Siedemnastu zawodników przystąpiło do walki o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata w klasie 125cc w Pardubicach, a w tym gronie znalazło się trzech reprezentantów Polski - Filip Bęczkowski, Kewin Nycz oraz Maksymilian Pawełczak.
Faworytem do złota był ten ostatni - nie tylko spośród naszych zawodników, ale i z całej stawki. Nie mógł jednak lekceważyć rywali, a przede wszystkim Holendra - Lestera Matthijssena. Udało mu się już w pierwszym biegu przywieźć za plecami tego teoretycznie najgroźniejszego rywala (pełne wyniki TUTAJ).
- Moją receptą na sukces była chęć dobrej zabawy i zdobycia, jak największego doświadczenia w międzynarodowych zawodach. Nie zakładałem zwycięstwa. To, że się udało było dla mnie wymarzonym bonusem - powiedział Pawełczak w rozmowie z serwisem pitbike24.pl.
ZOBACZ WIDEO Marek Kępa: Kluby powinny sobie radzić bez KSM
Dla zawodnika Abramczyk Polonii Bydgoszcz to największy sukces w karierze, zarówno tej żużlowej, jak i zerkając na jego sportowe CV w wyścigach pitbike. - Zdobycie mistrza świata było dla mnie wielkim marzeniem. Jestem szczęśliwy, że udało mi się je spełnić. Czuję ogromną dumę z tego, że jestem pierwszym Polakiem, któremu udało się wywalczyć ten tytuł - dodał Pawełczak.
Utalentowany 13-latek na czeskiej ziemi nie znalazł pogromcy wygrywając wszystkie pięć startów. W rozmowie z serwisem SpeedwayA-Z.cz przyznał, że dużo mu w tym pomogła znajomość - zarówno tego toru, jak i innych obiektów naszych południowych sąsiadów. A warto tu przypomnieć, że Pawełczak wygrywał już m.in. trzykrotnie na torze w Pilznie - w kwietniu (wyniki TUTAJ) oraz w czerwcu (wyniki TUTAJ).
- Znam ten tor bardzo dobrze, bo byłem tutaj dwa razy na turniejach Pucharu Czech. Przyjeżdżam regularnie do Czech. Bardzo mi się tutaj podoba - wasze tory oraz ta rywalizacja - przyznał zawodnik, który dzień po tym olbrzymim dla siebie sukcesie udał się do duńskiego Randers, gdzie ścigał się w mistrzostwach Europy w mini żużlu. Tam osiem punktów dało mu dziewiąte miejsce.
Maksymilian Pawełczak wraz z nowym sezonem rozpocznie nowy etap w swojej karierze, bowiem motocykle o pojemności 125cc zamieni na 250cc. Spędzi na nich minimum dwa lata, bowiem fakt, że obchodzi on urodziny dopiero 21 września sprawia, że licencję na pięćsetce będzie mógł uzyskać najwcześniej pod koniec sezonu 2024.
Czytaj także:
Kontrowersje po wykluczeniu Zagara. Demski komentuje i wbija szpilę Jabłońskiemu
Poznaliśmy pierwszą mistrzynię wśród kobiet. Jeden z wyścigów trwał ponad... sto sekund