Sezon 2013 był bardzo ważnym rokiem dla europejskiego speedwaya. W roli promotora Indywidualnych Mistrzostw Europy zadebiutowała toruńska firma One Sport, która wiązała z nowymi wyzwaniami bardzo duże nadzieje.
Podobnie było również z kibicami. Ci pragnęli przede wszystkim podniesienia prestiżu mistrzostwom, a co za tym idzie, lepszych nazwisk walczących o prym Starego Kontynentu, nic nie ujmując uczestnikom poprzednich czempionatów.
I te gwiazdy kibicom zafundowano. Pierwszym mistrzem Europy "nowego rozdania" został Martin Vaculik, który wyprzedził w klasyfikacji generalnej m.in. Nickiego Pedersena i Grigorija Łagutę. Oprócz nich fani mogli zobaczyć w akcji m.in. Tai'a Woffindena, Macieja Janowskiego, Tomasza Golloba i Emila Sajfutdinowa.
ZOBACZ WIDEO: ebut.pl Stal Gorzów postawiła jasne wymagania Oskarowi Fajferowi
A dziś promotorzy mogą sobie zanucić, że dziesięć lat minęło, jak jeden dzień. - Za nami dekada i jestem zadowolony z pracy, jaką wykonaliśmy przez ten czas. Na pewno to był dla nas okres wzlotów i miłych chwil, ale i upadków. Finalnie jesteśmy w takim miejscu, że jesteśmy dumni z tego projektu i tego, jak on teraz wygląda. Pewien etap zamknęliśmy i myślimy o przyszłości, by być na właściwych torach i dawać kibicom wiele pozytywnych emocji - powiedział prezes zarządu One Sport, Karol Lejman w rozmowie z WP SportoweFakty.
Dziesięciolecie Speedway Euro Championship jest dobrym momentem na podsumowanie tego, co było. Zapytaliśmy wobec tego Lejmana o największy powód do dumy. Bez chwili zastanowienia wskazał on powrót żużla na Stadion Śląski w Chorzowie.
- Jak zaczęliśmy o tym myśleć, to było to dla nas coś abstrakcyjnego. Cała praca związana z przygotowaniem toru, zabezpieczenie bieżni, a także wysypanie pięciu ton sjenitu. Nic nam nie było dane, o każdy detal musieliśmy zadbać i to nam się udało. Zrobiliśmy dwie świetne imprezy w Chorzowie, które COVID-19 mocno wyhamował - dodał.
Jak sam działacz przyznał, te dziesięć lat, to nie tylko pasmo sukcesów, ale i upadki. Pytany, o największą porażkę lub rozczarowanie One Sport w mistrzostwach Europy odpowiedział, że skrzydła podciął im rok 2017.
- Nic nam się wtedy nie kleiło, wiele problemów z imprezami pod kątem pogody, co się przełożyło na słabą frekwencję. Dodatkowo poziom sportowy, bo z różnych względów zawodnicy nam się "wysypali" i to był ciężki sezon. Światełkiem w tunelu było dla nas pojawienie się perspektywy organizacji zawodów na Stadionie Śląskim - skomentował Karol Lejman.
Od początku swojej działalności firma One Sport zorganizowała turnieje mistrzostw Europy w dwudziestu jeden miejscach, które zlokalizowane były w ośmiu krajach. Z jednej strony, to dużo, z drugiej wydaje się, że... mało.
- Zgodzę się z tą tezą. My zaczynając działanie myśleliśmy mocno o tym, by poszerzać geografię. Jako pierwsi pojechaliśmy z wielką imprezą do rosyjskiego Togliatti, a ponadto byliśmy mocno obecni na Łotwie i w Chorwacji. Mieliśmy swoje przygody ze Skandynawią. Tych osiem krajów pokazuje, że geografia żużla w Europie nie jest zbyt imponująca. Myślę, że odkryliśmy też niejako Niemcy, bo rozbudziliśmy tam żużel w wielkim wydaniu w 2014 roku w Guestrow. To był wielki szał i dopiero potem wróciło Grand Prix - zauważył słusznie nasz rozmówca.
Najczęściej Speedway Euro Championship gościło właśnie na niemieckim owalu w Guestrow, gdzie rozegrano siedem imprez. Mistrzostwa Europy nie były tam obecne tylko w trzech sezonach - 2013, 2015 i 2020. Równie często promotorzy stawiali na Motoarenę im. Mariana Rosego w Toruniu (6) oraz Rybnik (4). Pozostałe lokalizacje gościły żużlowców dwukrotnie lub po jednym razie.
- Była wizja, by próbować ją rozszerzać, ale nie jesteśmy w stanie wielu rzeczy przeskoczyć. Wisienką na żużlowym torcie jest Grand Prix i to ta impreza powinna dbać o to, by geografia żużla się powiększała. My musimy patrzeć na wiele czynników, jak chociażby ekonomia. Trzeba analizować, gdzie warto, by coś się działo - zakończył nasz rozmówca.
Czytaj także:
Kariera zawodnika Texom Stali Rzeszów na rozdrożu
Wypadł z pociągu i został sparaliżowany. W Polsce nie chcieli się z nim ścigać, bo był zagrożeniem