Piotr Pawlicki zawsze będzie kojarzyć się z Lesznem i tamtejszą Unią, lecz przynajmniej przyszły sezon spędzi w Betard Sparcie Wrocław. Zawodnik zdecydował się na przenosiny, bo ostatnie dwa lata nie poszły po jego myśli i być może rozwiązaniem problemów będzie zmiana środowiska.
Najwyraźniej limit szans na odbudowanie w Unii został wyczerpany. Pawlicki już rok wcześniej był bardzo bliski transferu do zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa, lecz na samym finiszu negocjacji postanowił jednak jeszcze raz spróbować wrócić na swój optymalny poziom w barwach macierzystego klubu. Nie wyszło, więc to był ostatni dzwonek na zmiany.
Pawlicki wielokrotnie przecież udowadniał, że drzemie w nim bardzo duży potencjał. Aż dziw bierze, że nie jest stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. W minionych rozgrywkach PGE Ekstraligi dało się zauważyć, że jest mocno zdeterminowany w każdym spotkaniu, by osiągnąć dobry rezultat, a mimo to nie zawsze się udawało.
ZOBACZ Historyczny sezon Zmarzlika. Prezes klubu wskazał kluczowy aspekt formy mistrza
Teraz Pawlicki podsumował miniony sezon w swoim wykonaniu. Na Facebooku zamieścił szczery wpis. "Sport nie byłby ciekawy, gdyby sportowcy nie mieli wzlotów i upadków" - zaczął.
"Tak było w tym sezonie. Zaczął się obiecująco, zarówno z perspektywy drużyn Unia Leszno, Piraterna Speedway jak i indywidualnie. Potem słabsze momenty na zmianę z tymi odrobine lepszymi. Ostatnia faza sezonu to walka o być albo nie być, lecz i w tej części nie było fajerwerków" - kontynuował.
Dalej czytamy, że zawodnik wróci do treningów już za miesiąc. W ten sposób zapoczątkuje przygotowania do rozgrywek w roku 2023. Czekające na niego wyzwania w nowym klubie mogą wpłynąć na niego bardzo pozytywnie.
Poniżej pełna treść wpisu Piotra Pawlickiego:
Czytaj również:
- Prezes Motoru Lublin: Nie nastawiam się na żadną dominację
- Wilki blisko pierwszego transferu