Za Oliverem Berntzonem bardzo trudny sezon. Szwed po rocznej przygodzie ze Speedway Grand Prix rzucił się na kolejną głęboką wodę, jaką były starty w PGE Ekstralidze.
Prezentował się przeciętnie. Potwierdzają to wyniki, a konkretniej średnia biegowa, która była trzydziestym piątym wynikiem w całej lidze - 1,469.
- Miałem zarówno wzloty, jak i upadki, ale pozytywów było naprawdę mnóstwo. PGE Ekstraliga oznaczała w moim przypadku nowe tory. Musiałem je poznać i dlatego to był trudny rok - powiedział Berntzon w rozmowie z polskizuzel.pl.
Zawodnik zdecydował się zrobić krok w tył i w kolejnym sezonie pojedzie na zapleczu najlepszej ligi świata. Nadal w barwach Arged Malesy Ostrów, choć był kuszony zmianą klubu. Mimo złożenia już obietnciy.
- Jeśli mam być szczery, to muszę odpowiedzieć, że takie próby były. Po drodze pojawiło się kilka propozycji i część z nich była naprawdę kusząca, ale to nie miało znaczenia, bo dałem słowo Mariuszowi Staszewskiemu i Waldkowi Górskiemu. Nie mógłbym go złamać - dodał żużlowiec.
W nowym sezonie Berntzon skupić się będzie musiał na ligowych startach, choć z pewnością ujrzymy go w eliminacjach do Grand Prix oraz SEC. Jakie cele wyznaczył sobie na ten rok?
- Chcę stawać się lepszy, a to oznacza także bycie czołowym żużlowcem moich wszystkich klubów. Poza tym zależy mi na jak najlepszych występach w imprezach międzynarodowych. Robię wszystko, żeby być w jak najlepszej formie. Moje przygotowania idą świetnie - opowiedział.
Czytaj także:
Zadebiutował w GP, a teraz celuje w PGE Ekstraligę
Po śmierci ojca zniknął z toru. Wraca, bo nie mógł znaleźć sobie lepszego zajęcia
ZOBACZ Red Bull rozstał się z zawodnikiem z PGE Ekstraligi. "Nie mam żalu"