Ostatni turniej Grand Prix nie ułożył się po myśli Patryka Dudka, który wypadł z cyklu na sezon 2023. Zawodnik startujący w PGE Ekstralidze dla For Nature Solutions Apatora Toruń musi teraz liczyć na przychylność organizatorów, którzy rozdadzą sześć stałych "dzikich kart".
Z racji tego, że w TOP6 jest już dwóch reprezentantów Polski w osobach Bartosza Zmarzlika i Macieja Janowskiego, można przypuszczać, że jedna z nich powędruje do rąk Polaka. Wydaje się, że kandydatów jest dwóch: wspomniany Dudek oraz Dominik Kubera.
Drugi z wymienionych już w zeszłym roku pokazał, że stać go na rywalizację z najlepszymi. Jako rezerwowy wystąpił w trzech turniejach, w których zajmował miejsca drugie, trzecie i siódme.
- Myślałem, że dostanie "dziką kartę" w zeszłym roku po doskonałych występach w Grand Prix w Lublinie i w Szwecji. Ostatecznie jej nie dostał, ale to nic. Wierzę w to, że Dominik jeszcze w GP na pewno się pokaże - mówi nam Jacek Ziółkowski, menedżer Motoru Lublin. Nie jest wykluczone, że Kubera szansę do startów w mistrzostwach świata, jako stały uczestnik cyklu, otrzyma już w przyszłym sezonie.
ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik: To był najdroższy defekt w mojej karierze. Poczułem się znokautowany
- W ciągu ostatnich dwóch lat chyba nikt w polskim żużlu nie zrobił takiego postępu, jak Dominik Kubera. On jest coraz lepszy - dodaje Ziółkowski. Patrząc obiektywnie po wynikach i jeździe 23-latka, to miałby ogromne szanse na to, by namieszać w cyklu Grand Prix i pokrzyżować szyki najlepszym. Byłby to też powiew świeżości w elicie. O tym, kto dostanie stałe "dzikie karty", przekonamy się już w najbliższy poniedziałek.
Zobacz także:
Lebiediew zrugał 16-latka podczas meczu o wszystko
Legenda Falubazu gratuluje Zmarzlikowi, ale żałuje jednego