Trener kadry został ostatnio wezwany na spotkanie do siedziby PZM, gdzie w obecności przewodniczącego GKSŻ Piotra Szymańskiego i prezesa PZM, Michała Sikory musiał tłumaczyć się ze słabej postawy swoich podopiecznych. Choć doświadczonemu szkoleniowcowi nie udało się wskazać przyczyn porażki Polaków, to i tak nie musi martwić się o swoją przyszłość w roli selekcjonera reprezentacji.
- Jedna porażka nie może przekreślać wielu sukcesów i wcześniejszego pełnego zaangażowania w prowadzenie kadry. Rafał Dobrucki wciąż ma pełne zaufanie ze strony PZM i mogę zadeklarować, że to on poprowadzi naszą w przyszłorocznym Drużynowym Pucharze Świata. Słaby występ w Vojens traktujemy jako wypadek przy pracy - mówi prezes PZM, Michał Sikora.
Dobrucki może więc odetchnąć, bo tuż po finale spadła na niego spora fala krytyki, a eksperci zarzucali mu błędy przy ustaleniu taktyki na oba dni rywalizacji, brak reakcji na słabszą dyspozycję Macieja Janowski i Patryka Dudka, a także problemy z odpowiednim rozczytaniem warunków torowych.
ZOBACZ WIDEO Marek Kępa: Kluby powinny sobie radzić bez KSM
- Rozmawialiśmy na te tematy, ale nie wszyscy fani zdają sobie sprawę, że po półfinale Rafał Dobrucki mógł dokonać korekt w składzie tylko w razie kontuzji jednego z podstawowych zawodników. Wytypował najlepszych zawodników i nikt nie mógł przewidzieć, że tak doświadczeni zawodnicy spiszą się tak słabo - dodaje prezes PZM.
Nikt z władz polskiego żużla od początku nie brał na poważnie możliwości zwolnienia Dobruckiego, bo szkoleniowiec reprezentacji ma w ostatnich latach spore zasługi dla tego sportu i wykraczają one poza standardowy zakres obowiązków trenera reprezentacji.
Poza prowadzeniem w zawodach międzynarodowych reprezentacji seniorów i juniorów, Dobrucki zajmuje się także sprawami szkolenia najmłodszych adeptów żużla i wdraża w życie nowe projekty. Jego mocną pozycję w PZM mogłaby zachwiać kolejna porażka podczas DPŚ, ale o takim scenariuszu nie chcą słyszeć ani działacze, ani tym bardziej kibice.
Czytaj więcej:
Jego przemiana tuż przed play-off to nie przypadek
Ranking frekwencji na stadionach