Co więcej, był to finał Grand Prix Wielkiej Brytanii na ówczesnym Millenium Stadium w walijskim Cardiff. Za rywali w decydującym wyścigu wieczoru Greg Hancock miał same tuzy i przy tym dwóch znających już smak triumfu na tym obiekcie. Obok Amerykanina, który ruszał spod taśmy w kasku żółtym, stanęli kolejno od krawężnika: Nicki Pedersen (triumf w 2003) Chris Holder (triumf w 2010) i Emil Sajfutdinow.
W pierwszym podejściu przeszarżował Rosjanin, który po walce z Australijczykiem na pierwszym wirażu nie opanował motocykla i zanotował upadek. Sajfutdinow został wykluczony. W powtórce po puszczeniu sprzęgła wydawało się, że klocki rozdadzą Pedersen i Holder.
Ta dwójka, która następnie w 2012 roku stoczyła między sobą pamiętny pojedynek o złoto, wyniosła się dość mocno na zewnętrzną, bo też Duńczyk starał się maksymalnie wywieźć rywala pod bandę. Obydwaj musieli być chyba wyraźnie zdziwieni tym, że tam pod samymi "dmuchawcami" przemieszcza się także Hancock. Kalifornijczyk uznał, że zaryzykuje i spróbuje zmieścić się tam, gdzie miejsca tak naprawdę już brakowało.
Tak też się stało. Hancock minął płynnie Pedersena oraz Holdera i pomknął do mety po zwycięstwo (drugie w karierze w Cardiff, tj. poprzednio dokonał tego w 2004 - red.). Potwierdził, że interesuje go tylko mistrzostwo. Po zawodach objął prowadzenie w klasyfikacji GP, którego nie oddał do końca. Ba, na mecie miał aż 40 punktów przewagi nad drugim Andreasem Jonssonem. Dla Hancocka oznaczało to drugie złoto w życiu po premierowym z 1997. Po nim dołożył jeszcze dwa (2014, 2016), stając się bezsprzecznie najstarszym czempionem w historii.
Zobacz świetny przejazd Grega Hancocka w Cardiff w 2011 roku:
CZYTAJ WIĘCEJ:
Rusza zbiórka na poważnie chorego zawodnika. Nie ma na podstawowe potrzeby
Kołodziej w tym biegu zrobił coś niezwykłego. Do złota zabrakło mu potem niewiele
ZOBACZ Darcy Ward opowiada o kulisach braku Grand Prix w Australii. "To rozczarowujące"