Pierwsza z kontrowersyjnych sytuacji miała miejsce w wyścigu ósmym, kiedy upadek zanotował Maksym Borowiak. Pod juniora gospodarzy ostro wszedł wtedy Tobiasz Musielak. Sędzia Artur Kuśmierz wykluczył z powtórki żużlowca Cellfast Wilków, co wywołało duże kontrowersje.
- Moim zdaniem ta decyzja była właściwa - mówi nam Leszek Demski, szef sędziów. - Zaznaczam jednak, że ta sytuacja była trudna do oceny. Na obronę sędziego mogę powiedzieć, że Tobiasz Musielak wjechał w tor jazdy swojego rywala i to sprawiło, że ten utracił płynność i upadł. Być może bardziej doświadczony żużlowiec utrzymałby się na motocyklu i takich dyskusji by nie było. Atak był jednak ostry - podkreśla Demski.
- W tym miejscu przytoczyłbym mecz Fogo Unii Leszno z For Nature Solutions Apatorem Toruń. Podczas jednego z wyścigów Piotr Pawlicki wszedł pod Patryka Dudka. Też nie było kontaktu, ale wychowanek klubu z Leszna wjechał w tor jazdy przeciwnika i wszyscy mówili o jego winie. Dlaczego o tym wspominam? Bo przecież oczekujemy od sędziów jednakowych interpretacji w podobnych sytuacjach. Nie patrzmy zatem na nazwiska i sympatie, lecz na kolory kasków przy ocenie konkretnych sytuacji. Chciałbym również dodać, że podczas spotkania w Zielonej Górze Artur Kuśmierz był wspomagany przez innego sędziego Remigiusza Substyka, który pełnił funkcję obserwatora - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Michelsen szczerze o swojej kontuzji. Wskazał moment, który wykluczył go z rywalizacji w finale
Sporo dyskusji wzbudziły także wydarzenia z wyścigu czternastego, w którym najpierw doszło do bardzo groźnego upadku Maxa Fricke'a i Mateusza Szczepaniaka. Obaj żużlowcy uderzyli z dużym impetem w bandę na drugim łuku. Z powtórki sędzia wykluczył Australijczyka. - W tym przypadku wina zawodnika gospodarzy nie podlega żadnej dyskusji. Fricke wykonał ruch w kierunku rywala, zahaczył go i doprowadził do kolizji. Decyzja sędziego była prawidłowa - podkreśla Demski.
W powtórce bez wykluczonego Fricke'a na pierwszym łuku upadł Krzysztof Buczkowski. Sędzia zarządził powtórkę w trzyosobowym składzie. - Arbiter skorzystał z możliwości powtórzenia wyścigu po upadku na pierwszym łuku. Dobrze skomentował to trener Marek Cieślak, który powiedział, że różnie można było to oceniać. Jeśli chodzi o mnie, to widziałem winnego. Gdybym miał go szukać, to był nim Krzysztof Buczkowski. Trzeba jednak pamiętać, że w przypadku wykluczenia zawodnika Falubazu, losy dwumeczu byłyby rozstrzygnięte i mielibyśmy ogromne dyskusje, że sędzia nie pozwolił załatwić tego zawodnikom w sportowej walce - uważa Demski.
Po meczu przed kamerami telewizji Canal+ 5 Sport pojawił się kapitan Stelmetu Falubazu Piotr Protasiewicz, który ostro skrytykował pracę arbitra. Jego zdaniem sędzia Artur Kuśmierz wypaczył wynik spotkania. - Sędziowanie było poniżej krytyki. To, co odstawiał sędzia, jest żenujące. Jak można trzy razy przerywać i szukać na siłę winnego, kiedy winnego nie ma i dawać "warningi" nawet nie za mikroruchy - mówił Protasiewicz.
- Apeluję, żebyśmy zrobili z tym porządek. Sędzia przerywa i przez godzinę patrzy w monitor. Musi dać ostrzeżenie, żeby był czysty. Wypaczany jest wynik sportowy. To mi się nie podoba. Jeśli po pierwszej sekundzie od zapalenia zielonego światła zawodnik ruszy trzy milimetry i później dwie sekundy stoi, to za co ten "warning"? Panowie, obudźcie się, bo to jest żenujące. Wynik jest wypaczony przez sędziowanie. Jedziemy na 5:1, a potem bieg jest przerwany i inaczej to się układa - dodawał.
Co o tych słowach sądzi Demski? - Jeśli ktoś wypaczył wynik tego dwumeczu, to Piotr Protasiewicz, którego punktów zabrakło Falubazowi w Krośnie. Pretensje do arbitra są całkowicie nieuzasadnione. Jeśli takie są zapisy w regulaminie, to sędzia musi ich przestrzegać. Poza tym, gdybyśmy mieli doszukiwać się jakiegoś błędu, to w wyścigu czternastym. Wtedy jednak to nie Falubaz mógł czuć się pokrzywdzony. Jeśli ktoś mógł mieć w ogóle takie odczucia, to drużyna z Krosna - podsumowuje Demski.
Zobacz także:
Prezydent Zielonej Góry nie wytrzymał