdawać sprawę, że nie wszystko da się przewidzieć, ale coś mamy przygotowane.
Pomówmy o pana zawodnikach i tego jak się prezentują. Daniel Bewley, ma dobry sezon, ale jest po ciężkim wypadku. Startuje w Grand Prix, co daje mu kolejne cenne doświadczenie. To zawodnik toru Belle Vue, ale w Vojens może być inaczej. Wierzy pan, że będzie tak dobry jak to było rok temu?
Dan jest wystarczająco dobry, by pokazywać się z bardzo dobrej strony na każdym torze. Oglądałem go już na wielu torach, na Belle Vue, gdzie jest rewelacyjny, czy na Wolverhampton, który jest zupełnie innym typem toru. Tam również jeździł wspaniale. Vojens jest czymś pomiędzy. Dan powinien sobie na nim dobrze poradzić. Jak mówiłem wcześniej, tam będzie bardzo ważny start. Dan Bewley jest bardzo dobry w wyprzedzaniu, ale gdy ma dobre starty, to nie daje się wyprzedzać na dystansie, potrafi trzymać odpowiednią linię jazdy.
Lider waszej reprezentacji, Tai Woffinden nie ma spektakularnego sezonu. Ma swoje problemy i każdy to widzi. Jednak to wciąż zawodnik, który jest głodny triumfów, poszukuje motywacji w swoim życiu. Czy uważa pan, że obrona tytułu w drużynie będzie dla niego wystarczającą motywacją, by wrócić do najlepszych chwil?
Tai to urodzony zwycięzca. On ciągle chce wygrywać i zdobywać medale. Wciąż chce być najlepszym w Grand Prix, choć zmaga się z pewnymi kłopotami. Wciąż ma w sobie głód zwycięstw. Rozmawiamy dużo ze sobą i naprawdę jest zdeterminowany, by wygrywać także w drużynie. Patrząc na jego sezon w tym roku, nie należy on do najlepszych, ale ostatni czas pokazuje, że wciąż jest bardzo mocny. Gdy tylko go potrzebujesz on wtedy pokazuje się z najlepszej strony. Jeśli nałożysz na niego wielką presję, on sobie z tym poradzi i jest w tym bardzo, bardzo dobry. Jego psychika jest jedną z najlepszych w tym sporcie.
A jak pan myśli, dlaczego Tai Woffinden nie pokazuje w tym sezonie tego, do czego nas przyzwyczaił? Czego mu brakuje w tym roku? Zna pan przyczynę?
Sądzę, że to kwestie sprzętowe. Nie ma takiej systematyczności w sprzęcie, jaką by chciał. Wiem, że nad tym ciężko pracuje. Niewiele mu brakuje, by dojść do tego, co było jakiś czas temu. Pokazał to mecz w Lesznie. Nie szukałbym niczego poza tym, robi wszystko wzorowo poza torem. Naprawdę się ucieszyłem z jego wyniku w Lesznie, tak samo z Dana, gdy pobił rekord toru. To dobry zwiastun przed SoN.
Trzeci z pana podopiecznych Robert Lambert znajduje się w wysokiej formie. Jest bardzo zmotywowany, by ścigać się skutecznie w Grand Prix. Szuka swoich sposobów na zdobycie medalu czy tytułu, o czym świadczy współpraca z Jasonem Crumpem. Jest pan zadowolony z tego, co prezentuje w tym roku, czy stać go na jeszcze więcej?
Gdy spojrzysz na karierę Roberta, to jest jak wejście po drabinie. Pragnie zostać mistrzem świata i pokonuje te szczeble, by zrealizować swój cel. Już dotarł do finału w rundzie GP, dostaje się do półfinałów, wkrótce przyjdzie czas na zwycięstwo w GP. Wsparcie Jasona Crumpa jest bardzo pożyteczne dla niego. Szuka różnych sposób, by być jeszcze lepszym. Jestem z niego bardzo zadowolony, bo wciąż się rozwija i to widać. Na pewno chce więcej, bo ma w sobie dużo ambicji i determinacji, a ponadto bardzo ciężko pracuje.
Coś pana martwi przed tymi zawodami? Uważa pan, że moglibyście coś jeszcze poprawić przed SoN? Mieliście jakieś specjalne przygotowania?
Zawsze martwisz się o zawodników, by skończyli zawody, w dobrych zdrowiu. Zespół jest gotowy, wszystko zorganizowane profesjonalnie. W tym sezonie będzie mniej presji na naszych chłopakach, bo już wygraliśmy SoN. Mamy tytuł zdobyty po wielu latach, nie jedziemy też u siebie. Presja będzie na dwóch zespołach, na Polsce i Danii. Zmarzlik i Janowski na pewno będą to odczuwali. Media w naszym kraju nie poświęcają nam aż tyle uwagi, jak w Polsce, przez co zawodnicy poczują się pewnie, spokojni i to nam pomoże. Chłopaki mają bardzo napięty terminarz i trenowaliśmy na torze podobnym do Vojens. Ten czas był po to, by się zrelaksować i spędzić czas z najbliższymi, by wrócić pełnymi energii.
Co pan sądzi o waszych przeciwnikach? Dania jedzie u siebie, bardzo chcą wygrać, po wielu latach przerwy. Z kolei Polska zawsze jest faworytem w tych zawodach. Bronicie tytułu, jak zamierzacie sobie z nimi poradzić?
Myślimy o każdym biegu, aby w nim pojechać jak najlepiej. To nasza filozofia. Polska i Dania będą bardzo silne. Nie skupiamy się tylko na tych dwóch zespołach, ale na tym, by wygrywać. Chcesz być najlepszy, to musisz pokonać każdego. Nie chcę zaglądać do obozów przeciwników. Presja nie będzie nam w tym przeszkadzać. Simon i ja staramy się zrobić odpowiednią atmosferę w zespole i pomóc chłopakom jak tylko umiemy.
Polska ma Zmarzlika, najlepszego zawodnika, jest znakomitym żużlowcem, nie ma niczego czego nie zrobiłby na motocyklu. Dania ma przewagę swojego toru, uważam, że warunki torowe będą bardziej pasować gospodarzom niż Polakom. Mielibyście większą przewagę w Esbjerg. Jednak jeśli nasza trójka zaprezentuje to, co ma najlepszego do zaoferowania, to stoimy przed wielką szansą w tych zawodach.
Zobacz także:
Żużel. Do legendarnych mistrzów brakuje im wiele. Chcą znów dać znać o sobie
Dobrucki wskazał najgroźniejszych rywali dla Polaków. Jest zaskoczenie