[b]
Konrad Mazur, WP SportoweFakty: Historia pokazuje, że jest pan odpowiednią osobą, by powiedzieć, co jest istotne w walce żużlowych par. Pana siedem złotych medali w Mistrzostwach Świata Par o tym świadczą. Co prawda, w Speedway of Nations liczy się ostatni wyścig, ale MŚP, w których pan startował to też rywalizacja duetów. [/b]
Hans Nielsen, czterokrotny Indywidualny Mistrz Świata, trener reprezentacji Danii: Oczywiście ważne jest to, że masz na torze parę, a więc zawodników w podobnej sytuacji, jak w meczu ligowym. Gdzie przy dobrym starcie jednego zawodników, może skutecznie zablokować rywali, szczególnie na torach wąskich, gdzie trudno jest się przebić, a więc niekoniecznie polskich. Współpraca, patrzenie na siebie, pilnowanie pozycji. Przy wspólnym dobrym starcie, trzeba tak jechać, by nikt nie mógł się prześlizgnąć do przodu, choć to trudne.
W dzisiejszych czasach pada opinia, że jazda parą może kosztować utratę pozycji, że różnica prędkości może skutkować, mimo dobrych intencji.
Tak, jazda tak, aby wszystko się udało jest trudna. Oczywiście wszystko zależy od toru, to kwestia planu i poukładania pewnych rzeczy. Jest wiele opcji jazdy, tak aby się udało. Doświadczenie z lig na pewno tutaj bardzo pomoże.
Ma pan jakieś szczególne wspomnienia z Mistrzostw Świata Par?
Na pewno pierwszy złoty medal z Ole Olsenem z 1979. Rok wcześniej wygraliśmy jako zespół, a potem udało się w parach. Byliśmy najlepszą parą w Vojens, ta wygrana była naprawdę niesamowita. Decydował ostatni wyścig, a my wygraliśmy o jeden punkt z Anglią. To był ten szczególny moment. Pierwsze złoto smakuje najlepiej, ale kolejne i jazda z Janem O. Pedersenem, Tommym Knudsenem czy Erikiem Gundersenem była dla mnie świetnym przeżyciem.
ZOBACZ WIDEO Opowiedział prawdę o swoich tunerach. Wybrał nietypowo
Zaraz po finale w Manchesterze Mikkel Michelsen jasno stwierdził: "chcemy wygrać u siebie, w domu". Pan czeka na pierwsze złoto jako menadżer, a Dania ostatnie złoto zgarnęła dziesięć lat temu. Pana podopieczni też są na pewno głodni sukcesu.
Tak, to ważny moment. Mamy zawody u siebie, przed własną publicznością, z pewnością mamy duże szanse na wygranie tego. Mam nadzieję, że duńscy fani wypełnią stadion i wesprą nas z całych sił. Martwi mnie trochę rosnąca liczba przypadków covidu. Chciałbym, aby to nie przeszkodziło w rozegraniu tych mistrzostw. Liczymy też na łut szczęścia, który w sporcie jest bardzo ważny. Widzieliśmy to rok temu w Manchesterze, jak dopisało szczęście Brytyjczykom. Pragnę tego tytułu jako menadżer, a zawodnicy chcieliby się cieszyć z sukcesu.
Jazda przed własną publicznością na pewno pomaga, ale też sprawia, że pojawiają się oczekiwania. Czy odczuwacie presję ze strony mediów, kibiców, wciąż gdzieś tam krążą opinie, że to "ten czas"?
Tak, presja jest wyczuwalna, ale nie uważam, że to nam przeszkadza. Dzięki czemu mobilizujemy się w pełni do walki o złoty medal. Najważniejsze, aby ta presja nie przerodziła się w nerwowość i panikę. Będziemy pracować ciężko, nawet jak nie będzie coś wychodzić. Kibice na pewno będą stali murem za nami i będą chcieli nas ponieść do tego triumfu. Pojedziemy dla nich.
Jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że zawody odbędą się nie w Esbjerg a w Vojens. Jak pan zareagował na to? Coś pan wie więcej na ten temat?
Nic więcej w sumie, co pisały media. Jeden z członków ekipy, która pracowała na to, by w Esbjerg odbyły się zawody, miał na sobie ogromną presję, nawał obowiązków, zachorował i wytworzył się duży kłopot. Na szczęście Jacob Olsen i klub z Vojens stanął na wysokości zadania i uratował to, że SoN wciąż będzie w Danii.
Ma pan bardzo dobrych trzech żużlowców w swoich szeregach, wszyscy z Grand Prix. Na pewno będzie pan to musiał odpowiednio poukładać. Leon Madsen, Mikkel Michelsen i Anders Thomsen chcą pojechać jak najwięcej. Ma pan już plan jak to ustawić? Co pan bierze pod uwagę?
Wszystko bierzemy pod uwagę. Mamy pewne przewidywania, jak należy ustawić zawodników. Oczywiście uzależniamy to od pogody i tego, jak się tor będzie zachowywał, ale zachowam to dla siebie. Mamy w składzie piątkę zawodników, z czego trzech jeździ w GP, a czterech w Ekstralidze. Myślę, że mamy bardzo dobry plan na te zawody. Myślę, że wycofanie juniora i możliwość wstawienia dowolnych zawodników też nam sprzyja.
Nie martwi się pan o Leona Madsena? Lider pana kadry jest w tym roku w bardzo dobrej formie. Jednak od razu nasuwa mi się pytanie o Vojens i jego występ sprzed trzech lat.
Leon miał wtedy szansę na złoty medal, a akurat ten zły występ przytrafił się w Vojens, jednak wiemy jaki był wtedy tor. Bardzo nierówny, przez co nie mógł się w pełni pokazać. Jednak Leon bardzo dobrze jeździ na krótkich torach. Wtedy Leon nie był jeszcze dobrym startowcem, ale sporo nadgonił w tym elemencie i może na równi rywalizować z innymi. Rozmawiałem kilka dni temu z Jacobem Olsenem na temat przygotowania toru i wierzę, że będziemy oglądać świetne widowisko, a moi zawodnicy będą tego dnia skuteczni i wejdą do głównego finału. Oprócz naszej trójki z GP są bardzo dobrzy w tym roku Frederik Jakobsen i Rasmus Jensen. Każdy z nich jest w stanie pojechać na wysokim poziomie i zaskoczyć wielu. Bardzo się cieszę, że mam tak wyrównany i silny skład. Chciałbym zobaczyć tę samą czwórkę i rezerwowego w przyszłym roku na Drużynowym Pucharze Świata.
Zapytam o Mikkela Michelsena. Ten sezon ma jeszcze lepszy niż poprzedni. Widać jego ambicję i determinację. Jest bardziej skuteczny w polskiej lidze. Miał znakomity początek sezonu w Grand Prix. Jak pan widzi jego jazdę w tym roku?
Wszystko idzie u niego bardzo dobrze. To wielka radość widzieć jak wygrywał pierwszy i drugi tutuł w SEC. Świetnie go widzieć od początku sezonu w czołówce, potem przytrafiło mu się kilka słabszych występów w Grand Prix, na torach, które mu w ogóle nie leżały. Z pewnością stracił trochę na tym, że miał groźne upadki, co wytrąciło go z rytmu. Na szczęście szybko dochodzi do siebie, liczymy na niego w finale. Jest ważną częścią naszej kadry, jest w naprawdę wysokiej formie w Polsce. I wygląda to naprawdę obiecująco jeśli chodzi o jego przyszłość.
A Anders Thomsen? Spełnił swoje marzenie i wygrał rundę Grand Prix. Jakby go pan ocenił w tym roku?
Jeśli spojrzysz na jego ostatnie sezony, widać było, że miał spore problemy z silnikami, nie był zadowolony ze swojej prędkości. W tym roku, zrobił kolejny krok w swojej jeździe, jest dużo lepszym startowcem. Wygrana w Gorzowie będzie dla niego bardzo ważna, dzięki czemu jeszcze bardziej uwierzy w siebie. Liczę, że ten trend w GP dla niego utrzyma się. Ponadto wybierając go do kadry wierzę, że wykona swoją pracę najlepiej jak potrafi. A domowy tor ułatwi mu to.
Ma pan jakieś zmartwienia przed tymi zawodami? Czy uważa pan, że zmiana toru z Esbjerg na Vojens będzie działała na waszą korzyść?
Cóż, ten tor zmieniał się przez ostatnie lata. Jednak nie sądzę, że jakąś wielką, bo Duńczycy jeżdżą tu regularnie w lidze, więc mają w miarę świeże informacje, jaki jest tor i jak się zachowuje. Na pewno będziemy wiedzieli więcej po dwóch dniach treningów, przed tymi zawodami. Za nami będą fani, to nasza przewaga. Trzeba się dobrze przygotować.
Jak w każdej edycji SoN reprezentacja Polski jest faworytem do zwycięstwa. Co pan sądzi o waszym najgroźniejszym rywalu? Może widzi pan jakieś braki w polskim zespole, co może być waszą szansą?
Nie sądzę, że Polska wygląda lepiej na papierze lepiej niż my. Jesteśmy tak samo silni. Mamy trójkę zawodników z Grand Prix. Janowski ma wzloty i upadki, Zmarzlik też nie wygrywa wszystkiego w tym sezonie. To wciąż bezapelacyjny lider kadry, ale nie jest aż tak mocny. Nie zapominam o Australii i Wielkiej Brytanii. To będą bardzo wyrównane mistrzostwa. Jest też kwestia półfinału i finału. Szczęście w takich sytuacjach musi się do ciebie uśmiechnąć.
Kto pana zdaniem może zaskoczyć w tych mistrzostwach? Wspomniał pan o Australijczykach, tytułu bronią Brytyjczycy.
Tak, to są zespoły, które mogą namieszać. Ale nie skreślałbym Szwecji z Fredrikiem Lindgrenem. To jest piękno sportu, że komuś może podpasować tor i wówczas będziemy świadkami czegoś niezwykłego.
Zobacz także:
Polska rusza po niedoścignione złoto
Na nich może liczyć Bartosz Zmarzlik