Aki Ala-Riihimaki urodził się 20 marca 1966 roku w Ilmajoki. Jako szesnastolatek zdecydował się na to, że będzie uprawiał czarny sport i już rok później zadebiutował w Drużynowych Mistrzostwach Finlandii w barwach Kotkat Seinajoki.
Po latach nie był w stanie powiedzieć, co go przyciągnęło do żużla. Speedway miał jednak w sobie to coś, co go do siebie przekonywało.
Od początku swoich startów skupiał się na klasycznej odmianie wyścigów w lewo. Udało mu się nawet zapracować na nominację do eliminacji IMŚJ, ale w nordyckim turnieju furory nie zrobił.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Glazik, Sajfutdinow i Fajfer gośćmi Musiała
Multimedalista mistrzostw kraju, ale indywidualnie na podium stanął tylko raz. Miało to miejsce w 1990 roku, kiedy to po biegu barażowym zajął trzecie miejsce.
Paraliż po wypadku
We wrześniu 2007 roku Riihimaki udał się w podróż na północny-zachód Finlandii. Celem wyjazdu była miejscowość Jakobstad, gdzie Fin przemieszczał się pociągiem. Na miejscu miał zakupić motocykl, ale do transakcji nie doszło. Wysiadając z wagonu doszło do fatalnego wypadku, który zmienił jego życie o 180 stopni. Potknął się i upadł głową na beton. W wyniku upadku doszło u niego do paraliżu całej lewej strony jego ciała, co przykuło go do wózka.
Riihimaki nie ukrywa, że musiał się uczyć wszystkiego na nowo. A łatwo nie miał, bowiem trójka dzieciaków w wieku szkolnym wypełniała życie jego oraz małżonki. Tymczasem nagle z czterech par rąk nad dziećmi zapanować musiały dwie dłonie. Fin podjął walkę o powrót do zdrowia. Nie wyobrażał sobie stagnacji i życia w niepełnosprawności. Dążył do bycia aktywnym i niezależnym, a cel ten udało mu się zrealizować.
Wrócił na tor i awansował do Grand Prix
Intensywna praca przyniosła efekty. Riihimaki nie tylko odzyskał sprawność i mógł wrócić do dawnego życia, ale poszedł i o krok dalej. W 2020 roku wrócił do ścigania, a pierwszy po latach wyścig zakończył... wykluczeniem. Ostatecznie Nordycką rywalizację zapisał po stronie udanych, bo do domu wrócił jako piąty zawodnik turnieju.
Ten dobry rezultat dał mu przepustkę do mistrzostw Europy. Nie zamierzał na tym poprzestawać, bo w styczniu 2022 roku osiągnął kolejny cel. Tym razem awansował do Grand Prix lodowych gladiatorów, w których to zameldował się w roli stałego uczestnika. Był to ogromny sukces 56-letniego wówczas jeźdźca.
Rewelacyjnego wyniku tam nie wykręcił. Przy jego nazwisku w czterech finałach pojawiło się zaledwie osiem punktów, co dało mu dopiero dwudzieste drugie miejsce. Był to zdecydowanie najsłabszy stały uczestnik, a nad nim sklasyfikowano również wielu zawodników z "dzikimi kartami" oraz rezerwowych.
Protest przeciwko Finowi
Riihimaki jest niezwykle ambitnym zawodnikiem, a czasem mimo wieku, przesadza wręcz z brawurą. Efekty są takie, że notuje wiele upadków, a często z jego powodu z lodowym owalem zapoznawali się również jego przeciwnicy. I choć skradł serca polskich fanów swoją postawą w Tomaszowie Mazowieckim oraz w Sanoku, to właśnie w kraju nad Wisłą doszło do dosyć nietypowego zdarzenia.
Niepewna jazda po lodowych torach spowodowała, że grzmieć zaczęli rywale Riihimakiego. W 2022 roku oprócz finału mistrzostw Europy, w Sanoku rozgrywano turniej o Puchar Burmistrza tego miasta. Miał być również Riihimaki, ale... zbuntowali się inni uczestnicy wydarzenia.
Gladiatorzy powiedzieli wprost - pojadą w towarzyskim turnieju, ale warunek był jeden, wykreślenie Riihimakiego z listy uczestników. Decyzja organizatorów nie była łatwa, ale ostatecznie zadecydowała postawa ogółu i Fina zabrakło na torze.
Czytaj także:
Marzy mu się Grand Prix w rodzinnym miasteczku
Paweł Staszek z propozycją od uczestnika Grand Prix