Jonas Seifert-Salk pechowo rozpoczął sobotni półfinał 2. Ligi Żużlowej w Rawiczu. Już w pierwszym swoim starcie upadł na tor wraz z Damianem Balińskim i choć wrócił do swojego boksu o własnych siłach, to widać było u niego duży grymas bólu.
Zawodnik reporterce Canal+Sport 5 - Natalii Pietrusze przekazał, że wszystko z nim w porządku. Wyjechał nawet do powtórki wyścigu, ale w niej dotknął taśmy. Na tym jego udział w tym spotkaniu się zakończył.
Jeszcze w trakcie trwania rywalizacji sportowej, Duńczyk udał się do szpitala na szczegółowe badania. Te wykazały u niego złamanie kości w lewym nadgarstku i kości w prawym łokciu.
Zawodnik po powrocie do ojczyzny udał się na kolejne prześwietlenia. I, co ciekawe, wykluczono u niego uraz łokcia.
"Nie znaleziono żadnego złamania w łokciu. To oznacza, że mam tylko pęknięty nadgarstek. Pierwsze zabiegi już za mną i jestem dobrej myśli" - napisał w social mediach.
Czytaj także:
Walka o finał w polskiej lidze w cieniu skandalu. W ruch poszły pięści
Polak został mistrzem świata! Rośnie kolejny talent w bydgoskiej Polonii
ZOBACZ WIDEO Zawodnik Ostrovii liczył na angaż w PGE Ekstralidze! Teraz zdradził, ile finansowo straci na pozostaniu w Ostrowie