Fogo Unia Leszno w rundzie zasadniczej wywalczyła piętnaście punktów na co złożyły się zdobycze z siedmiu zwycięstw i jedno oczko bonusowe. Pozostałych siedem spotkań Byki kończyły na tarczy.
Z kolei Motor Lublin poległ tylko raz i tyle samo remisował, co przy 13 zwycięstwach daje im dorobek 31 punktów.
- Dostaliśmy bardzo trudne zadanie. Właściwie to najtrudniejsze, jakie mogliśmy, tym bardziej, że z Lublina nie wyciągnęliśmy zbyt dużo. Wiem jednak, że mamy na tyle mocną drużynę, że jak się wszystko poukłada, to przy odrobinie szczęścia możemy się postawić albo i nawet wygrać - powiedział Piotr Pawlicki cytowany przez serwis speedwayekstraliga.pl.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Prezes Polonii wymienia zawodników do wzięcia. To oni trafią do Bydgoszczy?
W rundzie zasadniczej dwukrotnie lepsze były Koziołki. Podopieczni Macieja Kuciapy najpierw wygrali na własnym terenie 58:32, a następnie na obiekcie im. Alfreda Smoczyka 47:43. Żeby awansować, choćby w roli lucky losera, Fogo Unia będzie musiała pojechać na wyjeździe znacznie lepiej.
- Zbyt wybitnie to mi ten tor nie pasuje. To będzie druga szansa na wyjazd do Lublina. Mamy notatki z wcześniejszych zawodów i teraz będziemy to wszystko odrabiać, żeby jak najlepiej przygotować się do spotkania - przyznał z kolei Janusz Kołodziej, który przy Alejach Zygmuntowskich 6 maja wywalczył 10 punktów z bonusem i był najskuteczniejszym zawodnikiem w kadrze Piotra Barona.
Piotr Pawlicki odniósł się także do kwestii związanych ze stanem swojego zdrowia. W czerwcu na skutek upadku doznał on złamania łopatki. - Jeżdżę jeszcze oklejony. Wzmacniam lewą obręcz barkową, bo ona się mocno osłabiła unieruchomieniem. Teraz już jednak nic mi nie dokucza i nie myślę o tym, więc wszystko jest ok.
Czytaj także:
Marek Cieślak potwierdza zainteresowanie ze strony pierwszoligowca
Junior Arged Malesy mówi o porównaniach do jednej z legend