To była szalona zima dla kibiców pilskiego żużla. Działacze znów zafundowali im emocjonalny rollercoaster, który na szczęście dla całego środowiska zakończył się happy endem.
Nutkę niepokoju wzbudziły słowa prezesa klubu z Grodu Staszica, Dariusza Pućki. W rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym" przyznał on, że do samego końca trwa walka, aby klub wystartował i mógł dalej istnieć, a licencja jest pierwszym przystankiem.
Fanów uspokaja przewodniczący GKSŻ, Piotr Szymański. - Nic mi nie wiadomo o tym, by klub miał nie przystąpić do rozgrywek ligowych - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Jestem od grudnia w regularnym w kontakcie z prezesem Dariuszem Pućką i rozmawiamy praktycznie raz w tygodniu na temat sytuacji klubu. Z mojej wiedzy wynika, że wszystko jest na dobrej drodze, bo stadion jest już przygotowywany do sezonu, a i miasto nie pozwoli na to, by klubu zabrakło w rozgrywkach. Od początku była również przychylność miasta oraz MOSiR-u. Trwały rozmowy z poprzednim klubem, jak chociażby przekazanie praw czy kwestia spłaty zawodników i różne tego typu sprawy. Wszystko jednak zmierza w dobrym kierunku - dodał nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO: Postawił sprawę jasno: gdyby nie wrócił zakończyłby karierę. Teraz mówi o powodach
Na pierwsze ściganie w Pile przyjdzie nam poczekać nieco dłużej, niż to przewidywano. Przynajmniej na razie nie ma mowy o meczach sparingowych, a odwołano także mecz w ramach 1. kolejki 2. Ligi. Głównej Komisji Sportu Żużlowego zarzucono, że wiedząc o sytuacji torowej w Pile, można było ułożyć terminarz nieco inaczej.
- To był wniosek obu klubów, czyli PKS Polonii Piła oraz Startu Gniezno. Skoro kluby doszły do porozumienia, to nie było przeciwwskazań, by podejmować za nich inną decyzję - skomentował.
W ramach drugiej rundy podopieczni Waldemara Cisonia udadzą się do Rzeszowa. Czy istnieje ryzyko, że odwołać będzie trzeba również spotkanie trzeciej kolejki? - Nic mi na ten temat nie wiadomo - powiedział.
Warto dać szansę
Przed sezonem 2022 działacze polskiego żużla nie przyznali licencji na starty w rozgrywkach niemieckiej ekipie Wolfe Wittstock. Powodem tego był skład, jaki zbudował Frank Mauer. Zestawienie pilskiej Polonii w tej chwili na kolana również nie powala.
- Mamy tego rodzaju problem, że nie możemy sobie ot tak wyrzucać klubów. To nie piłka nożna czy koszykówka, że przyjdzie ktoś nowy i przejmie klub, by nim dalej sterować. Ja wiem, że wielu prezesów patrzy na swój klub, jak na biznes, ale trzeba mieć na uwadze dobro speedwaya i czasem spojrzeć nieco inaczej na dany ośrodek - zauważył słusznie przewodniczący GKSŻ.
Piotr Szymański apeluje, by nie skreślać zakontraktowanych przez działaczy zawodników. Przypomnijmy, że są to: Artur Mroczka, Marcin Jędrzejewski, Piotr Gryszpiński, Michael Palm Toft oraz Daniel Henderson i Jonas Knudsen. Działacz zauważa, że kilka lat temu z kolan podnosiły się inne ośrodki, które dziś są w czubie PGE Ekstraligi.
- Czasem zdarzają się różne problemy, że klub znika na rok czy dwa albo trzeba po nim "posprzątać", ale jeśli wraca dany ośrodek i są podstawy finansowe, by on istniał, to trzeba mu pomóc. Zobaczmy, gdzie kilka lat temu był klub z Częstochowy. Pamiętam, jak prezes Michał Świącik przyjeżdżał do nas z petycjami, by dać im możliwość startu. I też wtedy mogliśmy powiedzieć "nie" i zamknąć temat. A gdzie dziś jest klub? To samo ośrodek z Lublina. Kilka lat temu był na dnie, a dziś jest mistrzem Polski - przyznał Piotr Szymański.
Niewykluczone jednak, że wkrótce kadra PKS Polonii nieco się zmieni. - Klub czyni starania, by wzmocnić nieco swój skład - potwierdził to, o czym mówi się w środowisku od dawna. Pilanie mocno zabiegają m.in. o Olega Michaiłowa z Abramczyk Polonii Bydgoszcz, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ.
Czytaj także:
Po uderzeniu w bandę wyleciał poza tor. To powiedział po zawodach
Wypadł z pociągu i został sparaliżowany. W Polsce nie chcieli się z nim ścigać, bo był zagrożeniem