Żużel. Jakub Jamróg zdradza, dlaczego nie ma go wśród najlepszych

Jakub Jamróg po dwóch latach jazdy w Zdunek Wybrzeżu Gdańsk zdecydował się na przenosiny do H.Skrzydlewska Orła Łódź. Jak sam wcześniej wspomniał, Witold Skrzydlewski był najbardziej aktywny i złożył mu propozycję nie do odrzucenia.

Mateusz Kmiecik
Mateusz Kmiecik
Jakub Jamróg WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Jakub Jamróg
Jakub Jamróg do H.Skrzydlewska Orła Łódź powraca po kilkuletniej przerwie. Wcześniej barwy tego klubu bronił w latach 2013-2016. Przez ostatnie dwa sezony startował za to w Zdunek Wybrzeżu Gdańsk. W tegorocznych rozgrywkach osiągnął średnią 1,869 punktu na bieg, co dało mu 19. miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników eWinner 1. Ligi. Jak sam przyznaje, cieszy się z dołączenia do Orła, zwłaszcza że ma z tą drużyną wiele dobrych wspomnień.

Mimo wszystko był to dość zaskakujący ruch, ponieważ Witold Skrzydlewski nie rozstał się z zawodnikiem w najlepszych stosunkach, a powrotu do klubu miało już nigdy nie być. Jak się jednak okazało, w sporcie bywa przewrotnie i ostatecznie tarnowianin znalazł się w składzie zespołu na rok 2023. Jednocześnie w rozmowie z polskizuzel.pl przypomniał historię sprzed kilku lat i odniósł się do słów Skrzydlewskiego.

- Wypomniał mi kiedyś odejście, ale później sobie to wyjaśniliśmy i było ok. Wtedy moja zmiana była uzasadniona. Chciałem wrócić do macierzystego klubu, do Unii Tarnów, która spadła z Ekstraligi i od razu miała wizję, żeby do elity wrócić. Wyłącznie dlatego odszedłem z Łodzi. A teraz, po trzech latach w Ekstralidze i pobycie w Gdańsku wracam w to miejsce - powiedział 31-latek.

ZOBACZ Czterech kandydatów na trenera reprezentacji. Wśród nich Nicki Pedersen!

Jamróg po poprzednim pobycie w łódzkim klubie, wraz z Unią Tarnów awansował do PGE Ekstraligi, zostając w najlepszej żużlowej lidze świata na kilka sezonów. Potem jednak powrócił do pierwszej ligi, ale nie ukrywa, że nadal chciałby wrócić do elity. Przyznaje, że nie dostał żadnej oferty, ale gdyby się ona pojawiła, to najpewniej zdecydowałby się na taki ruch. Według niego sprawę skomplikowała zmiana regulaminu. Przypomnijmy, że od przyszłego roku polski zawodnik do 24. roku będzie wliczany do limitu krajowych żużlowców.

Po takiej decyzji jego szanse mocno stopniały. Mimo wszystko w jego opinii nie była to jedyna przeszkoda. - Kontuzja też zrobiła swoja. Awansowałem do Indywidualnych Mistrzostw Polski, a przez kontuzję nie byłem w stanie pokazać się z dobrej strony. IMP miał mi pomóc, a okazał się strzałem w kolano. Słabo jechałem, a wiadomo, że wszyscy na to patrzą. Gdy w rywalizacji z tymi najlepszymi wyszedłem źle, to moje akcje na pewno nie poszły w górę - dodał.

Oprócz Witolda Skrzydlewskiego duży wpływ na powrót wychowanka Unii Tarnów miał trener Marek Cieślak. Wcześniej wahał się on z podjęciem decyzji, ale po wkroczeniu legendarnego szkoleniowca, zdecydował się na zawarcie umowy właściwie od razu. Odniósł się także do zarzutu, według którego, drużyna z Łodzi to "zespół emerytów". Według niego w niczym to nie przeszkadza, a duże doświadczenie jego i kolegów powinno być wartością dodatnią.

Głównymi faworytami pierwszej ligi będą Stelmet Falubaz Zielona Góra oraz Abramczyk Polonia Bydgoszcz. Drużynowy mistrz Polski twierdzi jednak, że jego nowa drużyna nie musi się wcale obawiać rywali. -  Nie ma takiej drużyny, jak kiedyś miał Apator, który rozjechał ligę. Wtedy nie było fazy play-off, ale nikt nie narzekał, bo każdy się Torunia bał. Przypomnę, że rok temu dwóch faworytów nie weszło. Pierwsza liga jest wyrównana. Mamy szansę - zapewnia.

Witold Skrzydlewski znany jest z mocnego charakteru. Marek Cieślak to za to trener, który nie pozwala, aby ktoś wtrącał się w jego kompetencje, co może spowodować w klubie drobne zgrzyty. - Znam prezesa. Jest impulsywny, ale jego zachowanie uważam za normalne. Jak ktoś wykłada prywatne środki, to ma prawo przyjść do parku maszyn i tupnąć nogą. Wiem też jednak, że prezes Skrzydlewski jest mądrym człowiekiem, wiele spraw rozumie i nie przewiduję żadnych kłótni między nim i trenerem - zakończył Jakub Jamróg.

Czytaj także:
Żużel. Karnetowe szaleństwo u beniaminka PGE Ekstraligi. Nie będzie sprzedaży biletów na mecze?!
Żużel. Rekordowa liczba uczestników mikołajkowego pikniku miniżużlowego w Stanowicach

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Orzeł Łódź awansuje do finału eWinner 1. Ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×