Żużel. Marcin Jaguś poszedł w ślady starszego brata. Karierę zatrzymały kontuzje

PAP / WOJTEK SZABELSKI / Na zdjęciu: Wiesław Jaguś (z lewej) i Marcin Jaguś
PAP / WOJTEK SZABELSKI / Na zdjęciu: Wiesław Jaguś (z lewej) i Marcin Jaguś

O dziewięć lat starszy brat był dla niego wzorem do naśladowania. Marcin Jaguś - tak jak i Wiesław - został żużlowcem. Kariery jednak dużej nie zrobił, a na przeszkodzie stanęły poważne kontuzje.

W tym artykule dowiesz się o:

Od małego Marcin Jaguś podpatrywał swojego starszego brata Wiesława. Ten był dla niego wzorem do naśladowania. Gdy zapisał się do szkółki i rozpoczął treningi, mały Marcin bacznie wszystko obserwował i nie ukrywał, że chce iść w jego ślady. Dopiął swego i był czas, gdy dwaj bracia reprezentowali barwy Apatora Toruń.

Zdecydowanie większą karierę zrobił Wiesław Jaguś, który przez lata był filarem Aniołów, a indywidualnie awansował nawet do cyklu Grand Prix. Marcin Jaguś wielkiej kariery nie zrobił. Wraz z końcem wieku młodzieżowca powiedział pas i podobnie jak starszy brat odciął się od ukochanej dyscypliny.

Kontuzje przeszkodziły w rozwoju

Żużlową karierę urodzony 5 marca 1984 roku Marcin Jaguś rozpoczął w 2000 roku. W wieku 16 lat pomyślnie zdał egzamin na licencję "Ż". W tym czasie w młodzieżowej formacji Aniołów liderem był Tomasz Chrzanowski, ale mimo tego Jaguś doczekał się występu w trzech meczach. Na torze pojawił się trzykrotnie: raz był ostatni, raz zaliczył taśmę, a raz upadł na tor. Debiut nie był więc wymarzony.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Dudek, Holder i Ferdinand gośćmi Musiała

Zdecydowanie więcej szans młodszy z braci Jagusiów dostawał w rozgrywkach młodzieżowych. I w nich potwierdzał, że drzemią w nim duże możliwości. Jednak gdy nadchodziła ligowa rywalizacja, to spisywał się znacznie gorzej. Zadania nie ułatwiały mu kontuzje.

Już w 2001 roku, czyli drugim jego sezonie a dla Apatora mistrzowskim, uraz sprawił, że nie wyjechał na tor. Powrócił w kolejnym roku i średnio zdobywał ponad 3 punkty na mecz. W statystykach zapisał się jednak tym, że był najczęściej upadającym zawodnikiem toruńskiego zespołu.

Na brata mógł liczyć zawsze

Sezon 2003 był ostatnim, w którym Jaguś mógł liczyć na regularną jazdę. W dwóch kolejnych ścigał się głównie w rozgrywkach młodzieżowych. Był co prawda w składzie na ligowe mecze, ale najczęściej bywał zastępowany przez Karola Ząbika czy Adriana Miedzińskiego.

Na torze i poza nim mógł liczyć na swojego brata. Tak było w 2002 roku, gdy podczas meczu z Wybrzeżem Gdańsk młodszy z Jagusiów pojawił się na torze w dwunastym biegu. Na pierwszym łuku został staranowany przez Marka Cieślewicza. Na tor wybiegł Wiesław, który w pewnym momencie uderzył pięścią w twarz ojca zawodnika rywali, Tadeusza Cieślewicza. Później przeprosił za swoje zachowanie.

Łącznie Marcin Jaguś przez pięć sezonów wygrał dziewięć biegów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pojechał w 53 meczach, zdobył z bonusami 102 punkty w 118 biegach, co przełożyło się na średnią 0,864. Pomógł w wywalczeniu srebrnego medalu DMP w 2003 roku. Imponujące wyniki to nie były, ale do dziś fani wspominają oddaną Apatorowi rodzinę Jagusiów.

Czytaj także:
Po koszmarnym upadku miał zmiażdżoną nogę. Jego życie było zagrożone
Spór o tor w Świętochłowicach. "Mam mieszane uczucia"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty