Przed laty Ben Barker uważany był za ogromny talent, w co uwierzyły też polskie kluby, dając mu szansę jazdy w naszym kraju. Brytyjczyk z czasem zmarnował jednak swój potencjał, co zdaniem niektórych spowodowane było niesportowym stylem życia. Potwierdzeniem tego mogą być wydarzenia, jakie miały miejsce pod koniec lipca na Wyspach Brytyjskich.
Wtedy 34-latek został odsunięty od drużyny Plymouth Gladiators, co miało związek z oblaniem testów na obecność narkotyków i alkoholu. "Wynik Bena Barkera okazał się nieujemny" - napisało w lakonicznym oświadczeniu Speedway Control Bureau, które zarządza rozgrywkami ligowymi na Wyspach.
Pod koniec lipca SCB zawiesiło Barkera do momentu wyjaśnienia sprawy i otrzymania wyników kolejnych badań z laboratorium. Chociaż spodziewano się, że rezultaty dotrą do organu w przeciągu tygodnia, to ostatecznie sprawa nieco się przeciągnęła. Dopiero w tym tygodniu podjęto decyzję ws. kary dla żużlowca. Jest ona co najmniej kontrowersyjna.
ZOBACZ WIDEO Największe gwiazdy PGE Ekstraligi korzystają z nowinki technicznej. "Niedługo wszyscy będą go mieć"
"Po przeanalizowaniu dowodów dotyczących pozytywnego wyniku testu na obecność zakazanej substancji na terenie Oxford Speedway w środę 27 lipca 2022 roku, licencja pana Barkera pozostanie zawieszona przez SCB do 1 marca 2023 roku" - ogłosiły władze brytyjskiego żużla.
Decyzja Brytyjczyków jest kuriozalna, bo Barker zawieszony zostanie tak naprawdę w przerwie między sezonami. Jego kara zakończy się 1 marca 2023 roku, a to oznacza, że żużlowiec będzie mógł ze spokojem podejść do kolejnego sezonu ligowego na Wyspach.
Równocześnie SCB postanowiło obciążyć Barkera kosztami całego postępowania. Nie ujawniono jednak, o jak dużej kwocie mowa w tym przypadku.
Czytaj także:
Cieślakowi nie spodobały się słowa Madsena
Abramczyk Polonia buduje skład na sezon 2023. To nie musi być koniec Zagara?