Zielonogórzanie zajęli w rundzie zasadniczej eWinner 1. Ligi drugie miejsce. H.Skrzydlewska Orzeł był piąty. Nic więc dziwnego, że Stelmet Falubaz był faworytem pierwszego starcia w ramach ćwierćfinału play-off. Goście liczyli, że kwestię awansu do półfinału play-off załatwią w Łodzi, ale niespodziewanie napotkali na silny opór ze strony ekipy Michała Widery, która zbudowała całkiem pokaźną zaliczkę przed rewanżem.
Z postawy drużyny bardzo niezadowoleni byli kibice. Po meczu doszło do incydentu. - Po meczu została uszkodzona brama od parku maszyn. Kibice Falubazu chcieli porozmawiać ze swoimi zawodnikami. Zakładam, że zamierzali wyrazić swoje niezadowolenie. Oczywiście, ochrona na to nie pozwoliła, a poza tym konstrukcja okazała się solidna. Nic z tego nie wyszło. Chciałbym jednak dodać, że bardzo szanuję fanów z Zielonej Góry i rozumiem, że byli rozczarowani - mówi nam główny sponsor Orła Witold Skrzydlewski.
Dodajmy, że prezes honorowy łódzkiej ekipy w dalszym ciągu uważa, że faworytem dwumeczu pozostaje Stelmet Falubaz. - W rewanżu będzie bardzo trudno. Podejrzewam, że możemy zdobyć w granicach 33 punktów. Rywal się na pewno bardzo zmotywuje. Nie robię sobie wielkich nadziei, bo mierzę siły na zamiary. Cieszę się jednak, bo widowisko na naszym torze naprawdę mogło się podobać. To jest dla mnie najważniejsze. Myślę też, że mogliśmy zdobyć trzy lub cztery punkty więcej. Po spotkaniu poszedłem jednak do moich zawodników i podziękowałem im za walkę - podsumowuje Skrzydlewski.
Zobacz także:
Duża poprawa u Przyjemskiego
Powstanie serial o Pedersenie
ZOBACZ WIDEO Jak będzie wyglądał nowy stadion w Lublinie? Kępa: Marzy mi się Grand Prix