Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Zacznijmy naszą rozmowę od początku twojej przygody z żużlem, bo ty pierwszy trening odhaczyłeś w roli osoby towarzyszącej swojemu koledze, a sam nie miałeś zamiaru jeździć. Skąd zatem wziąłeś się w szkółce Kolejarza?
Oskar Stępień, zawodnik OK Bedmet Kolejarz Opole: Tak, to prawda. Na pierwszy trening przyszedłem z kolegą i trener Krzysztof Bas zapytał, czy nie chciałbym spróbować jazdy na motocyklu. Odpowiedziałem, że nie wiem, ale trener stwierdził, że on mi nie odpuści. Nie mam pojęcia, czy coś we mnie zobaczył, czy nie, ale jestem mu bardzo wdzięczny, bo dzięki niemu zaczęła się moja przygoda z żużlem.
I czym przekonał cię trener do tego, abyś spróbował swoich sił w żużlu?
Na pierwszym treningu zaprosił mnie na murawę i cały trening byłem u jego boku. O wszystkim mi opowiadał, więc myślę, że to jego podejście do adeptów było tym, co mnie skłoniło.
Jak zareagowali twoi rodzice, że chcesz uprawiać taki sport i czy łatwo było ich przekonać do tego, by wyrazili zgodę na treningi?
Łatwo się przekonali, bo jeździłem już na crossie, a wcześniej na rowerze przeznaczonym do skakania, więc można powiedzieć, że byli przyzwyczajeni do sportów ekstremalnych w moim życiu.
ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"
A jak ci się w ogóle układała współpraca z Krzysztofem Basem?
Bardzo dobrze. Nie mogę powiedzieć złego słowa o trenerze, bo nauczył mnie tak naprawdę wszystkiego, od jazdy na motocyklu żużlowym, przez jego budowę, a nawet i mycie motocykla. Jestem bardzo zadowolony ze współpracy i mam nadzieję, że jeszcze będziemy mieli okazję razem popracować.
Licencję uzyskałeś w sierpniu 2021 roku, więc to był dla ciebie debiutancki sezon. Co możesz o nim powiedzieć w swoim wykonaniu?
Niestety nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z tego sezonu. Głównie przez stres, który miałem przed zawodami, ale tylko w początkowej jego fazie. Później to gdzieś puściło, ale nieznajomość torów, na których byłem oraz problemy z ustawieniem motocykla spowodowały, że nie narobiłem za dużo punktów.
Są jakieś zawody w tym roku, z których jesteś wyjątkowo zadowolony, czy też dumny, że spisałeś się w nich aż tak dobrze?
Chyba tylko mecz z Unią Tarnów jest takim, z którego mogę być zadowolony.
W czym upatrujesz swoich największych mankamentów i nad czym musisz najmocniej pracować, aby twoje wyniki były lepsze?
Myślę, że starty, ale na szczęście już w tamtym sezonie, a w zasadzie w jego końcówce, zrozumiałem, gdzie popełniałem błędy i było z tym aspektem lepiej.
Kiedy dwa lata temu po finale Kolejarza z Trans MF Landshut Devils rozmawiałem z prezesem Zygmuntem Dziembą, to przyznał on, że w kolejnym sezonie klub mocniej postawi na ciebie, bo jesteś wychowankiem klubu i sztab widzi drzemiący w tobie potencjał. Skończyło się na zaledwie jednym meczu ligowym. Czujesz niedosyt z tego powodu?
Trochę niedosyt jest, bo mogłem pojechać więcej spotkań na domowym torze, ale nie ma co patrzeć wstecz. Nikogo za to nie obwiniam, a na pewno nie prezesa.
Ten mecz z Unią, o którym wspomniałeś, to jak na debiutanta, swoje zrobiłeś. Trzy punkty z bonusem, a do tego pokonałeś obu juniorów rywala. Czyli to swoje minimum odhaczyłeś.
I dlatego, tak jak mówiłem, to mogłem być z tego występu zadowolony, ale męczyło mnie to, że źle startowałem. Więc zamiast cieszyć się jazdą, to ja się stale zastanawiałem, co jest nie tak.
Była szansa na kolejne występy w lidze, czy gdzieś od początku byłeś uświadomiony, że sztab szkoleniowy bardziej będzie stawiał jednak na Esbena Hjerrilda oraz któregoś z juniorów w ramach "gościa"?
Szansa była i to nawet nie jedna, ale nie zostałem wybrany do składu. Trudno.
Pytam o to nieprzypadkowo, bo wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie, to w końcu ty będziesz tym podstawowym juniorem, o ile nic się w tym temacie nie zmieni. Co czujesz przed swoim prawdopodobnie pierwszym pełnym sezonem ligowym?
Jestem podekscytowany! Nie umiem się już tego doczekać, bo jazda w lidze, to zupełnie inne przeżycia, niż zawody juniorskie.
Kibice w Opolu od prawie dwudziestu lat czekają na awans, więc apetyty są ogromne na to, by wygrać ligę. Czy to powoduje u ciebie dodatkowe emocje, nerwy, presję?
Nie, nie skupiam się na tym. Chcę się rozwijać i stale stawać się lepszym zawodnikiem. Jeśli uda się awansować, to na pewno będzie to fajna sprawa.
A to, że będziesz tym podstawowym juniorem, spowodowało u ciebie zmiany w przygotowaniach do sezonu, czy raczej obierasz sprawdzone metody szkoleniowców?
Ćwiczę na siłowni i dwa razy w tygodniu chodzę na treningi motoryczne organizowane przez klub. Dodatkowo jeżdżę na crossie, co daje mi bardzo dużo przez zimę.
Co ze sprzętem? Iloma jednostkami i od jakiego tunera będziesz dysponował?
To jest w trakcie rozmów z prezesem. Mam nadzieję, że prezes we mnie zainwestuje i że mu się to opłaci.
Kto i dlaczego jest twoim żużlowym idolem?
Mikkel Michelsen i Oskar Polis. Po Duńczyku widać, że ma bardzo silny charakter, skoro z kontuzją wyjeżdża na tor, aby pomóc drużynie. Dodatkowo podoba mi się jego styl. W przypadku Oskara również imponuje mi się jego sylwetka oraz technika jazdy, jaką prezentuje na torze.
To na koniec powiedz, jakie cele stawiasz sobie przed nowym sezonem?
Chciałbym objeździć się w jak największej liczbie zawodów, jak to tylko będzie możliwe, żeby nabierać doświadczenia. Ale i zarazem przekonać do współpracy ze mną sponsorów, bo wielu rzeczy niestety, ale nadal mi brakuje. Pomału, ale jakoś sobie radzę.
Czytaj także:
Już w drugiej kolejce pojedzie przeciwko Wybrzeżu. "Potrafię rozdzielić sport od polityki"
Były kapitan ocenił szanse PSŻ-u Poznań. Taki wynik przewiduje na inaugurację