Żużel. Co za przejazd Hancocka pod bandą! Trudno było wcisnąć tam szpilkę [WIDEO]

W 2011 roku po czternastu latach przerwy ponownie stanął na najwyższym stopniu podium Indywidualnych Mistrzostw Świata. Jeździł jak natchniony, choć miał już 41 lat. A w drodze po złoty medal Greg Hancock popisał się umiejętnościami w Cardiff.

Co więcej, był to finał Grand Prix Wielkiej Brytanii na ówczesnym Millenium Stadium w walijskim Cardiff. Za rywali w decydującym wyścigu wieczoru Greg Hancock miał same tuzy i przy tym dwóch znających już smak triumfu na tym obiekcie. Obok Amerykanina, który ruszał spod taśmy w kasku żółtym, stanęli kolejno od krawężnika: Nicki Pedersen (triumf w 2003) Chris Holder (triumf w 2010) i Emil Sajfutdinow.

W pierwszym podejściu przeszarżował Rosjanin, który po walce z Australijczykiem na pierwszym wirażu nie opanował motocykla i zanotował upadek. Sajfutdinow został wykluczony. W powtórce po puszczeniu sprzęgła wydawało się, że klocki rozdadzą Pedersen i Holder.

Ta dwójka, która następnie w 2012 roku stoczyła między sobą pamiętny pojedynek o złoto, wyniosła się dość mocno na zewnętrzną, bo też Duńczyk starał się maksymalnie wywieźć rywala pod bandę. Obydwaj musieli być chyba wyraźnie zdziwieni tym, że tam pod samymi "dmuchawcami" przemieszcza się także Hancock. Kalifornijczyk uznał, że zaryzykuje i spróbuje zmieścić się tam, gdzie miejsca tak naprawdę już brakowało.

Tak też się stało. Hancock minął płynnie Pedersena oraz Holdera i pomknął do mety po zwycięstwo (drugie w karierze w Cardiff, tj. poprzednio dokonał tego w 2004 - red.). Potwierdził, że interesuje go tylko mistrzostwo. Po zawodach objął prowadzenie w klasyfikacji GP, którego nie oddał do końca. Ba, na mecie miał aż 40 punktów przewagi nad drugim Andreasem Jonssonem. Dla Hancocka oznaczało to drugie złoto w życiu po premierowym z 1997. Po nim dołożył jeszcze dwa (2014, 2016), stając się bezsprzecznie najstarszym czempionem w historii.

Zobacz świetny przejazd Grega Hancocka w Cardiff w 2011 roku:

CZYTAJ WIĘCEJ:
Rusza zbiórka na poważnie chorego zawodnika. Nie ma na podstawowe potrzeby
Kołodziej w tym biegu zrobił coś niezwykłego. Do złota zabrakło mu potem niewiele

ZOBACZ Darcy Ward opowiada o kulisach braku Grand Prix w Australii. "To rozczarowujące"

Komentarze (3)
avatar
KacperU.L
23.01.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co za rajder,co za człowiek.... Ehhh...normalnie do rany przyłóż.Już nie ma takich profesjonalistów.Wujfeees to ma fart.Ehhh... 
avatar
Tomek z Bamy
23.01.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Treningi z Don Bartolo Czekanskim na Olimpico nie poszly na marne. Greg,to stary lis. Pozdro i z fartem. 
avatar
MarS_80
22.01.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Greg po powtórzonym biegu: 
I uśmiech jak co dzień z zębami na wierzchu, klasyk. Podobno w paszporcie ma podobne ;)