[b]
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty: Polonia Bydgoszcz była pewna zwycięstwa w rundzie zasadniczej już przed ostatnim spotkaniem z Landshut. To chyba dobry moment, żeby zacząć myśleć o nadchodzących play-offach? Czy zawodnicy eksperymentowali ze sprzętem, a tor przygotowano w jakiś specyficzny sposób?
[/b]
Krzysztof Kanclerz, menedżer Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Po meczu w Gdańsku wiedzieliśmy, że pierwszy krok został postawiony, a runda zasadnicza wygrana. Nie będę ukrywał, że przełożyło się to na nasze nastawienie. Napięcie psychiczne spadło. Mogliśmy na chwilę złapać oddech i posprawdzać różne rzeczy.
Jakie konkretnie?
Zawodnicy próbowali różnych ustawień silników. Dużo sprawdzał Kenneth Bjerre. Nasz lider szukał nowych rozwiązań na play-offy, miał ku temu doskonałą okazję. To samo tyczy się Mateja Zagara. Kapitan postanowił użyć zupełnie nowego silnika. Niestety, ten zdefektował podczas pierwszego okrążenia biegu otwarcia. Dopiero od trzeciej serii startów Matej zaczął jechać swoje. Najważniejsze, że nastąpiła poprawa.
Jeżeli rozmawiamy o nieoczywistych decyzjach, najwięcej szans w tym sezonie dostali w meczu z Landshut bydgoscy juniorzy.
Zgadza się. Wynik był korzystny, mecz nie toczył się o stawkę i, tak jak mówiłem, mogliśmy eksperymentować. Pojechał Bartosz Głogowski, w piętnastym biegu kolejną szansę dostał też Przemysław Konieczny. Stwierdziliśmy, że chcemy budować naszą młodzież. Oczywiście nasze nastawienie było takie jak zawsze. Jeździmy dla naszych wspaniałych kibiców i chcieliśmy dla nich wygrać to spotkanie. Rozmiary zwycięstwa zeszły wprawdzie na dalszy plan, ale cel się nie zmienił.
ZOBACZ WIDEO Opowiedział prawdę o swoich tunerach. Wybrał nietypowo
Forma poszczególnych zawodników przypominała sinusoidę. Niejeden błądził z ustawieniami, niektórym brakowało prędkości.
Oceniając na chłodno formę naszych żużlowców, znowu trzeba zacząć od wyróżnienia Wiktora Przyjemskiego. Juniorska klasa światowa i tylko tak mogę się o nim wypowiadać. Poza naszym wychowankiem, plusiki można postawić obok trzech nazwisk. Mam tu na myśli Kennetha Bjerre, Olega Michaiłowa i Przemka Koniecznego. Oni zrobili swoje i jestem z nich zadowolony.
Pozostali wypadli nieco gorzej. Tak, jak pan wspomniał, początek spotkania zdecydowanie nie należał do Mateja Zagara. Powodów do zadowolenia nie mieli także Adrian Miedziński i Daniel Jeleniewski.
Według mnie, Adrian nie pojechał źle. Trzy starty z czterech przez niego odjechanych były co najmniej poprawne. Nie poszło mu tylko w ostatnim wyścigu, tu się zgodzę. Trochę niepokoi obniżka formy jeżdżącego w kratkę Zagara i też Daniela Jeleniewskiego, u którego z kolei brakuje prędkości. Wiemy, że trzeba będzie przed play-offami nad tym popracować. Reszta zespołu nie wygląda źle, niektórzy jeżdżą świetnie. Jesteśmy, mimo wszystko, nastawieni optymistycznie. Zarówno Daniel, jak i Matej to doświadczeni zawodowcy. Myślę, że uda im się uporać z problemami, a my, członkowie sztabu, na pewno w tym pomożemy.
Co z atutem domowego toru? Mówiąc szczerze, on nie był specjalnie widoczny. Oczywiście w szeregach niemieckiego zespołu jechali zawodnicy świetnie znający bydgoski owal i widać było, że chwilami czuli się na nim lepiej od gospodarzy. Z czego to wynikało, czy tylko z mniejszej presji?
Częściowo na pewno tak. Huckenbeck i Berge znają optymalne ścieżki i wiedzą, jak się tutaj poruszać. Kai mówił, że to jego ulubiony tor w Polsce i to było widać. Poza tym od jakiegoś czasu mamy pecha. Od meczu z Łodzią treningi odbywamy w piątki. W weekendy nad Bydgoszczą przechodzą ostatnio ulewy i potem, w trakcie niedzielnych meczów, nawierzchnia zachowuje się inaczej. Naturalnie ja nie szukam żadnych usprawiedliwień. Zdajemy sobie sprawę, że niezależnie od warunków atmosferycznych powinniśmy się prezentować lepiej. Mamy swoje mankamenty i musimy nad nimi popracować przed play-offami. Będziemy robić wszystko, żeby tor był naszym atutem.
Polonia spisuje się świetnie na wyjazdach, bo przecież nie bez powodów zdobyła komplet bonusów. W starciach z mocnymi rywalami pokroju Falubazu, czy Wilków brak atutu toru może się jednak zemścić.
Przed sezonem ustaliliśmy z prezesem i trenerem Jackiem Woźniakiem, by nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Zdajemy sobie sprawę, że wygraliśmy rundę zasadniczą, a Wybrzeże ma teraz problemy z kontuzjami podstawowych krajowych zawodników. Tak czy inaczej, nikt nas za darmo do półfinału nie przepuści. Na razie myślimy o nadchodzącym dwumeczu, nie wybiegamy do dalszych faz rozgrywek. Oczywiście zrobimy wszystko, żeby wygrać tą rywalizację, a do tego będzie potrzebny atut toru. Zależy nam na rozstawieniu, więc traktujemy to wszystko bardzo poważnie.
Rozmawiając o Polonii Bydgoszcz, trudno uciec od tematu Wiktora Przyjemskiego.
On jest niesamowity. Dwa komplety z rzędu, teraz 13 punktów w pięciu startach. Ręce same składają się do oklasków. Jak już mówiłem nie raz, współpraca z nim to czysta przyjemność. Ledwie siedemnastoletni, jest już w tej chwili piątym najskuteczniejszym żużlowcem całych rozgrywek i najlepszym zawodnikiem krajowym. To mówi samo za siebie.
Przed sezonem nikt nie wątpił w jego potencjał, ale czy pan spodziewał się, że jego forma będzie aż tak dobra?
Obserwując go na treningach wiedzieliśmy, że to diament, którego szlifowanie idzie w bardzo szybkim tempie. Na jego wyniki ciężko pracuje cały sztab ludzi. Oby omijały go kontuzje, a wtedy będzie mógł osiągnąć naprawdę wiele. Wszyscy wierzymy, że najlepsze dopiero przed nim.
Sporo mówi się o współpracy ekipy Przyjemskiego, z Przemysławem Koniecznym.
Od kilku spotkań widać u Przemka progres. On cały czas dorzuca cenne punkty do dorobku drużyny i te trzy oczka z Landshut są jak najbardziej zadowalające. W końcu pokonał między innymi Kaia Huckenbecka, lidera Diabłów i jednego z najlepszych zawodników tegorocznych rozgrywek. Nasi młodzieżowcy wywalczyli w niedzielę aż 17 punktów. Przeciwnicy również dysponują świetnymi juniorami, a zdobyli tych oczek o dziewięć mniej. Jesteśmy bardzo mocni w tym elemencie. Nie owijając w bawełnę, to jeden z kluczy do naszych sukcesów.
Geometria toru w Gdańsku pasuje zawodnikom Polonii?
To dość specyficzny owal. Czeka nas tam inne spotkanie niż u siebie, jednakże jechaliśmy tam niedawno z Wybrzeżem w rundzie zasadniczej, co na pewno jest dla nas pewnym atutem.
Do gry powrócił Jakub Jamróg. Czy będzie on w stanie pokrzyżować szyki Gryfom?
Kuba to niewątpliwie zawodnik klasowy, jednak powrót do pełni możliwości trochę trwa. Ta pewność siebie po poważnym urazie zawsze jest trochę zachwiana, kondycyjnie także wygląda to gorzej. On jest solidnym punktem gdańszczan, ale będąc w optymalnej dyspozycji. My skupiamy się głównie na sobie, to nie są nasze problemy, bo mamy przecież swoje.
Zdunek Wybrzeże Gdańsk na papierze wygląda najsłabiej z drużyn, które awansowały do fazy play-off. To pierwsze miejsce nie jest w tej sytuacji szczególnie cenne? Gdyby Polonia zakończyła rundę zasadniczą na drugim miejscu, pojechałaby z Orłem. W nim są takie nazwiska jak Kurtz, Iversen, czy Becker, który notuje ostatnio wyraźną zwyżkę formy.
Do każdego rywala podchodzimy z szacunkiem i nie ma miejsca na jakiekolwiek lekceważenie. Natomiast rozważając czysto teoretycznie, rzeczywiście można odnieść wrażenie, że najlepiej będzie nam jechać z Gdańskiem. Na czwartym miejscu rundę zasadniczą zakończył Trans MF Landshut Devils. To bardzo silny zespół na własnym torze. Nie bez powodu znalazł się tak wysoko w tabeli, za tym przecież poszły w parze wyniki. Piątą lokatę zajął H.Skrzydlewska Orzeł Łódź, jak pan redaktor zauważył, znajdujący się na fali wznoszącej. Wybrzeże zmaga się, niestety, z kontuzjami. Teoretycznie jest to więc trochę łatwiejszy rywal, ale nikt się przed nami nie położy. Oni też są głodni zwycięstw i na pewno zrobią wszystko, aby je odnieść.
Polonia celuje w PGE Ekstraligę. Rozmowy z zawodnikami z pewnością już trwają. Jakie są szanse na wzmocnienia? Kibice nie chcieliby powtórzenia tegorocznego scenariusza klubu z Ostrowa.
Oczywiście jesteśmy czujni i Polonia prowadzi rozmowy. O szczegółach nie mogę na razie mówić, na to przyjdzie czas w listopadzie, gdy będziemy spisywać umowy. Chcemy wzmocnić zespół, niezależnie w której pojedzie lidze. Kibice oczekują, że z roku na rok będziemy coraz lepsi. Oczywiście są dwie strony medalu, bo nikt nie śpi. Pozostałe drużyny, szczególnie te ekstraligowe także intensywnie negocjują. Rynek jest ubogi, szczególnie brakuje solidnych zawodników krajowych. Zresztą ten temat poruszył prezes klubu, także w rozmowie z WP SportoweFakty. Cały proces nie jest łatwy, ale kibice, póki co, niech będą spokojni. Robimy wszystko, żeby byli zadowoleni. Przykładem tego jest niedawne przedłużenie umowy z Wiktorem Przyjemskim.
Czuje pan satysfakcję, że bydgoski żużel rośnie w siłę? Dzieje się to od chwili, gdy stery w klubie objął klan Kanclerzy. To duża odpowiedzialność?
Bez wątpienia. Kibice zasługują na wielkie emocje. Wszyscy w klubie pracują nad tym, żeby lata świetności Polonii powróciły i to na długo. Oczywiście największe słowa uznania należą się mojemu tacie, Jerzemu Kanclerzowi. On dba, żeby to wszystko funkcjonowało jak należy. Poświęca dla klubu mnóstwo czasu. Niemniej, taki sam cel przyświeca wielu ludziom, których na co dzień nie widać. Począwszy od dyrektora marketingu Przemka, poprzez media klubowe Michała i Sonię oraz asystentkę Angelikę, a kończąc na trenerze Woźniaku. Wszyscy wspólnie pchamy ten wózek do przodu i stanowimy zgrany team. Nie ma sensu zachłystywać się jakimiś drobnymi sukcesami, bo celem jest tylko Ekstraliga.
No właśnie. Jak ważny dla klubu jest Jacek Woźniak?
Bardzo ważny. On od dawna jest zaangażowany w szkolenie młodzieży. Wiktor Przyjemski nie wziął się znikąd, wielka w tym zasługa trenera Woźniaka. Byli także Krzysztof Lewandowski i Kacper Łobodziński. Obecnie rosną kolejni młodzi i zdolni adepci, jak Emil Maroszek, czy Maksymilian Pawełczak. Jacek to ważny element zespołu, świetnie zna się na przygotowaniu toru. To właściwy człowiek na właściwym miejscu.
Współpracuje się z nim lepiej niż z Lechem Kędziorą?
Nie lubię porównywania, każdy człowiek jest inny. Mi jako menedżerowi zespołu pracuje się dobrze z Jackiem Woźniakiem. Nadajemy na tych samych falach, co służy naszej współpracy, a także drużynie.
Polonia myśli o awansie, ale konkurencja nie śpi.
Zgadza się. Liga jest wyrównana, ale wszyscy mają swoje problemy. Przecież ledwie co Stelmet Falubaz Zielona Góra sensacyjnie przegrał w Gnieźnie. Z kolei Cellfast Wilki Krosno muszą sobie jakoś poradzić z kontuzją lidera zespołu, Andrzeja Lebiediewa. Mówi się, że Łotysz zdąży na play-offy, ale nie wiadomo jak będzie spisywał się po urazie.
Wilki ostatnio wzmocniły się Keynanem Rew. Australijczyk zdobył w debiucie 14 punktów i dwa bonusy. Bydgoskie serca na chwilę zamarły?
Keynan przywitał się z ligą w najlepszy możliwy sposób. Ja jednak byłbym ostrożny, bo ten wynik osiągnął w meczu z Wybrzeżem, które już nie jechało o stawkę. Ponadto, jak już mówiłem wcześniej, gdańszczanie borykają się z kontuzjami. Nie wystartuje już w tym roku Adrian Gała, a do pełni możliwości wciąż nie powrócił Jakub Jamróg. Zobaczymy, jak Rew spisze się w Landshut. Szanujemy wszystkich rywali, ale wierzymy w siłę swojego zespołu.
Z pańskiej narracji można wywnioskować, że w Polonii panuje optymizm.
Połączony z racjonalnym myśleniem. Kładziemy nacisk głównie na ten drugi czynnik. Wiemy, o co toczy się gra.
Rozmawiał Bogumił Burczyk
Zobacz także:
- Huckenbeck skomentował porażkę z Polonią. "Szczęście nam nie sprzyja. Życzę Erikowi szybkiego powrotu do zdrowia"
- To jego najlepszy sezon w karierze. "Mam zdecydowanie lepsze silniki, niż parę lat temu"