Żużel. Napisali nową historię w Grand Prix. "To coś dobrego dla speedwaya w naszym kraju"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Robert Lambert
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Robert Lambert

Reprezentant Wielkiej Brytanii Robert Lambert przyznaje, że jego niepomyślne występy podczas Speedway Grand Prix w Cardiff oraz SGP Challenge w Glasgow spowodowały u niego jeszcze większą determinację w walce o utrzymanie się w tegorocznym cyklu.

W tym artykule dowiesz się o:

Widać było to już w turnieju we Wrocławiu, który młody Brytyjczyk zakończył na trzecim miejscu i tym samym po raz pierwszy mógł stanąć w tej prestiżowej serii na podium. W całych zawodach lepsi od niego byli tylko jego rodak Daniel Bewley oraz Duńczyk Leon Madsen. Po zajęciu trzeciej lokaty na Stadionie Olimpijskim Lambert zajmuje on obecnie siódme miejsce w klasyfikacji generalnej z 68 punktami, tracąc tylko dwa do szóstego Fredrika Lindgrena, który zajmuje ostatnią pozycję, gwarantującą udział w przyszłorocznym cyklu SGP.

Indywidualny Mistrz Europy z 2020 roku był zdruzgotany, kończąc występ przed domową publicznością w Cardiff z zaledwie pięcioma punktami. Tydzień później podczas SGP Challenge w Glasgow w ostatnim swoim biegu przyjechał ostatni i zgromadził łącznie 10 "oczek", co dało mu piąte miejsce przy trzech, kwalifikujących się do cyklu SGP. Po tych rozczarowaniach 24-letni Brytyjczyk był zdeterminowany, aby wrócić do walki o utrzymanie w serii w ubiegły weekend we Wrocławiu.

Turniej przed własną publicznością był ciosem

- Po tym, jak zawaliłem swój ostatni wyścig w Glasgow to bardzo ważne. Chcę zabezpieczyć sobie miejsce na przyszły sezon, więc oczywiście naciskam, aby dostać się do czołowej szóstki i pokazać wszystkim, że przyznanie mi "dzikiej karty" w ubiegłym roku było tego warte. Cardiff było swego rodzaju ciosem, który zmusił mnie, abym inaczej spojrzał na kilka rzeczy - jak musiałem pójść do przodu i co zrobić, aby osiągnąć to założenie pod koniec sezonu - mówi Robert Lambert na łamach fimspeedway.com.

ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik o odejściu Bartosza Zmarzlika. "To tylko motywacja"

Awans do czołowej szóstki nie będzie łatwy, ponieważ chętnych na miejsca w niej jest wielu, a różnica punktowa między szóstym a 11. miejscem wynosi w tym momencie zaledwie 13 punktów.

Robert Lambert (z prawej) we Wrocławiu stanął na podium cyklu Grand Prix po raz pierwszy w karierze
Robert Lambert (z prawej) we Wrocławiu stanął na podium cyklu Grand Prix po raz pierwszy w karierze

- Nadal mam ten sam cel, czyli chcę automatycznie zakwalifikować się do cyklu na kolejny rok. Muszę nadal naciskać i dostawać się do półfinałów, awansować do finałów i dodawać do swojego dorobku te ważne punkty. Mam nadzieję, że wówczas zakończę cykl na pozycji, na której automatycznie zakwalifikuję się do niego na przyszły sezon. To byłby cel, który osiągnąłbym w tym roku - dodaje młody Brytyjczyk.

Wisiał na błotniku, aby stanąć na podium

Lambert był zachwycony tym, że w zakończył swoje oczekiwanie na podium w cyklu zmagań o Indywidualne Mistrzostw Świata. Wcześniej w tym roku był już bardzo blisko tego osiągnięcia, kończąc turniej o Grand Prix Niemiec w Teterow na czwartym miejscu. We Wrocławiu natomiast na ostatnim wirażu wyprzedził on Macieja Janowskiego i w końcu mógł poczuć smak szampana podczas turnieju tej prestiżowej serii.

- Upłynęło sporo czasu. Wcześniej byłem blisko, jednak nie udawało mi się to. Ostatecznie zająłem jednak miejsce na podium. W półfinale praktycznie wisiałem na błotniku, aby wyprzedzić Macieja na ostatnim wirażu i tym samym uniknąć ostatniego miejsca w moim finale po raz drugi z rzędu. Naciskałem, a ściganie we Wrocławiu sprawiało mi radość - stwierdza trzeci zawodnik poprzedniej rundy Grand Prix.

Razem tworzą nową historię

Zajęcie miejsca na podium przez Lamberta na Stadionie Olimpijskim, przy zwycięstwie Dana Bewleya było wydarzeniem historycznym. Poprzednio bowiem dwóch Brytyjczyków stało razem na "pudle" w cyklu SGP ponad 22 lata wcześniej, a dokładnie 29 lipca 2000, kiedy to startujący z "dziką kartą" Martin Dugard zwyciężył w zawodach, a trzeci był Mark Loram. To kolejny przełomowy moment, który Lambert z radością świętował.

- W ostatnich kilku latach my Brytyjczycy napisaliśmy nową historię, na co niesamowicie i miło się patrzy. To coś dobrego dla speedwaya w naszym kraju jako całości, gdy można oglądać nas walczących w mistrzostwach świata i dających inspirację kolejnym, młodym zawodnikom - zakończył Robert Lambert.

Czytaj także:
Krzysztof Sadurski nie miał sobie równych w Rzeszowie
Ekstraligowcy startowali w Testimonialu Neila Middleditcha. Rewelacyjny występ Chrisa Harrisa

Komentarze (0)