To spory cios dla PGE Ekstraligi, która wiele lat temu ustanowiła... zakaz rozmów transferowych dla zawodników posiadających ważne kontrakty. Przepis od lat pozostaje martwy, a prezesi klubów pierwsze rozmowy transferowe z największymi gwiazdami ligi rozpoczynają już w maju. Z oficjalnego zakazu nic sobie nie robią, bo doskonale zdają sobie sprawę, że czekanie do listopada z negocjacjami sprawiłoby, że zostaliby zupełnie z niczym i nie mieli szans na walkę o ambitne cele w kolejnym sezonie.
Taki system sprawia jednak, że od kilku tygodni wyniki kolejnych meczów PGE Ekstraligi zeszły na dalszy plan, a działacze i kibice bardziej emocjonują się informacjami transferowymi.
Choć przepisy są fikcją, to okazuje się, że nie ma co liczyć na ich zmianę. Władze rozgrywek zdają się bowiem nie dostrzegać problemu. Warto też dodać, że mimo kolejnych informacji transferowych nikt nie otrzyma kary za łamanie regulaminu, dopóki sam nie przyzna się do rozmów z konkretnym zawodnikiem czy klubem.
ZOBACZ WIDEO Opowiedział prawdę o swoich tunerach. Wybrał nietypowo
- Ekstraliga nie wynajmie prywatnego detektywa, aby obserwować zawodników i prezesów klubów w czasie wolnym i sprawdzać, czy rozmawiają o nowych kontraktach. Środowisko samo powinno sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jest gotowe na hipotetyczne sytuacje, gdzie zawodnik zadeklarował odejście do innego klubu, a ma jeszcze do rozegrania kilka meczów swojej aktualnej drużyny - komentuje Przemysław Szymkowiak, menedżer ds. PR PGE Ekstraligi.
Rozwiązaniem problemu mogłaby być rezygnacja z zakazu transferowego i ustanowienie specjalnego okresu transferowego w trakcie przerwy w rozgrywkach. Wtedy kluby mogłyby się chwalić najważniejszymi transferami w konkretnym czasie, a potem znów wszyscy skupialiby się tylko na sporcie. W takim przypadku jest jednak jeden problem.
- Czy w takiej sytuacji, mając już ogłoszonego nowego pracodawcę i teoretyzując - mecze do rozegrania z udziałem zawodników już z nowymi klubami, a jeszcze w tzw. starym sezonie - środowisko żużlowe byłoby gotowe na to? - dodaje Szymkowiak.
Obecnie władze PGE Ekstraligi nie pracują więc nad żadnymi zmianami dotyczącymi transferów, a to oznacza, że za rok możemy spodziewać się pierwszych hitowych transferów już w maju. Co roku działacze rozpoczynają negocjacje coraz szybciej, a na zmianę tego trendu raczej nie ma szans.
Oczywiście wciąż oficjalnie dokumenty będzie można podpisywać dopiero 1 listopada, gdy na stronie PGE Ekstraligi pojawią się wzory kontraktów. Do tego czasu zawodnicy i kluby będą zabezpieczały się innymi umowami, obwarowanymi wysokimi karami.
Czytaj więcej:
Kulisy negocjacji Stali z Andersem Thomsenem
Motor Lublin ma kolejny cel transferowy