Żużel. To nie był jego ostatni mecz w barwach Polonii? "Chciałbym jeździć w Bydgoszczy"

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Benjamin Basso
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Benjamin Basso

Benjamin Basso zaczął spotkanie ze Stelmet Falubazem Zielona Góra od trzech punktów, jednak w dalszej fazie zawodów nie był równie skuteczny. Zabrakło objeżdżenia na bydgoskim torze. Jego styl mógł się jednak podobać kibicom.

Benjamin Basso to jeden z zawodników, o których w tym sezonie mówi się dużo i dobrze. Duńczyk był już wcześniej rozpoznawalny w środowisku żużlowym, ale prawdziwy rozgłos zdobył dopiero niedawno. Przyczyniły się do tego skuteczne występy na arenie międzynarodowej, zarówno w SoN 2, gdzie zdobył 21 punktów na 26 całej drużyny, a także w SGP 2. Dwudziestojednoletni zawodnik wciąż ma realną szansę na srebrny medal w tych rozgrywkach.

Pierwsze wrażenie? Bardzo pozytywne

Nic więc dziwnego, że w obliczu deficytu wartościowych żużlowców na rynku i braku kontuzjowanego Adriana Miedzińskiego, Abramczyk Polonia Bydgoszcz zdecydowała się skorzystać właśnie z jego usług. Choć Basso nie zbawił zespołu znad Brdy, a remontady ze Stelmet Falubazem Zielona Góra nie było (47:43 w rewanżu), młody żużlowiec bez wątpienia pokazał spore umiejętności i swoją jazdą zgłosił akces do pozostania przy Sportowej 2 na kolejny rok.

ZOBACZ WIDEO Jack Holder jest problemem Apatora? Termiński o formie Australijczyka

- Jestem tu krótko, ale miałem okazję poznać ludzi związanych z klubem, tutejszy sztab trenerski i działaczy. Byli dla mnie bardzo mili, doceniam to. Podoba mi się również bydgoski tor. Z Falubazem trochę przesypiałem starty, ale na trasie nie wyglądało to źle, jechało mi się komfortowo, czułem, że jestem szybki. Jeżeli pojawi się taka opcja, definitywnie mogę powiedzieć, że będę chciał zostać w Polonii na przyszły sezon. Czuję się tu dobrze - mówił Benjamin Basso.

Łatwo nie było, ale jest niedosyt

Nowy nabytek klubu znad Brdy rozpoczął niedzielną potyczkę od trójki. Wygrał wtedy z nie byle kim, bo z Krzysztofem Buczkowskim. W dalszej części zawodów nie był już jednak tak skuteczny i zakończył mecz z pięcioma punktami oraz bonusem na koncie. Basso zdradził nam, dlaczego tak się stało.

- Było mi trudno o dobre wyjścia spod taśmy. Start zdecydowanie różnił się od tego, który był dzień wcześniej na treningu, dlatego trochę męczyłem się w tym elemencie. Niektóre rzeczy jeszcze mnie zaskakiwały, ale generalnie było okej. Jechałem tu dopiero pierwsze oficjalne zawody. Jeżeli chodzi o mój wynik sportowy, jestem trochę rozczarowany. Liczyłem, że zanotuję zdobycz w granicach siedmiu, może nawet dziesięciu punktów - mówił Duńczyk.

- Gdybym wcześnie pojeździł tu trochę więcej, myślę, że to byłoby możliwe. Wtedy wiedziałbym, jak zmienia się tor i mógłbym skuteczniej dobierać ustawienia na bieżąco. Nie będę ukrywał, czuję niedosyt, ale jestem bogatszy o nowe doświadczenia - podsumował.

To nie koniec?

Zadowolenia z postawy swojego zawodnika nie krył Krzysztof Kanclerz. Menedżer Abramczyk Polonii Bydgoszcz zapewnił, że Basso spełnił pokładane w nim oczekiwania i nie wykluczył, że to nie było jego ostatnie spotkanie w barwach bydgoskiego klubu.

- Przed meczem wspominałem, że jeśli Benjamin pojedzie w granicach pięciu, ośmiu punktów to będziemy zadowoleni z jego występu. Tak też się stało i zdania nie zmieniam, uważam że pokazał się z dobrej strony. To ciekawy, perspektywiczny zawodnik. Jest ambitny i waleczny. Z pewnością usiądziemy z nim do rozmów. Wywarł na nas pozytywne wrażenie, więc dlaczego nie mielibyśmy kontynuować z nim współpracy? - skomentował Krzysztof Kanclerz.

Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Plusy i minusy. Cud pod Jasną Górą. Apator zaprzepaścił szansę
Szczery Piotr Protasiewicz. "Wilki Krosno będą faworytami w finale"

Źródło artykułu: