Żużel. Spotkanie legend w Cardiff. Zabrakło Tomasza Golloba

Instagram / nickipedersen / Na zdjęciu: spotkanie legend przy okazji GP Wielkiej Brytanii
Instagram / nickipedersen / Na zdjęciu: spotkanie legend przy okazji GP Wielkiej Brytanii

Cardiff znajduje się w kalendarzu Grand Prix od ponad 20 lat. Z tej okazji w ubiegły weekend zorganizowano tam spotkanie legend. Zjawili się na nim byli mistrzowie świata i triumfatorzy GP Wielkiej Brytanii. Zabrakło jednak Tomasza Golloba.

Gdy w roku 2001 walijskie Cardiff pojawiło się w kalendarzu SGP, był to powiew świeżości. Żużel pojawiał się na ogromnym obiekcie, co miało zwiastować lepsze czasy dla dyscypliny. Później "czarny sport" meldował się również na tak kultowych obiektach jak duńskie Parken, szwedzkie Ullevi czy warszawski PGE Narodowy.

Aż trudno uwierzyć, że za nami już 20. edycji GP Wielkiej Brytanii na Principality Stadium w Cardiff, zwanym wcześniej Millennium Stadium. Z tej okazji w ubiegły weekend zawodom towarzyszyło spotkanie legend, na którym pojawili się m.in. Tony Rickardsson, Ryan Sullivan, Nicki Pedersen, Jason Crump czy Greg Hancock.

"Spędziliśmy fantastyczny weekend na SGP. To była czysta przyjemność i zabawa, a także inspiracja dla kibiców" - napisał po spotkaniu Nicki Pedersen.

Zdaniem części kibiców, w oczy rzucała się nieobecność Tomasza Golloba, który bez wątpienia zasłużył na miano legendy żużla, nawet jeśli nigdy w karierze nie odniósł zwycięstwa w GP Wielkiej Brytanii. Mistrz świata z sezonu 2010 w ostatnich dniach realizował się w nieco innej roli - jako ekspert telewizyjny przy spotkaniu eWinner 1. Ligi.

Swoje chwile radości w Cardiff przeżywał za to Daniel Bewley. Młody Brytyjczyk odniósł pierwsze zwycięstwo w SGP i to od razu przed własną publicznością. Sukces tym cenniejszy, że dotąd zawodnikom z Wysp nie wiodło się najlepiej w ojczyźnie. W roku 2000, jeszcze na torze w Coventry, dość niespodziewanie triumfował Martin Dugard. Później w sezonie 2007 zwyciężył Chris Harris.

"Co za noc!" - napisał krótko Bewley po sobotnim triumfie, po którym zwiększył swoje szanse na medal mistrzostw świata w debiutanckim sezonie.

Bewley tak mocno przeżywa swoje pierwsze zwycięstwo w Grand Prix, że później postanowił poświęcić mu jeszcze jeden wpis w mediach społecznościowych. "Pierwsze miejsce w Cardiff. Od momentu wyjazdu na tor czułem w nim coś wyjątkowego. Dziękuję wszystkim za wsparcie - zarówno przed, jak i po" - dodał 23-latek.

Powody do zadowolenia ma też Bartosz Zmarzlik, choć ponownie nie stanął on na najwyższym stopniu podium turnieju SGP. Polak jako jedyny zawodnik w stawce jest niezwykle regularny w tym sezonie, przez co ma sporą przewagę w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Trzeci tytuł jest na wyciągnięcie ręki.

"Było długo, ciężko, wyboiście, ale na koniec mega wynik. Jestem bardzo zadowolony, bo dorzucam kolejne ważne punkty do klasyfikacji. Wielkie gratulacje dla Daniela i Patryka" - napisał Zmarzlik w mediach społecznościowych po uzyskaniu drugiego miejsca w Cardiff.

Paradoks Bartosza Zmarzlika polega na tym, że może on zostać mistrzem świata, a nie wywalczy... mistrzostwa Polski. Jednak nie powinno to dziwić, bo w przeszłości już tak się zdarzało. Obecnie największym rywalem gorzowianina w krajowym czempionacie jest Dominik Kubera. "Koniec ciężkiego weekendu. Kolejne trudne zawody, dużo szukania, dużo zmian, ale efekt końcowy pozytywny. Gratulacje dla Dominika. Wszystko rozstrzygnie się w Rzeszowie. Dzięki wielkie za wsparcie" - przekazał Zmarzlik po finale IMP w Krośnie.

Powody do zmartwień ma z kolei Maciej Janowski, który ostatnimi czasy w SGP nie potrafi w decydującym momencie rozstrzygnąć wyścigów na swoją korzyść. W efekcie wrocławianin może nie tyle mieć problem z wywalczeniem medalu, co nawet grozić mu może wypadnięcie z czołowej szóstki cyklu. Trudno sobie jednak wyobrazić mistrzostwa świata bez Janowskiego.

"Zdecydowanie zabrakło zwycięstw na trasie w Cardiff. Seria 2. miejsc nie wystarczyła, ostatni bieg do zapomnienia" - napisał Janowski po sobotnim turnieju. Na domiar złego, w poniedziałek wrocławianin mocno się poobijał wskutek upadku w wyścigu finałowym turnieju IMP.

Czytaj także:
Stal Gorzów w kiepskiej sytuacji. Nie ma powodu do optymizmu
Co za wiadomość! Mateusz Jabłoński wrócił na tor

ZOBACZ WIDEO Wskazał zaskakującego zwycięzcę giełdy transferowej. "Wsadził kij w mrowisko"

Źródło artykułu: