Żużel. Upadek w Grand Prix naruszył nerwy w lewym kciuku. Trwa wyścig z czasem Fricke'a
Max Fricke robi wszystko, aby wystartować w finale eWinner 1. Ligi Żużlowej. Przełożenie zawodów o dzień wcześniej na pewno nie jest mu na rękę, ale decyzję, co do jego startu podejmie lekarz.
Australijczyk nie doznał żadnych złamań, ale mocno uszkodził kciuk. Zawodnik udał się do domu w Anglii, gdzie przeszedł drobny zabieg i zalecono mu kilka dni odpoczynku.
Każda godzina jest kluczowa dla Fricke'a w kontekście startu w rewanżowym meczu z Cellfast Wilkami Krosno, więc przełożenie spotkania z niedzieli na sobotę nie było zielonogórzanom na rękę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum! "Zgubił" but, a potem... Musisz to zobaczyćU zawodnika Stelmet Falubazu do samego końca będzie trwała walka z czasem. Tomasz Gaszyński w rozmowie z polskizuzel.pl przyznał, że nie da się określić obecnie ruchomości kciuka, bo jego rana jest obandażowana.
- A to jest lewa ręka, bardzo ważna. Ten wypadek w Grand Prix naruszył nerwy, one musiały być szyte. Oczywiście, że zrobimy wszystko, żeby pojechać, ale z ostateczną decyzją musimy się wstrzymać. Tak naprawdę, to lekarz zdecyduje, czy Max będzie mógł wystartować - dodał menadżer zawodnika.
Przypomnijmy, że sobotnie starcie w Zielonej Górze rozpocznie się o godzinie 15. Serwis WP SportoweFakty przeprowadzi z niego relację LIVE.
Czytaj także:
Jest otwarty na rozmowy z ROW-em Rybnik
Jest szansa na ósmą drużynę w 2. Lidze!
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>