Grigorij Łaguta podpadł polskim kibicom i działaczom. Gdy w lutym 2022 roku Władimir Putin wydał rozkaz do ataku na Ukrainę, a Polacy zaczęli masowo przyjmować Ukraińców uciekających przed wojną, Rosjanin znajdował się z Motoren Lublin na przedsezonowym obozie. Już tam miał poprzeć działania moskiewskiego dyktatora, co doprowadziło do scysji w zespole.
Podczas zgrupowania w Hiszpanii rosyjski żużlowiec przekreślił swoje szanse na dalsze starty w Motorze Lublin. Później okazało się, że i tak nie byłyby one możliwe, bo PZM zdecydowanie potępił agresję Putina i wprowadził zakaz występów Rosjan w polskiej lidze. Łagucie pozostała rywalizacja w ojczyźnie.
Popiera Putina. Teraz zmienił narrację
Łaguta nagrabił sobie u kibiców również wypowiedzią w "Tygodniku Żużlowym", gdzie chwalił rosyjską telewizję za sposób, w jaki prezentuje wydarzenia z Ukrainy. - Jest w bardzo inną stronę to wszystko pokazane. Więcej prawdy niż w Unii Europejskiej pokazują w rosyjskiej telewizji. Dużo więcej - powiedział żużlowiec i powtórzył kłamstwa kremlowskiej propagandy, jakoby w Donbasie od lat dochodziło do mordowania Rosjan.
ZOBACZ WIDEO: Gleb Czugunow: Gdyby Nicki Pedersen był muzykiem, to grałby psychodeliczny rock
- Szkoda tego wszystkiego, szkoda, że do tego wszystkiego doszło. Ale szkoda, że w telewizji nie mówili i nie pokazywali tego, co działo się w 2014 roku. Jak w Donbasie gromili, strzelali i zabijali niewinnych Rosjan - mówił Łaguta.
Teraz Łaguta nieco zmienił swoją narrację. - Jak mogę być za tą wojną, skoro mam dwie babcie i dwóch dziadków z Ukrainy?! Moi rodzice są Rosjanami, ale ich rodzice pochodzą z Ukrainy, a dokładnie z Zaporoża. Zresztą na Ukrainie mam wielu przyjaciół, z którymi wciąż jestem w kontakcie. Piszemy i rozmawiamy regularnie, a wojna nie wpłynęła na nasze relacje. Zawsze chciałem, by wojna szybko się skończyła - powiedział 38-latek w ostatniej w rozmowie z WP SportoweFakty.
Łaguta zmienił zdanie, bo chce do Polski?
- Chciałbym, żeby był pokój - zadeklarował kontrowersyjny Rosjanin w rozmowie z WP SportoweFakty. Przyznał też, że po głowie chodzą mu myśli o uzyskaniu polskiego obywatelstwa. W ten sposób mógłby ponownie zarabiać olbrzymie pieniądze w PGE Ekstralidze, bo przed sezonem 2023 doszło do częściowego poluzowania zakazu wymierzonego w Rosjan. Od tego roku zawodnicy z podwójnym obywatelstwem będą mogli rywalizować w naszych rozgrywkach.
Co ciekawe, nazwisko Grigorija Łaguty było ostatnio łączone z Cellfast Wilkami Krosno. Klub z Podkarpacia bardzo szybko odciął się od tych plotek i podkreślił, że nie mają one żadnego pokrycia w faktach. Ta reakcja ucieszyła Martę Półtorak, która sponsoruje krośnieński klub. - Absolutnie nie chciałabym widzieć Grigorija w tej drużynie w obecnej sytuacji - powiedziała WP SportoweFakty.
- Wiemy, co mówił Grigorij o wojnie w Ukrainie i póki ma takie nastawienie, to trudno wyobrazić sobie jego jazdę w Polsce. Zresztą ciężko byłoby chociażby Andrzejowi Lebiediewowi z Łotwy startować w jednej drużynie z osobą, która tak stanowczo popiera Władimira Putina. Przecież Łotwa jako kraj bałtycki może być jednym z kolejnych celów agresora - dodała sponsor krośnieńskich Wilków.
Półtorak zwróciła uwagę na jeszcze jeden fakt. Łaguta żyje na Łotwie, gdzie ma kartę stałego pobytu, ale wkrótce traci ona ważność, a uzyskanie kolejnego dokumentu może okazać się niemożliwe. Władze w Rydze zaostrzyły bowiem kurs względem Rosjan ze względu na wojnę w Ukrainie. Dlatego żużlowiec może być zmuszony do powrotu na stałe do ojczyzny. Byłby to dla niego problem, bo jego żona pochodzi z Łotwy.
- Być może to wszystko sprawi, że Grigorij bardzo mocno zastanowi się nad życiem, nad głoszonymi poglądami. Jeśli musiałby opuścić Łotwę, to na pewno byłby dla niego kłopot, bo przywykł do życia w tym miejscu i przywilejów, jakie oferuje kraj należący do Unii Europejskiej - oceniła była prezes Stali Rzeszów.
Czy kiedykolwiek wróci do Polski?
W tej chwili trudno wyobrazić sobie ponowne starty Łaguty w polskiej lidze, zwłaszcza że Rosja kontynuuje zbrodnicze działania w Ukrainie. To oznacza, że przed 38-latkiem kolejny sezon startów w kadłubowej lidze rosyjskiej. Jeśli na Wschodzie zapanuje jednak pokój, na co w tej chwili niestety się nie zanosi, to doświadczony żużlowiec najpewniej otrzyma telefony od polskich działaczy.
W sezonie 2021, ostatnim przed wojną w Ukrainie, Łaguta był siedemnastym najlepszym zawodnikiem w PGE Ekstralidze. Czy po kilku latach nieobecności w najlepszej lidze świata mógłby on ponownie być gwarantem punktów? - Różnie bywa - stwierdziła Półtorak.
- Zawodnicy mieli przerwy i wracali w dobrej formie, zresztą sam Grigorij jest tego przykładem. Trenuje, jeździ na crossie, nie rozstaje się z motocyklem. Miewał gorsze i lepsze sezony. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że nawet po kilku latach przerwy mógłby nieźle punktować w naszej lidze - podsumowała była działacz z Rzeszowa.
Przerwa, o której wspomniała Półtorak, miała związek z wydarzeniami z 2017 roku. Wtedy w organizmie Łaguty po meczu polskiej ligi wykryto meldonium. Rosjanin został zawieszony na 21 miesięcy. Do ścigania powrócił w sezonie 2019.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Woźniak ostrożnie podchodzi do tego tematu. Na wiosnę ma inny cel
- W takich kevlarach pojedzie Polonia