To żadna nowość, że Maksym Drabik unika mediów. Można było się o tym przekonać już w sezonie 2022, kiedy jako żużlowiec Motoru Lublin niechętnie występował przed kamerami Canal+. Zawodnik Włókniarza niezbyt często udziela wywiadów, więc wielu kibiców czekało na jego rozmowę z Marcinem Musiałem, do której doszło w czwartkowym magazynie PGE Ekstraligi w WP SportoweFakty. Drabik powiedział jednak bardzo niewiele o zbliżającym się sezonie. Przez większość programu wolał krytykować media, dziennikarzy i niektóre zachowania kibiców.
- Czekałem na ten wywiad z zaciekawieniem. Uznałem, że chętnie posłucham Maksyma po dłuższej przerwie. Ta rozmowa jednak szybko mnie zmęczyła. To, co robi Maksym, początkowo było dla mnie zabawne. Teraz mamy już przerost formy nad treścią. A treści ze strony Maksyma jest już bardzo mało. Osobiście chciałem posłuchać o przygotowaniach do sezonu, sprzęcie, celach, planach startowych. Pytania padły, a odpowiedzi nie było, bo Maksym inaczej ustawił rozmowę. Jego prawo. Na szczęście władze ma ten, kto ma pilota. Jeśli się męczymy, to wystarczy wyłączyć rozmowę - mówi nam Jacek Frątczak, były menedżer klubów z Torunia i Zielonej Górze.
Frątczak zaznacza, że Drabik ma prawo do takiego stylu bycia, ale na pewno będzie mu przez to trudniej funkcjonować w środowisku żużlowym. - Kibiców i obserwatorów interesują przede wszystkim wyniki sportowe. Podstawowym zadaniem Maksyma będzie zdobywanie punktów na torze. Jeśli w tym obszarze wszystko będzie funkcjonować, to cała reszta pozostanie dodatkiem. Nikt się do niego nie przyczepi, jeśli będzie zdobywać wiele punktów, a jego drużyna będzie szła twardo po finał. Jeśli jednak wyników nie będzie, to cała ta otoczka będzie argumentem przeciwko Maksymowi. Nie chodzi nawet o dziennikarzy, ale przede wszystkim o kibiców - zauważa Frątczak.
- Moim zdaniem Maksym robi sobie trochę pod górkę. Buduje mur, ale nie można mu tego zabronić, bo ani nikogo nie obraża, ani nie zachowuje się w sposób wulgarny. Poza tym od postawy w wywiadach martwią mnie bardziej rzeczy, które widziałem dzięki telewizji w parku maszyn podczas meczów Motoru. Wtedy zawodnik odmawiał jazdy sztabowi Motoru. Komunikacja w czasie spotkań jest naprawdę ważna, a w Lublinie był z tym problem - podsumowuje Frątczak.
Zobacz także:
Łaguta w polskiej lidze? Klub zabrał głos
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Nicki Pedersen doczeka się biografii!