Kończy się pewna era w polskim speedwayu, a konkretniej przygoda Bartosza Zmarzlika z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Ostatnie spotkanie na obiekcie im. Edwarda Jancarza było doskonałą okazją, aby pożegnać się z dwukrotnym mistrzem świata i podziękować mu za te wszystkie lata.
- Nie ukrywam, że jak po meczu kręciłem bączki na torze, to w oku pojawiła się łezka. Przecież spędziłem tu wiele świetnych lat. I nadal tutaj jestem, bo przecież zostało jedno spotkanie, w którym jest do zrobienia kawał roboty - mówił po meczu cytowany przez Gazetę Lubuską.
Dla 27-latka ostatni start na domowym torze był wyśmienity. Po pierwsze jego drużyna wygrała, a po drugie on sam wykręcił szesnaście punktów z bonusem, a jego jedynym pogromcą był ósmym biegu Dominik Kubera. Zmarzlik przyznawał po meczu, że nikt nie dawał im szans na to, że zdobędą aż 51 "oczek", tymczasem mogło być ich nawet więcej przed rewanżem w Lublinie.
ZOBACZ WIDEO Polscy zawodnicy żądają astronomicznych kwot. Władze chciały to ukrócić?
A warto pamiętać, że do dziewiątego biegu to Motor prowadził. - Po drugiej, nieudanej dla nas serii startów podjęliśmy drastyczną decyzję w sprawie ustawień. Nie mogę powiedzieć, jaką, ale przyniosła zamierzony skutek. Było to widoczne na torze - dodał.
Zawodnicy w pomeczowych rozmowach odnosili się również do kwestii meczów finałowych, które odbędą się na przestrzeni dwóch tygodni, co jest dużą różnicą w porównaniu do półfinałów, które z kolei odbyły się w jeden weekend. Zmarzlik nie uważa, aby tak odległy termin mógł wpłynąć na dyspozycję Stali Gorzów, która do Lublina jedzie z jasno określonym celem.
- Przeżyliśmy w tym sezonie wiele huśtawek nastrojów, było wiele dziwnych sportowych i pozasportowych sytuacji. Z piekła do nieba i odwrotnie, i jeszcze trzy razy do góry nogami. Ale już dziś można powiedzieć, że te rozgrywki są bardzo udane dla Stali. Kończymy jeden z najlepszych dla Gorzowa sezonów w ostatnich latach - skomentował.
Czytaj także:
ROW Rybnik straci zdolnego wychowanka?
Kobieta wywalczyła srebrny medal mistrzostw kraju